Senat najprawdopodobniej opóźni maksymalnie głosowanie nad ustawą "kagańcową", ten czas może być dla nas szalenie istotny - podkreśliła w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy". Stwierdziła też, że "to obywatele będą najbardziej stratni na tak zwanej reformie wymiaru sprawiedliwości".
Sejm w ekspresowym tempie uchwalił 20 grudnia nowelizację ustaw sądowych. Nowe przepisy dotyczą między innymi dyscyplinowania sędziów. Krytycznie w sprawie ustawy - nazywanej "kagańcową" lub "represyjną" - już na etapie prac parlamentarnych wypowiedziała się Komisja Europejska, a w kraju - Sąd Najwyższy, Biuro Analiz Sejmowych oraz wielu prawników.
"Cały czas liczymy na reakcję Unii Europejskiej"
W piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o przyjętej przez Sejm nowelizacji mówiła Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy".
- Cały czas liczymy na reakcję Unii Europejskiej. Wiemy, że Unia się temu przypatruje, grozi palcem. Te listy, komunikaty, które może wyglądają niewinnie, w języku polityki znaczą bardzo wiele - podkreślała. - Znaczą: "my obserwujemy, co wy robicie, nie podoba nam się to i jeżeli nie przestaniecie, będziemy reagować" - mówiła Gregorczyk-Abram.
Dodała, że Senat "najprawdopodobniej opóźni maksymalnie głosowanie nad ustawą". - Ten czas kupiony przez Senat może być dla nas szalenie istotny - podkreśliła.
"To obywatele będą najbardziej stratni na tak zwanej reformie wymiaru sprawiedliwości"
Przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszek Mazur poinformował w środę w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że pomimo wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego, która stwierdziła, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej, Rada nie przestanie nominować sędziów.
- Mazur tak jak inni członkowie neo-KRS i wszyscy politycy PiS, (...) mają cel, którym jest zdemontowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, które już po kawałku zostało wykonane - stwierdziła Gregorczyk-Abram.
Jej zdaniem "to jest parcie na osiągnięcie tego celu za wszelką cenę". - Przede wszystkim za cenę prawa obywatela do sądu. To obywatele będą najbardziej stratni na tak zwanej reformie wymiaru sprawiedliwości - podkreśliła mecenas. - To nie jest ustawa wymierzona w system wymiaru sprawiedliwości czy w sędziów. To jest ustawa wymierzona w obywatela, w prawo do sądu - argumentowała.
"Zrobi to sędzia wybrany przez polityków"
Mecenas zaznaczyła, że "przejęcie sądownictwa daje nieograniczoną możliwość (...) podporządkowania sobie obywateli". - Chodzi o to, że będzie można przyjść do każdej osoby, która w jakikolwiek sposób tej władzy przeszkadza, szybko ją wrzucić w postępowanie karne i skazać na dotkliwy wyrok. Zrobi to sędzia wybrany przez polityków - powiedziała.
Jak oceniła Gregorczyk-Abram, jeżeli sądownictwo zostanie przejęte przez polityków, "każdy, kto będzie nie po drodze obecnie rządzącym - niezależnie od tego, czym się zajmuje - może w pewnym momencie ponieść konsekwencje".
Autor: ads//now / Źródło: tvn24