Setki uwięzionych mieszkańców zalanych miejscowości pod Sandomierzem opuszczają swoje domy. Po przesłanych na Kontakt TVN24 informacjach o ludziach wołających o pomoc, służby ratunkowe ruszyły im na pomoc. - Już płynę do ośrodka, w którym czeka nocleg i posiłek - powiedział TVN24 pan Stanisław Ręka, który jeszcze czekając na pomoc w domu, mówił, że od dwóch dni nie pił wody.
- Stoję tu od dwóch dni. Nikt nie pomaga. Od dwóch dni nawet wody się nie napiłem - mówił TVN24 pan Stanisław Ręka, uwięziony w zalanych przez wodę Sokolnikach w województwie podkarpackim. W kilka godzin później TVN24 znowu się z nim skontaktowało. - Jestem już w łodzi. Płyniemy do ośrodka, w którym czeka nocleg i posiłek - mówił powodzianin.
Nie udało się jeszcze skontaktować ze wszystkimi osobami, od których otrzymaliśmy prośbę o pomoc. Jak powiedział dowodzący akcją ratunkową WOPR w Sokolnikach Bogdan Kozłowski, w ciągu godziny uwalnianych jest kilkaset osób. W całym regionie ewakuacji wymagało około 2 tys.
Utopione mamy wszystko
A informacje, które od nich dostawaliśmy, były dramatyczne. - Tu jest dużo osób. W dwóch domach są małe dzieci - donosi inna mieszkanka Sokolnik, Maria Robak. Jeden z jej sąsiadów, Józef Bolenbach, też czeka na pomoc - od rana.
- W domu, w którym jestem, woda sięga na dwa metry. W moim jest już na poddaszu. Nie mamy tutaj nic. Woda nas zaskoczyła, bo przyszła bardzo szybko. Nie czujemy się za dobrze, jesteśmy zestresowani - podkreśla. Gospodyni tego samego domu przyznaje, że jej i jej mężowi nie udało się uratować nic poza odzieżą. - Utopione mamy wszystko. Mąż nie wziął nawet wszystkich leków. Zostały w kuchni. A jest po bajpasach - relacjonuje.
Jest tylko 20 miejsc w helikopterze
Mieszkańców zalanych miejscowości ewakuują teraz - poza łodziami - policyjne helikoptery - Są to dwa ciężkie śmigłowce typu Mi-8, które wcześniej pracowały w Katowicach i Krakowie, a teraz przerzucone zostały w rejon Mielca - mówi TVN24 rzecznik Komendanta Głównego Policji, Mariusz Sokołowski. - Za jednym razem zabrać one mogą 20 osób - dodaje.
Policja zapewnia, że wszystkie sygnały o uwięzionych osobach są natychmiast weryfikowane. - Wszystkie informacje sprawdzamy, natychmiast wysyłani są policjanci - mówi Sokołowski.
Akcja ratunkowa
Wszystkim uwięzionym w swoich domach pomagają strażacy w łodziach ratunkowych. Ich środki są jednak niewystarczające wobec potrzeb mieszkańców. - Na Sokolniki już popłynęły motorówki. Na każdą wchodzi od 6 do 10 osób. Wszystkie one będą systematycznie wywożone - poinformował młodszy aspirant Adrzej Gierak, dowodzący akcją w okolicach Sandomierza. Zaznacza, że niektórzy z oczekujących na pomoc nie chcieli się wcześniej ewakuować.
Uwięzieni
Z kamery latającego nad Sokolnikami i położonymi obok Furmanami Błękitnego24 widać wielu powodzian uwięzionych w swoich domach. Według jednego z naszych internautów w Furmanach poziom wody się podnosi. - To efekt przerwania wału nie tylko na Wiśle, ale również na Trześniówce – pisze.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24