Policja w Olsztynku zatrzymała 24-letniego Sebastiana O., który jest podejrzewany o uderzenie swojego psa Barego siekierą w głowę i zakopanie go żywcem w lesie. Dzięki natychmiastowej reakcji funkcjonariuszy Bary został w porę odkopany. Ranny zwierzak trafił pod opiekę weterynarzy.
Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem niedaleko Olsztynka w woj. warmińsko-mazurskim. Po godz. 20 Komisariat Policji w Olsztynku otrzymał zgłoszenie, że w pobliskiej miejscowości prawdopodobnie doszło do znęcania się nad zwierzęciem. Policja natychmiast udała się pod wskazany adres. Funkcjonariusze zastali tam Sebastiana O., który powiedział, że zakopał tego dnia swojego psa, który zdechł.
Wersji podejrzewanego nie potwierdziła obecna na miejscu jego dziewczyna. Powiedziała, że pies był w dobrej kondycji. Policjanci wraz z 24-latkiem natychmiast poszli w miejsce zakopania zwierzęcia.
Odkopany pies cieszył się na widok pana
Okazało się, że mieszkaniec gminy Olsztynek wprowadził w błąd funkcjonariuszy co do miejsca zakopania zwierzęcia i wskazał kolejne. W drugim miejscu jeden z policjantów zauważył świeżo usypaną ziemię, która unosiła się w jednym miejscu. Funkcjonariusze zaczęli odsypywać ziemię, w pewnym momencie zauważyli tylną łapę, a po chwili odkopali psa.
- Zwierzę na wpół przytomne leżało w ziemi, miało liczne obrażenia głowy - powiedział sierżant sztabowy Rafał Prokopczyk z komendy miejskiej policji w Olsztynku.
Bary na widok swojego pana ostatkiem sił zaczął merdać ogonem. W stanie ciężkim, z licznymi ranami głowy, pies został przewieziony do lecznicy weterynaryjnej w Olsztynku. Teraz nad powrotem zwierzaka do zdrowia czuwają lekarze z kliniki weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego w Olsztynie.
Bił siekierą, bo pies pogryzł króliki
Policjanci ustalili ponadto, że przed zakopaniem Barego właściciel uderzał psa obuchem siekiery w głowę. 24-latek tłumaczył, że postanowił uśmiercić swojego pupila, ponieważ miał on zagryźć kilka królików należących do sąsiada. W momencie zdarzenia miał 0,2 promila alkoholu w organizmie, ale policja uznała, że "działał świadomie". Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. W piątek ma zostać przesłuchany i prawdopodobnie usłyszy zarzut znęcania się nad zwierzętami, zgodnie z którym grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Autor: fil/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24