- Jestem premierem polskiego rządu, a nie aktywistą organizacji pozarządowych, jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo polskiej granicy - powiedział premier Donald Tusk pytany o wątpliwości związane z czasowym ograniczeniem prawa azylowego na granicy z Białorusią. Stanowczo odpowiedział dziennikarzom, że nie będzie więcej tego komentować.
Premier Donald Tusk jest Francji, gdzie uczestniczył w szczycie państw "koalicji chętnych" w sprawie Ukrainy. W trakcie konferencji został zapytany o tzw. ustawę azylową i opublikowane w czwartek rano rozporządzenie z nią związane. Na podstawie tych aktów prawnych rząd podjął decyzję o czasowym zawieszeniu prawa do składania wniosków azylowych na granicy z Białorusią.
Tusk: będziemy postępowali w sposób bezwzględny
Premier Tusk, zapytany w czwartek o to, czy przedłużenie obowiązywania ograniczenia jest tylko formalnością, przypomniał, że zgodnie z ustawą o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium, RP prawo do składania wniosków o ochronę międzynarodową można czasowo zawiesić na 60 dni. - Później trzeba je będzie przedłużać. Będzie to wymagało także decyzji parlamentu. Będziemy je przedłużać tak długo, jak to będzie potrzebne - mówił premier.
Pytany, czy uważa, że pomaganie ludziom na granicy jest przestępstwem, Tusk odpowiedział: "nigdy nie kwestionowałem działań tych wszystkich, którzy z potrzeby serca (...), robią to, co w ich mniemaniu jest słuszne i moralne". - Ale ja jestem premierem polskiego rządu, a nie aktywistą organizacji pozarządowych. Ja jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo polskiej granicy - dodał stanowczo premier.
- Nie chcieliśmy nikogo ekscytować, ale mielibyśmy fajne nagranie z tego, jak służby białoruskie takim ładnym białym busikiem podwożą tak zwanych migrantów dokładnie w miejsce naszej konferencji prasowej, żeby być może doprowadzić do jakiejś kolejnej prowokacji - mówił Tusk.
Zaznaczył, że "sytuacja na polsko-białoruskiej granicy to nie jest sytuacja biednych migrantów, którzy są przez polską stronę źle traktowani". - To jest zorganizowana akcja dywersyjna ze strony Moskwy i Mińska wymierzona prosto w bezpieczeństwo Polski i Europy i polega na organizowaniu nielegalnego przekraczania granicy, co wiąże się także z ryzykiem fizycznym na naszej granicy - tłumaczył.
- Niezależnie od komentarzy będziemy tutaj postępowali w sposób bezwzględny i będziemy chronić granicę przed każdym, kto chce ją nielegalnie przekroczyć. I więcej już nie będę tego komentował. Czy się to komuś podoba, czy nie, tak będzie - zakończył premier.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP