Oni nie mogą uwierzyć, że elektryk mógł tego dokonać, że mógł załatwić sprawę do końca. A jednak dokonałem - mówił były prezydent Lech Wałęsa w programie „Kropka nad i” TVN24 o wydarzeniach sprzed 37 lat. Podkreślił, że oskarżenia padające z ust jego przeciwników politycznych "to wszystko kłamstwo".
W czwartek 31 sierpnia obchodzona była 37. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych między komisją rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, na którego czele stał elektryk Lech Wałęsa. Zakończył się trwający dwa tygodnie strajk w Stoczni Gdańskiej, powstała "Solidarność". Wydarzenia te były początkiem przemian 1989 r.: obalenia komunizmu i końca systemu pojałtańskiego.
Tegoroczne obchody w Gdańsku osobno zorganizowały Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" i Komitet Obrony Demokracji.
Były prezydent Lech Wałęsa tradycyjnie o godz. 8.45 pojawił się przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Ludzie, którzy zebrali się w tym miejscu, wynosili hasła wsparcia dla byłego przywódcy "Solidarności".
"Walczyłem czysto i uczciwie"
Wałęsa pytany w "Kropce nad i" o słowa byłego opozycjonisty Krzysztofa Wyszkowskiego, który powiedział, że nie ma prawa przychodzić na pl. Solidarności, stwierdził, że autor tej wypowiedzi jest "defetystą, mitomanem i chorym człowiekiem".
- Oni nie mogą uwierzyć, że elektryk mógł tego dokonać - mówił Wałęsa, dodając, że jego przeciwnicy myślą, że "musiał mu ktoś pomagać". Dodał, że odrzucił (ze swojego otoczenia - red.) "niektórych naiwniaków jak Gwiazda czy Wyszkowski".
- Jak pomyślimy w ten sposób, to oni mnie wywyższają, bo mówią, że niemożliwe, żebym tego dokonał. A jednak dokonałem - stwierdził były prezydent.
Wałęsa pytany był również o wypowiedź Andrzeja Gwiazdy, który zarzucił mu, że już w 1968 roku stał z ZOMO naprzeciwko studentów.
- W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Jak jestem wierzący, nigdy coś podobnego nie miało miejsca. Oni wymyślają fanaberie, niebywałe rzeczy. Walczyłem czysto i uczciwie. A co dokonał Gwiazda? Póki był ze mną, ja go sterowałem i ustawiałem, to był wielkim Gwiazdą - stwierdził były prezydent.
Wałęsa: Kaczyńscy nie pracowali, a szukali haków
Były prezydent wyznał, że nie mógł uwierzyć, że za atakami za nim stali bracia Kaczyńscy. - Ja nie wierzyłem. Myślałem: walczymy, bo walczymy, oni mają swoje racje - w porządku. Jak dzisiaj patrzę, to dokładnie widać, że obaj Kaczyńscy od początku tylko szukali kwitów. Myśleli, że mnie zaszantażują. Bezpieka sobie nie poradziła, a tu Kaczyńscy sobie poradzą z Wałęsa - mówił pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność".
Zdaniem Wałęsy, Lech i Jarosław Kaczyńscy "nie pracowali w jego kancelarii a szukali haków".
- Zbierali haki bezpieckie. Bo bezpieka zrobiła to dobrze. To byli zawodowcy, nie takie partacze jak ci nasi. (Kaczyńscy - red.) wybrali ubeckie papiery i rozprowadzili w parę miejsc, paru ludziom dali. (Jarosław Kaczyński - red.) ustawił ludzi w IPN-ie, zatrudnił Gwiazdę i Wyszkowskiego, żeby wyszukali w tych dokumentach takie, które by chociaż trochę pasowały na Wałęsę - stwierdził były prezydent.
Wałęsa: usiądę pod pomnikiem, zbiorę podpisy i zabiorę im znak "Solidarności"
- W KOD-zie jest więcej ludzi "Solidarności" niż (Piotr, obecny lider "S" - red.) Duda ma w związku - ocenił, dodając, że współczesny NSZZ "Solidarność" tworzy "500 tysięcy" ludzi, a w KOD-zie jest znacznie więcej. Zdaniem Wałęsy, to właśnie ta większość ma prawo do reprezentowania wartości historycznego ruchu.
- Jak będą dalej takie dyrdymały opowiadać, usiądę pod pomnikiem, rozstawię stół i zbieram podpisy. Zbiorę dwa razy więcej niż tych członków (ma NSZZ "Solidarność" - red.) i zabiorę im znak "Solidarności". Ubliżają nam, naszemu zwycięstwu. To nie jest "Solidarność" - podkreślił Wałęsa.
"Nie chcę żadnych pomników"
Wałęsa powiedział, że nie życzy sobie swoich pomników. - Idąc na nowy świat, chcę się wymigać od piekła. Nie chcę żadnych nagród, niczego, żadnych pomników - stwierdził były prezydent.
Pierwszy przewodniczący „Solidarności” powiedział, że działał na rzecz wolności, gdyż pokolenie jego rodziców tęskniło za wolną Polską. - Bo byli zdradzeni przez Zachód, dostali się w objęcie Sowietów. Słyszałem ich rozmowy i tęsknoty. Cieszę się, że stałem na czele od początku do końca Doprowadziłem do wolnej Polski i oddałem wszystko wolności i demokracji - powiedział.
- Błąd polega na tym, że byłem zaprogramowany, żeby doprowadzić do wolności i oddać ją narodowi. Nie byłem zaprogramowany na to, co zrobić po tym wszystkim - podsumował.
Autor: tmw//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24