Koalicjanci PiS mają otrzymać po jednym resorcie i po jednym stanowisku ministerialnym w kancelarii premiera, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin mają uzgadniać w ramach koalicji wszystkie projekty ustaw - takie ustalenia, jak nieoficjalnie dowiedziały się "Fakty" TVN, znalazły się w umowie koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy. Po południu rzeczniczka PiS Anita Czerwińska przekazała, że porozumienie zawiera między innymi deklarację wspólnego startu w kolejnych wyborach oraz zobowiązanie do "zredukowania rekomendowanych sekretarzy i podsekretarzy stanu".
Po godzinie 12.30 w sobotę Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin podpisali nową umowę koalicyjną. Nowe porozumienie między trzema formacjami politycznymi to efekt toczących się od tygodni negocjacji w tej sprawie, a także wyjście naprzeciw kryzysowi w obozie rządowym.
Rzeczniczka PiS: w umowie kwestia wspólnej realizacji programu i uzgodnień projektów
Partyjni liderzy nie powiedzieli jednak, co zawiera podpisane przez nich porozumienie. Późnym popołudniem rzeczniczka PiS Anita Czerwińska przekazała Polskiej Agencji Prasowej, że zapisy, jakie znalazły się w podpisanym porozumieniu przewidują "wolę dalszej współpracy w ramach Zjednoczonej Prawicy".
- Umowa zawiera deklarację realizacji koalicyjnego programu, z którym Zjednoczona Prawica szła do wyborów. Zawiera też ustalenia dotyczące działań na przyszłość, między innymi zapowiadanej przez nas jesiennej ofensywy programowej - mówiła Czerwińska.
Rzeczniczka PiS poinformowała, że w umowie znalazła się kwestia wspólnych konsultacji pomysłów legislacyjnych. - Nad realizacją oraz konsultacjami propozycji legislacyjnych ma czuwać Rada Koalicji, czyli ciało składające się z kierownictwa PiS oraz 2-3 przedstawicieli każdej z mniejszych partii koalicyjnych - wskazała. W umowie zawarto też - przekazała Czerwińska - deklarację ścisłej współpracy w ramach klubu parlamentarnego.
Kwestia rekonstrukcji rządu w umowie
W umowie znalazły się też zapisy dotyczące zbliżającej się rekonstrukcji rządu. - W związku z planowaną rekonstrukcją rządu strony porozumienia zobowiązują się do proporcjonalnego zredukowania rekomendowanych sekretarzy i podsekretarzy stanu - zacytowała treść umowy rzeczniczka PiS. Oznacza to - jak wyjaśniła - zgodę na rekonstrukcję rządu oraz na redukcję stanowisk wiceministrów.
"Strony ustalają, że w kolejnych wyborach do Sejmu, Senatu, sejmików, rad miast, Parlamentu Europejskiego, parlamentarzyści i radni Porozumienia i Solidarnej Polski otrzymają takie same miejsca na listach co w ostatnich wyborach do tych organów" - brzmi jeden z zapisów umowy, który przytoczyła w rozmowie z PAP Czerwińska.
Z dotychczasowych informacji dotyczących ustaleń koalicyjnych udzielanych przez polityków PiS wynika, że Jarosław Kaczyński miałby wejść do rządu jako wicepremier. Miałby kierować Komitetem Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej.
Rzeczniczka PiS zaznaczyła jednak, że ta kwestia nie została ujęta w umowie koalicyjnej.
Nieoficjalne ustalenia "Faktów" TVN
Poniżej przedstawiamy nieoficjalne ustalenia "Faktów" TVN w sprawie umowy koalicyjnej:
1. W nowym rządzie Solidarnej Polsce i Porozumieniu ma przypaść po jednym resorcie
2. Przedstawiciele dwóch partii koalicyjnych mają otrzymać po jednym stanowisku ministerialnym w kancelarii premiera
3. Nie ma gwarancji konkretnych miejsc na listach wyborczych w wyborach parlamentarnych w 2023 roku, ale jest deklaracja wspólnego startu
4. Miejsca na listach wyborczych mają dostać dotychczasowi posłowie Solidarnej Polski i Porozumienia
5. Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin mają uzgadniać w ramach koalicji wszystkie projekty ustaw, które zgłaszają ich ugrupowania
W umowie koalicyjnej nie zostały zawarte - jak ustaliły "Fakty" TVN - konkretne deklaracje dotyczące ustaw o ochronie zwierząt oraz ustawy o "bezkarności" urzędników. Decyzja o tym, co zrobić z ustawą w sprawie ochrony zwierząt ma być podjęta dopiero po tym, jak prace nad nią zakończy Senat.
"Mamy tu do czynienia raczej z porozumieniem taktycznym"
Podpisanie umowy koalicyjnej komentowali na antenie TVN24 dziennikarze i publicyści.
Bartosz Brzyski z Klubu Jagiellońskiego ocenił, że "mamy tu do czynienia raczej z porozumieniem taktycznym, chwilowym". - Dlatego, że to nie rozwiązuje żadnych problemów. Fundamentalnym z mojej perspektywy problemem jest to, jak w ogóle będzie wyglądać Zjednoczona Prawica po kolejnych wyborach, a to w dużej mierze będzie zależało od tego, czy i komu Prawo i Sprawiedliwość zagwarantuje znalezienie się na wspólnych listach wyborczych - wskazywał.
- To sprawia, że szczególnie Solidarna Polska, nie mogąc odróżnić się w żaden sposób i nie mogąc sobie zbudować własnej pozycji na polskiej scenie politycznej, będzie skazana na to, aby być na tych listach tak, jak to miało miejsce w ostatnich wyborach parlamentarnych, albo budować jakąś własną odrębność, co będzie sprawiało, że Zbigniew Ziobro będzie konfliktował się z Mateuszem Morawieckim - mówił dalej.
Również Grzegorz Osiecki z "Dziennika Gazety Prawnej" ocenił, że to jest rodzaj pewnej "technologii politycznej", która ma zaradzić doraźnym problemom, jakie pojawiły się w rządzie w ostatnim czasie.
Jak mówił dalej, Jarosław Kaczyński prawdopodobnie "chce zostawić pewne fakty do komunikacji na kolejne dni i różnym osobom". - Pewnie da szansę zakomunikować Mateuszowi Morawieckiemu, kto będzie wchodził w skład rządu - dodał.
Odniósł się także do planowanych zmian w strukturze rządu, między innymi do nieoficjalnych informacji, że w jego skład wejdzie Jarosław Kaczyński, który miałby kierować komitetem sprawującym kontrolę nad resortami sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej.
- Pytanie, czy to lekarstwo strukturalne okaże się lekarstwem na te kryzysy, które do tej pory były i czy ta struktura nie będzie generować kolejnych nowych problemów - zwrócił uwagę.
Źródło: TVN24, "Fakty" TVN, PAP