Gdy niemal trzy lata temu Tymon Radzik zaczynał naukę w liceum, autobus, którym miał dostać się do szkoły, nie przyjechał na czas. 24 czerwca, w dniu egzaminu maturalnego z historii, do którego podchodzi Tymon, sąd miał zdecydować, czy przewoźnik ma oddać pieniądze za alternatywny transport. Publikację wyroku odroczył jednak do 29 czerwca. W pierwszej instancji wyrok był korzystny dla nastolatka.
W 2017 roku Tymon Radzik przeniósł się z Zielonej Góry do Warszawy, by rozpocząć naukę w liceum. 6 września czekał na autobus linii 118, którym miał dotrzeć do szkoły. Po ponad kwadransie, gdy autobusu nadal nie było, zdecydował, że pojedzie do szkoły samochodem zamówionym przez jedną aplikację. Za przejazd zapłacił około 22 złote.
Przewoźnik: wina korków
Potem przyszła refleksja. "To przecież nie moja wina, że autobus nie przyjechał" - pomyślał. Złożył reklamację. Jednak odpowiedzialny za kurs przewoźnik nie chciał mu oddać pieniędzy. Tymon postanowił więc, że pójdzie do sądu. Ten jesienią ubiegłego roku uznał, że firma Arriva ma oddać nastolatkowi 22 zł i 23 grosze. Z odsetkami. "W ocenie sądu pozwany nie wykazał w żaden sposób w niniejszym postępowaniu, że przyczyny opóźnienia były niezależne od niego, że nie mógł ich przewidywać” – wyjaśnił sąd.
Przewoźnik przekonywał, że 16-minutowe opóźnienie powstało ze względu na korki w Warszawie, na które nie miał wpływu. Odwołał się od wyroku. Apelacja miała zostać rozpatrzona w środę 24 czerwca. Tego samego dnia, kilka godzin później, Tymon podchodzi do swojego ostatniego egzaminu dojrzałości, do matury z historii.
Rozprawa bardziej stresująca niż matura
Co jest jego zdaniem bardziej stresujące? – Chyba jednak rozprawa, bo jest bardziej nieprzewidywalna – mówił Tymon Radzik, dzień przed maturą z historii. – Decyzja sądu wiąże się jednak z pewną niepewnością, choć oczywiście każda ze stron jest przekonana, że to ona ma rację. Właśnie dlatego idzie do sądu i się spiera. Kumulację tych emocji i adrenaliny odczuwamy przy ogłoszeniu wyroku - tłumaczy. – Natomiast jeśli człowiek przygotowuje się do matury w sposób odpowiedni, to może być właściwie pewny, że nie napisze jej źle. Dla mnie matura jest mniejszym stresem, bo jest bardziej przewidywalna. O maturę z historii się nie boję, bardziej boję się, co będzie z historią autobusu – przyznawał.
Nadal uważa, że korki w mieście nie mogą uzasadniać spóźnień autobusów i nie mogą zwalniać przewoźnika z odpowiedzialności za punktualność. Korki nie są czymś "nadzwyczajnym" - przekonywał - i można je przewidzieć. Miał nadzieję, że w środę jego opinię po raz kolejny podzieli sąd.
- Nie jestem zdziwiony, że przewoźnik się odwołał. Choć sprawa jest dla nich groszowa, to może być przełomowa i mieć poważne konsekwencje w przyszłości – zwracał uwagę Radzik. – To może być precedens dla innych podróżnych, którzy mogliby, powołując się na to orzeczenie, domagać się od przewoźników odszkodowań za opóźnienia w komunikacji miejskiej, które wynikają z opóźnień w ruchu drogowym – dodawał.
Maturzysta z doświadczeniem w sądzie
Radzik ma już doświadczenia w występowaniu przed sądami. Jedną z najgłośniejszych spraw, którymi się zajął, jest kwestia dostępu do informacji publicznej dla osób niepełnoletnich. Jako 15-latek zainteresował się domenami internetowymi. Chciał się dowiedzieć, kto i na jakich zasadach korzysta ze stron o adresach polska.pl i poland.pl. Napisał do Naukowej Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), która była ich właścicielem. A w NASK odpowiedzieli pytaniem: "Czy jest pan pełnoletni?".
Tak zaczął się spór, w którym Tymona wsparli m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) i Rzecznik Praw Dziecka (RPD). Sprawa wciąż się toczy. Z pomocą rzeczników Radzik sformułował skargę do Europejskiego Trybunału Spraw Człowieka w Strasburgu.
Pod wpływem jego działań zmieniono za to przepisy dotyczące udziału nieletnich w rozprawach cywilnych i administracyjnych.
RPD zaproponował kandydaturę Tymona do Międzynarodowej Dziecięcej Nagrody Pokoju, nazywanej szkolnym Noblem. Chłopak znalazł się w finałowej trójce.
"Nie jestem pieniaczem"
- Historia z autobusem zaczęła się wraz z początkiem liceum, a kończy w dniu mojej matury - zauważał Tymon. - Chyba że zdarzy się tak, że sąd uchyli wyrok i sprawa trafi do ponownego rozpoznania. Ale liczę, że jutro będziemy mieli już ostateczne, prawomocne rozstrzygnięcie – mówił w przeddzień rozprawy. Chciałby spokojnie zastanawiać się nad tym, czy rozpocząć studia prawnicze w kraju czy za granicą.
Ostatecznie w środę sąd poinformował, że publikacja wyroku zostanie odroczona do 29 czerwca, do godz. 11.15.
- Nie jestem pieniaczem. Po prostu w życiu mamy wiele takich małych spraw, rzeczy, które nie działają. Często zostawiamy je takimi, jakie są, nie chce nam się szarpać. Przez to nic się nie zmienia na lepsze – tłumaczył maturzysta.
Matury w reżimie sanitarnym
Matury w reżimie sanitarnym potrwają do końca tygodnia. W środę 24 czerwca w planie oprócz historii - do której podchodzi między innymi Tymon - jest również fizyka, w czwartek 25 czerwca odbędą się egzaminy z języka hiszpańskiego, a w piątek 26 czerwca tegoroczny maraton maturalny zakończony zostanie językiem niemieckim.
26 czerwca to też ostatni dzień roku szkolnego. W związku z pandemią będzie wyglądał on jednak nietypowo - w niektórych szkołach uczniowie spotykają się z nauczycielami tylko online, w innych klasy będą miały swoje pożegnalne dyżury na boiskach.
Źródło: tvn24.pl