Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek potwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24, że lista osób, które były inwigilowane Pegasusem, liczy 578 nazwisk.
Minister Żurek o Pegasusie: hakownia
- Dzisiaj widzimy tę linię obrony byłego ministra (Michała) Wosia i (Zbigniewa) Ziobry: "myśmy kupili system, który miał ścigać przestępców". To jest po prostu zwykła ściema, bo wiadomo było, że chodzi o to, żeby ukryć środki na zakup tego systemu po to, żeby być może także politycy z własnego matecznika nie wiedzieli, że będą śledzeni takim systemem - mówił.
Według Żurka "to jest klasyczny przykład szukania haków na swoich potencjalnych przeciwników wewnątrz partii czy obozu, który rządzi, ale głównie na opozycję".
Dopytywany o to, kiedy poznamy pełną listę inwigilowanych Pegasusem, gość TVN24 odparł, że rozmawia o tym z prokuratorami, a na przeszkodzie stoją "moce przerobowe prokuratury". - Musimy mieć świadomość, że na tej liście są różne podmioty - dodał.
- Na pewno są tam nazwiska takie zadziwiające - wyjawił Żurek i uzupełnił, że "ma się wrażenie, że to była tak zwana hakownia".
Żurek o śledzonych Pegasusem: to lista mieszana
Minister tłumaczył też, że "to nie jest tak, że na tej liście są same osoby polityków, działaczy społecznych, tylko ona jest listą mieszaną". - Teraz trzeba znaleźć taki klucz, który by nie pozwalał na ujawnienie tajemnic śledztwa - zaznaczył.
- Niektóre osoby po prostu nie chcą, żeby ujawniać publicznie ich nazwiska - dodał Żurek.
W jego ocenie "najgorsze jest dla naszych obywateli, naszego świata polityki, że wszystko na to wskazuje, że te dane leciały serwerami do Izraela i oni mieli możliwość dostępu" do nich. - Proszę sobie wyobrazić idiotę polityka (...), który wystawia własny kraj na to, że obce państwo, obcy wywiad znany ze swojej skuteczności na całym świecie może mieć dostęp do bardzo intymnych danych świata polityki po obu stronach sceny (politycznej - red.) - mówił.
- Tam są osoby, moim zdaniem, na które zbierano haki wewnątrz obozu. To już jest naprawdę coś niebywałego - dodał Waldemar Żurek.
Żurek o Pegasusie: obrzydliwy system
Katarzyna Tusk-Cudna, córka premiera Donalda Tuska, otrzymała status pokrzywdzonej w śledztwie dotyczącym Pegasusa. Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak potwierdził w ubiegłym tygodniu, że Tusk-Cudna została przesłuchana 8 października 2025 roku w charakterze świadka.
Też w ubiegłym tygodniu PK przekazała, że były wiceszef CBA usłyszał zarzuty w związku z przekazaniem osobie nieuprawnionej materiałów uzyskanych przy wykorzystaniu Pegasusa wobec Romana Giertycha. Według prokuratury materiały te zawierały tajemnice obrończe i adwokackie m.in. Katarzyny Tusk-Cudnej i były przekazywane Bogdanowi Święczkowskiemu. Były prokurator krajowy, a obecnie prezes Trybunału Konstytucyjnego zaprzecza, jakoby miał dostęp do tych materiałów.
- Ten system był tak obrzydliwy, bo tak trzeba to powiedzieć, że pośrednio inwigilował także wszystkie osoby, które się kontaktowały z głównym celem Pegasusa w danym momencie - powiedział Żurek.
Wskazał też, że tak pozyskane materiały "powinny być niszczone". - Ale chodziło o to, żeby może córka Tuska coś powiedziała. Pojawia się to później w mediach, pamiętajmy. Tak się próbuje obalić rząd - dodał.
Autorka/Autor: sz/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock