- Pamiętajcie rodzice, ubezpieczenie nie jest obowiązkowe - przestrzega w związku z początkiem roku szkolnego minister Kluzik-Rostkowska. Chodzi o ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków, które oferuje we wrześniu wiele polskich szkół. Bywa, że same na tym zyskują - ustalili reporterzy programu "Uwaga" TVN.
W związku z nowym rokiem szkolnym, MEN wydał niezbędnik dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Czytamy w nim, że "rodzice nie muszą obowiązkowo ubezpieczać dzieci w szkołach, także w czasie wycieczki i imprezy szkolnej organizowanych w kraju, ponieważ ubezpieczenie wypadkowe NNW jest dobrowolne dla wszystkich".
- Dyrektorzy szkoły nie mają także prawa żądać od rodzica specjalnego oświadczenia, jeśli rodzic takiego ubezpieczenia odmawia - powiedziała w rozmowie z "Faktami" TVN Joanna Dębek, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Dyrektorzy, prowizja, darowizna
Reporterzy programu "Uwaga" TVN przyjrzeli się rynkowi szkolnych ubezpieczeń. Jak ustalili, niektórzy dyrektorzy szkół, pośrednicząc w sprzedaży ubezpieczeń, oceniają oferty ubezpieczycieli głównie przez pryzmat wysokości prowizji.
- My przychodzimy, tłumaczymy ofertę. Dyrektor powie: "proszę ofertę odłożyć, oferta to jest drugi temat. Proszę mi powiedzieć, jaką ja mam z tego korzyść" - rozwiewa wątpliwości Andrzej Adamczyk, menadżer w branży ubezpieczeniowej.
Katarzyna Rudzka, dyrektorka departamentu ubezpieczeń Interrisk, dodaje, że dyrektorzy placówek negocjują z ubezpieczycielami wysokość darowizny dla szkoły. Taką darowiznę wypłaca się ze swoich środków finansowych, które z kolei pochodziły z zebranych składek.
- To jest ukryta darowizna, którą rodzice płacą na rzecz szkoły. W ten sposób placówka zapewnia sobie przychód na różnego typu potrzeby - wyjaśnia Paweł Sowa, agent ubezpieczeniowy.
Reporter "Uwagi", podając się za agenta ubezpieczeniowego, skontaktował się z dyrektorami szkół. - Zawsze było wsparcie finansowe. Ostatnio miałam 40 proc. - powiedziała jedna z zarządzających szkołą.
Inna powiedziała: - Właściwie nie powinnam tego mówić, Mamy tę prowizję. (...) Prowizja też jest ładna plus jeszcze, jeżeli o coś chodzi, to jeszcze dostajemy.
Quazi-ubezpieczenie
Pracownicy i dyrektorzy szkół, do których dotarli reporterzy "Uwagi", mówili o prowizjach sięgających 25-40 procent, które dostaje szkoła. Dodatkowo nauczyciele ubezpieczani są za "przysłowiową złotówkę".
Najczęściej suma ubezpieczenia życia dziecka wynosi 7-10 tys. zł. Za takie ubezpieczenie grupowe rodzic powinien zapłacić około 20 złotych. Płaci jednak więcej, koło 40-50 złotych. Przy takiej składce suma ubezpieczenia życia powinna wynieść nawet 40 tys. zł. Gdyby nie ukryta w wysokości składek darowizna na szkołę, kwoty ubezpieczeń byłyby wyższe.
- Jakieś świadczenie tam jest, ale to są świadczenia quasi, prawie pozorne - oceniła w rozmowie z reporterem "Uwagi" Krystyna Krawczyk z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Tymczasem przy typowym ubezpieczeniu NNW na wysokość 10 tysięcy złotych, utrata stopy jest wyceniana tylko na 4 tysiące złotych - przy kosztach protez sięgających kilkunastu tysięcy złotych.
Autor: fil,pk/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga" TVN