Flaga z dorysowaną błyskawicą, symbolem Strajku Kobiet, wróciła w poniedziałek do właściciela. Policja wydała mu ją z magazynu dowodów rzeczowych po niemal 11 miesiącach przechowywania. - Dzieci chcą, by znów ją wywiesić - mówi mężczyzna tvn24.pl. Wcześniej prokuratura umorzyła postępowanie, a sąd uznał działania policji za niezgodne z prawem.
Flaga od jedenastu miesięcy znajdowała się w magazynie dowodów rzeczowych komendy rejonowej na warszawskiej Ochocie.
- Tak się złożyło, że dostaję ją, gdy znów jest potrzebna. Moje dzieci już chcą, by znów ją powiesić na balkonie - mówi tvn24.pl mężczyzna.
Dzieci płaczą
Przypomnijmy, że dokładnie 12 grudnia ubiegłego roku dwoje policjantów interweniowało w mieszkaniu w Ursusie. Na balkonie tego mieszkania wisiała przez blisko miesiąc biało-czerwona flaga z czarną błyskawicą, symbolem Strajku Kobiet. Funkcjonariusze wyjaśnili właścicielowi, że podejmują interwencję, gdyż "ktoś przyszedł na komisariat i złożył zawiadomienie".
Według anonimowego zawiadamiającego chodziło o przestępstwo opisane w artykule 137 paragraf 1 Kodeksu karnego, który brzmi: "kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy podlega karze ograniczenia wolności do roku".
Interwencja miała miejsce na oczach trójki dzieci mężczyzny. Tak relacjonował on wówczas przebieg zdarzeń reporterce TVN24: - Cały czas nie mogę się uspokoić. To, co mnie najbardziej uderzyło, to zachowanie policjantów. Zachowanie w stosunku do mnie i taka bierność wobec dzieci, które płaczą i nie wiedzą, co się dzieje.
Z nagranego filmu wynika, że policjanci wywierali presję na mężczyznę. Powtarzali, że utrudnia im czynności służbowe, co może stanowić przestępstwo.
Ostatecznie zabrali ze sobą flagę, a mężczyzna dopiero następnego dnia dowiedział się podczas wizyty na komisariacie, że "całość materiałów została przekazana do prokuratury".
Postępowanie umorzone
Prokuratorskie postępowanie pod koniec września zostało umorzone. Właściciel flagi nie dowiedział się, jakie jest uzasadnienie tej decyzji. Otrzymał informację wyłącznie o tym, że prokuratura nie stwierdziła, że zostało popełnione przestępstwo.
Jeszcze przed umorzeniem postępowania mężczyzna, wraz ze swoim pełnomocnikiem mecenasem Bartoszem Obrębskim, zaskarżył do Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy działania policjantów w jego domu. I sąd uwzględnił w całości jego zażalenie.
Z pisemnego uzasadnienia, którego kopię posiada redakcja tvn24.pl, wynika, że sąd doszedł do wniosku, iż policjanci przeprowadzili przeszukanie mieszkania, a nie jedynie "oględziny miejsca", jak wynikało to ze sporządzonej przez funkcjonariuszy dokumentacji.
Sąd zauważył, że prawo pozwala funkcjonariuszom przeprowadzić przeszukanie bez decyzji prokuratora, a jedynie na podstawie samej legitymacji służbowej, ale musi zostać ono później zatwierdzone przez prokuratora.
"Bezspornym jest, że w niniejszej sprawie nie doszło do dobrowolnego wydania rzeczy [czyli flagi - red.], a zatrzymanie rzeczy nastąpiło bez uprzedniego polecenia sądu lub prokuratora, zatem zgodnie z artykułem 230 par 1 kodeksu postępowania karnego czynność winna być zatwierdzona w terminie 7 dni od dnia jej przeprowadzenia. W niniejszej sprawie żadne postanowienie w tym przedmiocie nie zostało wydane, dlatego też należy niezwłocznie zwrócić zatrzymaną rzecz" - wytknęła policjantom i prokuraturze sędzia Aneta Kulesza.
Szkody i dolegliwości
Sędzia podkreśliła również, że każda czynność policji powinna być przeprowadzona "bez wyrządzania niepotrzebnych szkód i dolegliwości".
"W niniejszej sprawie nie wystąpiła żadna przesłanka wskazująca, iż był to przypadek niecierpiący zwłoki. Flaga miała bowiem wisieć na balkonie mieszkania przez dłuższy czas. Ponadto, mając na uwadze charakter przedmiotowego czynu - wyrażenie poparcia ogólnopolskiemu strajkowi kobiet, jak również miejsca gdzie flaga została wywieszona (lokal mieszkalny) oraz czas podjęcia interwencji, wskazać w tym miejscu należy, że przeszukanie mieszkania i zatrzymania rzeczy nie było w niniejszym stanie konieczne. Warto również zaznaczyć, że w lokalu znajdowało się wówczas troje małych dzieci" - napisała sędzia.
Wskazała również policjantom, że mogli i powinni ograniczyć się wyłącznie do zrobienia zdjęcia flagi i wyjaśnienia w postępowaniu, czy doszło do przestępstwa znieważenia flagi narodowej.
- Cieszę się, że sprawa kończy się po jedenastu miesiącach. Flagę wywiesiłem, by wesprzeć kobiety, w tym swoją żonę. Teraz znów jest potrzebna - mówi mężczyzna. - Dzieci chcą, by znów ją wywiesić - dodaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne