Rada dla złodziei - zamiast pytać, ile jest w kasie, warto najpierw sprawdzić, ile ona waży. Można bowiem popełnić śmiertelny błąd, jak pewien złodziej z Chile, przygnieciony przez swój łup.
Do kuriozalnej, choć dramatycznej sytuacji doszło w Santiago, stolicy Chile.
Był dzień jak co dzień, powiedzieliby rabusie, którzy w piątek rano czasu miejscowego zajechali w piętnastu, trzema samochodami na jedną z czynnych o tej porze stołecznych stacji benzynowych.
Śmierć przed podziałem łupu
Wybili witrynę i wynieśli ze środka kasę automatyczną. Przywiązali ją sznurami we wnętrzu samochodu terenowego i rozpoczęli ucieczkę ze zdobyczą, ponieważ pojawiła się policja, zaalarmowana przez pracowników stacji.
Na skrzyżowaniu pod światłami uciekająca z dużą szybkością terenówka uderzyła w miejski autobus (bez pasażerów) i - według naocznych świadków - wyskoczyła trzy metry w górę, aby spaść z impetem na jezdnię.
Na nieszczęście jednego z rabusiów, wraz z samochodem w górę poszła ważąca ćwierć tony kasa. Spadając kasa zmiażdżyła głowę 20-letniego złodzieja, który siedział za kierownicą.
Jego dwóch wspólników, ciężko rannych, przewieziono do szpitala. Pozostali rabusie zdołali zbiec przed pościgiem dwoma samochodami.
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu