Sąd w Radomsku aresztował 20-latka z gminy Masłowice (Łódzkie), który usiłował zmusić dwóch nastolatków do wspólnego napadu na bank. Sprawca groził im, że jeśli nie wezmą udziału w skoku, to ich zabije. Teraz grozi mu do 12 lat więzienia.
Do całego zdarzenia miało dojść 12 lipca. Dzień wcześniej 20-latek wraz z 14- i 15-latkiem wspólnie pili alkohol. Nastolatkowie bali się wrócić w takim stanie do domu, więc nocowali u starszego kolegi. Następnego dnia gospodarz poinformował ich, że razem napadną na bank.
- Jak ustalono, kiedy nastolatkowie się sprzeciwili, 20-latek wziął nóż i zagroził, że jeżeli nie pójdą z nim, to pozbawi ich życia. Jeden z chłopaków miał stać na czatach, a drugi uzbrojony w nóż miał wejść razem z nim do banku - relacjonowała przebieg całego zdarzenia Aneta Komorowska z policji w Radomsku.
Przechodzień na "rozgrzewkę"
Okazało się, że sprawca przygotował się wcześniej do napadu. Cała trójka miała założyć na głowy kominiarki przygotowane z czarnych, stylonowych podkolanówek. Kiedy szli już do banku 20-latek wpadł na pomysł, że najpierw napadną na spotkanego mężczyznę. Zostali jednak spłoszeni przez przypadkowe osoby.
Nastolatkowie wykorzystali chwilę nieuwagi 20-latka i uciekli w pobliskie zabudowania, "organizator" niedoszłego napadu wrócił do domu. Przez kolejne dni chłopcy praktycznie nie wychodzili z domów, w obawie przed spełnieniem gróźb.
Jak mówi Aneta Komorowska do zatrzymania 20-latka przez policję doszło "na podstawie informacji operacyjnych policjantów wydziału kryminalnego". Teraz mężczyzna odpowie za podawanie alkoholu osobom niepełnoletnim, zmuszanie do dokonania rozboju i kierowanie gróźb pod adresem nastolatków. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja