Komuś bardzo wyraźnie zależało na tym, aby utrudnić kontynuację amerykańskiego zaangażowania w wojnę w Ukrainie - powiedział w "Faktach po Faktach" profesor Roman Kuźniar, odnosząc się do wycieku tajnych dokumentów w USA. Ocenił przy tym, że "nie były to dramatycznie ciężkie i strategicznie ważne materiały", ale dodał, że znaczenie ma tutaj moment, w którym ujrzały one światło dzienne.
7 kwietnia dziennik "Wall Street Journal" poinformował o wycieku tajnych dokumentów w USA. Większość z nich była oznaczona klauzulą "ściśle tajne" i wydawała się pochodzić z Agencji Wywiadu Obronnego (DIA) oraz Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Najstarsze pochodziły ze stycznia, większość - z lutego i marca. Dokumenty zawierać miały m.in. wrażliwe informacje dotyczące wojny w Ukrainie.
O wyciek oraz jego znaczenie i konsekwencje pytany był we wtorek w "Faktach po Faktach" politolog, profesor Roman Kuźniar, były doradca prezydenta RP Bronisława Komorowskiego ds. międzynarodowych.
Prof. Kuźniar: komuś zależało, by utrudnić kontynuację amerykańskiego zaangażowania w Ukrainie
- On jest groźny. To nie miało prawa się zdarzyć - ocenił. Zaznaczył przy tym, że to nie pierwsza taka sytuacja. Przypomniał między innymi największy wyciek tajnych informacji w historii USA, za którym stał Edward Snowden. - Ale to wszystko dzieje się w kontekście wojny, w kontekście wielkiego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnę, która toczy się w Europie Wschodniej - wskazał.
Według niego "komuś zależało bardzo wyraźnie na tym, aby utrudnić kontynuację amerykańskiego zaangażowania" w Ukrainie. - To musiał być ktoś, kto był inspirowany albo sympatyzował z Rosją - dodał.
Kuźniar ocenił, że choć wyciek stanowi problem zarówno dla USA, jak i ich sojuszników, to "nie były to dramatycznie ciężkie i strategicznie ważne materiały". Ale zaznaczył, że "nikt nie powiedział, że to koniec".
"To jest ostatnie okno możliwości dla Ukrainy"
Jego zdaniem ważny jest moment, w którym dochodzi do wycieku tajnych materiałów. - One wyszły nieprzypadkowo tuż przed spodziewaną ukraińską ofensywą. Wyciek tych danych trochę krzyżuje (plany Ukrainy - red.), bo dostarcza informacje stronie rosyjskiej - stwierdził gość TVN24.
Z dokumentów, których treść opisał "Washington Post", wynika m.in., że służby wywiadowcze USA wątpią, by szykowana przez Ukrainę ofensywa spełniła zamierzone cele i przecięła okupowany przez Rosję pas ukraińskich terytoriów między Krymem a Rosją. - To jest bardzo defetystyczne w przekazie, szczególnie w tak trudnym momencie - stwierdził Kuźniar.
Według niego ukraińska ofensywa "musi się zacząć, bo to jest ostatnie okno możliwości dla Ukrainy". - Po to teraz to wychodzi, żeby to jeszcze utrudnić Ukraińcom - stwierdził.
Profesor wyraził jednak sceptycyzm, co do ukraińskich ambicji. - Coś pewnie uda się odzyskać i oby jak najwięcej, ale trudno uwierzyć, żeby udało się odzyskać teren utracony w ubiegłym roku w stu procentach - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24