Sejm odrzucił sprzeciw Senatu do ustawy o współpracy rządu z prezydentem i parlamentem w zakresie polityki zagranicznej. Dzięki tej ustawie prezydent zyska dodatkowe uprawnienia w kreowaniu polityki unijnej.
Za odrzuceniem sprzeciwu Senatu opowiedziało się 234 posłów, 208 było przeciw, siedmiu wstrzymało się od głosu.
Projekt ustawy przedstawił prezydent Andrzej Duda, po czym - pod koniec lipca - wszystkie trzy czytania przeprowadził tego samego dnia Sejm.
Podczas wtorkowej debaty senatorowie większości senackiej podkreślali, że rola prezydenta, jeśli chodzi o politykę europejską, jest rolą protokolarną, a nie twórczą i uzurpowanie sobie prawa weta wobec polityki prowadzonej przez rząd stanowiłoby złamanie konstytucji, m.in. art. 146. Przekonywali, że przyjęcie takich przepisów "wmontowuje konflikt między rządem a prezydentem w kwestii polityki europejskiej, zdejmuje też odpowiedzialność za jej prowadzenie z rządu i ją rozmywa tak, że jeśli ktoś popełni błąd, to nie wiadomo kto za to będzie odpowiadał".
Mówili też o "falandyzacji" prawa, zmienianiu ustroju wbrew konstytucji; przypominali też "gorszący spór o krzesło" pomiędzy rządem a prezydentem. Podkreślali, że przyjęcie zaproponowanych przez prezydenta zapisów może uniemożliwić wyłonienie polskich kandydatów na europejskie stanowiska.
Opozycja podnosi temat niekonstytucyjności nowych przepisów
Podczas prac w Sejmie prezydencki projekt popierał klub PiS, krytycznie do propozycji odnosili się przedstawiciele opozycji, według których nowe przepisy są niekonstytucyjne, zaś motywacją ich wprowadzenia jest strach przed utratą władzy, a co za tym idzie - utrata wpływu na politykę europejską przez PiS.
W trakcie prac w komisji minister w KPRP Małgorzata Paprocka mówiła o konieczności współdziałania prezydenta i rządu w sprawach związanych z członkostwem Polski w UE, a także polskiej prezydencji w 2025 roku. Paprocka zaznaczyła, że prezydencka propozycja dotyka trzech głównych spraw: obowiązku współpracy rządu z prezydentem oraz z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w UE; ustalaniu przez rząd w porozumieniu z prezydentem priorytetów polskiej polityki w UE oraz wprowadzeniu decyzyjności prezydenta w sprawie polskich kandydatur na stanowiska w strukturach UE.
Co przewiduje ustawa?
Według ustawy, rząd ma przedkładać prezydentowi propozycje kandydatur na stanowiska: członka Komisji Europejskiej; członka Trybunału Obrachunkowego; sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE; rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej; członka Komitetu Ekonomiczno-Społecznego; członka Komitetu Regionów oraz dyrektora w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Następie prezydent ma w terminie 14 dni wyrazić zgodę bądź odmówić desygnowania danych kandydatów.
Ustawa przewiduje też między innymi ustalanie przez rząd w porozumieniu z Prezydentem RP priorytetów w zakresie sprawowania przez przedstawicieli Rady Ministrów prezydencji składów Rady i przedstawienie właściwym organom Sejmu i Senatu informacji o tych priorytetach. Decyzję w sprawie polskiego stanowiska na posiedzenie Rady Europejskiej lub na posiedzenie międzynarodowe z udziałem UE rząd ma podejmować w porozumieniu z prezydentem.
Złożenie projektu w Sejmie prezydent Andrzej Duda zapowiedział w wygłoszonym na początku czerwca br. orędziu. Jak poinformował, określi on ramy współpracy między prezydentem, rządem, Sejmem i Senatem w kontekście przewodniczenia przez Polskę pracom Rady UE, co będzie miało miejsce w pierwszej połowie 2025 r. Zaapelował też o niezwłoczne przyjęcie ustawy. Prezydent podkreślił, że chciałby, aby ta inicjatywa udowodniła, że w sprawach najważniejszych dla Polski cała klasa polityczna może ze sobą zgodnie współpracować.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lukasz Michalczyk / Shutterstock.com