- Jesteśmy równorzędnym partnerem ze stroną amerykańską i nie mamy się czego wstydzić - podkreślił w TVN24 szef BOR gen. Marian Janicki, opowiadając w jaki sposób polskie służby przygotowywały się do wizyty prezydenta Baracka Obamy. Jak zaznaczył, w naszych stosunkach z Secret Service "nie ma dominacji służb amerykańskich".
Generał tłumaczył, dlaczego duża część miasta musi być wyłączona z ruchu, utrudniając tym samym funkcjonowanie mieszkańcom. - Każda wizyta prezydenta, a szczególnie tego prezydenta wymaga szczególnej oprawy. Kilka tygodni temu rozmawialiśmy ze stroną amerykańską na temat realizacji programu wizyty. Zgodnie z zasadami każda trasa przejazdu prezydenta Obamy musi być sprawdzona przez nasze służby w porozumieniu z amerykańskimi. To są również oczekiwania strony amerykańskiej - powiedział Janicki.
Zaprzeczył również informacjom, że BOR planuje wyłączenie wszystkich środków łączności w mieści, w tym telefonów. - Wyłączając łączność sami byśmy się jej pozbawili - powiedział.
Współpracujemy
Szef BOR zdementował też informacje mówiące o tym, że nasze służby są tylko wykonawcami poleceń Amerykanów. - Pojawiły się informacje, że my nie mamy tutaj nic do powiedzenia, oni rządzą - tak nie jest. Amerykanie są zaskoczeni naszym przygotowaniem. I powiem otwarcie, że w porównaniu z nimi nie mamy się czego wstydzić. Jesteśmy równorzędnym partnerem - podkreślił generał. I dodał, że o zaufaniu Secret Service do naszych oficerów świadczy to, że "będziemy mieli swoich oficerów ochrony w ich samochodzie i nasz oficer będzie adiutantem prezydenta Obamy". - Wszystkie rozmowy, jaki odbyliśmy ze stroną amerykańską odbyły się bez zgrzytów - powiedział Janicki.
Prezydent to "Szef"
Wiadomo, że Barack Obama w języku swojej ochrony to "Renegat". Jak zatem oficerowie BOR określają polskiego prezydenta? - Dla nas to pan prezydent. Także mówimy do siebie idzie "Szef" - przyznał Janicki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24