- Krytykowaliśmy PO za naruszanie praw opozycji, a metoda, która została obrana po zdobyciu władzy jest zaprzeczeniem tego, do czego zobowiązywaliśmy się w deklaracjach wyborczych - mówił w programie "Jeden na jeden" europoseł PiS, Kazimierz Ujazdowski.
Na pytanie kto odpowiada za obecny kryzys, Ujazdowski odpowiedział, że "sił nieprzejednanych nie brakuje, nie brakuje ich także po stronie opozycji, o czym świadczyły wydarzenia w Krakowie, pod Wawelem, ale odpowiedzialność spoczywa na koalicji rządzącej, a ściśle rzecz biorąc na Jarosławie Kaczyńskim i kierownictwie PiS".
"Musimy uniknąć rozchwiania państwa"
- Obiecywaliśmy, mówię o tym z przykrością, wyborcom dialog polityczny, poszerzenie praw, wolności politycznych, empatię wobec odmiennych stanowisk. Krytykowaliśmy PO za naruszanie praw opozycji, a metoda, która została obrana po zdobyciu władzy, jest zaprzeczeniem tego, do czego zobowiązywaliśmy się w deklaracjach wyborczych - dodał europoseł.
- W sensie doraźnym tego nieszczęścia można byłoby uniknąć, gdyby naprawiono szybko popełnione błędy. To znaczy zupełnie niedorzeczny pomysł z ograniczeniem wolności mediów w Sejmie, bezpodstawne wykluczenie posła Szczerby i potem trwanie przy tym wykluczeniu - mówił Ujazdowski. Jego zdaniem gdyby wycofano się z tego wykluczenia, to "rzecz by się zupełnie rozeszła, a opozycja nie miałaby pretekstu do zajęcia mównicy". - Zupełnie nie wiem, dlaczego tak postąpiono. Zdarzają się błędy, trzeba się z nich wycofać - stwierdził. Jak powiedział europoseł "w tej sprawie rozstrzyga się kwestia dobra państwa". - Musimy uniknąć rozchwiania państwa, tego, z czego mogą się cieszyć nasi wrogowie w szczególnej sytuacji międzynarodowej - zaznaczył. Zaproponował, aby ponownie przeprowadzić głosowanie w sprawie budżetu. - Także dlatego, żeby nigdy tego typu praktyka w przyszłości się nie powtórzyła i żeby nie było najmniejszych wątpliwości co do legalności ustawy budżetowej - dodał. Stwierdził też, że trzeba "rozładować sytuację przed świętami, bo byłoby rzeczą absolutnie gorszącą, gdybyśmy ten spór kontynuowali w trakcie świąt Bożego Narodzenia".
- Na pewno nowy marszałek byłby szansą na odbudowanie współpracy w parlamencie, ale ja tego postulatu nie stawiam. Stawiam postulat ponownego posiedzenia Sejmu w sprawie budżetu, zadeklarowania wolności mediów w Sejmie i przyjęcia pakietu demokratycznego, który przedłożyłem w poprzedniej kadencji i który dawałby stabilne ramy funkcjonowania opozycji politycznej w parlamencie. - powiedział Ujazdowski. Dodał, że elementem kompromisu musi być deklaracja ze strony opozycji, że wycofa się z takich praktyk jak blokowanie mównicy sejmowej, "ale zawsze uzdrowienie sytuacji jest w rękach tych, którzy dysponują siłą, dysponują władzą, tym bardziej, że jest to władza jednej partii politycznej i naprawdę wystarczy okazać trochę zrozumienia dla interesu publicznego, a sprawa zostanie rozwiązana w ciągu kilku godzin".
"Słowo prezydenta w momencie kryzysu konstytucyjnego ma potężne znaczenie"
Ujazdowski stwierdził, że jak najlepiej ocenia działania prezydenta Andrzeja Dudy, który spotkał się wczoraj z przedstawicielami opozycji ws. kryzysu sejmowego. - Oczekiwałbym tego, by prezydent tym razem zademonstrował bezstronność, bo ona jest warunkiem działania i warunkiem kooperacji ze wszystkimi - stwierdził europoseł PiS. - Słowo prezydenta w momencie kryzysu konstytucyjnego ma potężne znaczenie i może rozwiązać kryzys polityczny - ocenił. Liczy na to, że prezydent powie Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby "wycofał się o krok". - Mam taką intuicję, że co najmniej wypowie swoje poważne wątpliwości co do zachowań większości rządowej w parlamencie - dodał. Stwierdził też, że źle ocenia okupowanie przez opozycję mównicy sejmowej, ale dodał, że część poprzednich marszałków, np. Maciej Płażyński, Wiesław Chrzanowski, Marek Jurek i Ludwik Dorn, działała w trudniejszych sytuacjach w parlamencie i oni "poradziliby sobie z tą sytuacją, nie dopuściliby do tak potężnego kryzysu".
"Nie będę mógł autoryzować polityki, jeśli nie zostanie poważnie skorygowana"
Europoseł został również zapytany o to, czy planuje złożyć swój mandat. - Bronię deklaracji programowych PiS z 2015 roku i także tych zobowiązań do dialogu politycznego z obywatelami i nie mam mandatu do awantury, mam mandat do ciężkiej pracy dla Polski i taką pracę wykonuję w Parlamencie Europejskim - powiedział i dodał, że nie ma zamiaru go składać.
Zapytany o to, czy drogi jego i PiS się rozejdą, odpowiedział, że "ta sprawa zostanie rozstrzygnięta". - Wymaga to podsumowania, to nie jest dobry moment. Dzisiaj musimy dbać przede wszystkim o rozwiązanie tego kryzysu politycznego, ale w najbliższym czasie podejmę decyzję w tej sprawie - powiedział.
- Nie wyobrażam sobie swojej obecności w PIS, jeśli będzie podtrzymana linia eskalowania konfliktu i linia sprzeczna z naszymi zobowiązanymi wobec obywateli z 2015 roku - zaznaczył europoseł. - Nie będę mógł autoryzować polityki, jeśli nie zostanie ona poważnie skorygowana - dodał.
Kryzys w Sejmie
W piątek posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę w reakcji na planowane zmiany w zasadach pracy dziennikarzy w parlamencie oraz na wykluczenie przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z obrad posła PO Michała Szczerby. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka Sejmu w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. został uchwalony budżet na 2017 r. W piątek wieczorem przed Sejmem zebrała się manifestacja zorganizowana przez Komitet Obrony Demokracji - demonstranci m.in. blokowali drogi wyjazdowe. Posłowie opozycji pozostają na sali sejmowej. Szefowie klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesnej i PSL wystosowali wspólne pismo do marszałka Sejmu, w którym domagają się zwołania "zgodnego z regulaminem Sejmu i konstytucją" posiedzenia Sejmu na 20 grudnia. Oczekują też "przywrócenia możliwości wykonywania przez media ich konstytucyjnego prawa informowania opinii publicznej o prawach parlamentu RP".
W niedzielę grupa demonstrantów zablokowała w Krakowie drogę wicemarszałkowi Sejmu Ryszardowi Terleckiemu (PiS), który towarzyszył tego dnia Jarosławowi Kaczyńskiemu w jego comiesięcznej wizycie w krypcie na Wawelu, gdzie pochowana jest para prezydencka, Lech i Maria Kaczyńscy. Przed wjazdem na Wzgórze Wawelskie kilka osób położyło się na trasie kolumny samochodów. Policja usunęła protestujących siłą, co umożliwiło Terleckiemu i innym przejazd.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24