Dwugłos w rządzie jest słyszalny coraz wyraźniej. I to na koalicyjnym szczycie. Premier swoje, wicepremier swoje - w sprawie reformy emerytur, KRUS czy recept na kryzys. Czy Waldemar Pawlak gra na rozpad koalicji, czy gra rolę, w której obsadził go Donald Tusk?
Namiastką atmosfery panującej w koalicji może być propozycja Pawlaka, by na przewodniczącego komisji trójstronnej "premier wskazał kogoś z Platformy". - W mojej opinii najlepszy byłby tutaj minister Rostowski - mówił lider PSL.
- Ja nie jestem zainteresowany - odpowiada minister finansów.
Lekceważący premier?
I to by było na tyle, przynajmniej jeśli chodzi o ministra. Bo premier - jak mówią jedni - problemu wicepremiera Pawlaka nie widzi. Drudzy uważają, że to problem, który premier publicznie lekceważy.
- Niewykluczone, że przekonam premiera Pawlaka, żeby pozostał szefem komisji i żeby zgodnie z regułami obowiązującymi w tej grze, by na komisji trójstronnej przedstawił stanowisko rządu. I nie będzie wtedy problemu - odniósł się do pomysłu szefa ludowców Tusk.
Próba w połowie kadencji
W PO mówi się, że koalicja z PSL to małżeństwo z rozsądku. W PSL, że obaj zrobią wszystko, by trwać w nim jak najdłużej. Niemal wszyscy przyznają, że panowie nie darzą się sympatią. Mimo wszystko to jedyny duet, który przetrwał jedną i wygrał kolejną kadencję.
Były marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna propozycje koalicjanta komentuje następująco: - Ma mniej posłów, więc chce podkreślić swoją pozycję i swoją wagę. To jest naturalne. To jest czysta polityka.
Prawdziwy sprawdzian wytrzymałości Pawlaka i Tuska czeka w połowie kadencji. Wtedy rząd ma zająć się likwidacją KRUS i wydłużeniem wieku emerytalnego. Jak na razie koalicja trwa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24