Tygrysy prawdopodobnie jechały na śmierć. Zoo, do którego zmierzały, nie działa

[object Object]
W "Czarno na białym" historia tygrysów uratowanych z transportutvn24
wideo 2/28

Historią transportowanych dziesięciu tygrysów zatrzymanych na polsko-białoruskiej granicy żyła cała Polska. Okazuje się, że zwierzęta wcale nie miały jechać do ogrodu zoologicznego w rosyjskim Dagestanie, bo go tam w ogóle nie ma. Najpewniej jechały na śmierć. Reporterka Katarzyna Górniak dotarła do ludzi, którzy wysłali tygrysy w podróż, i tych, do których miały one jechać.

CAŁY REPORTAŻ DOSTĘPNY JEST TAKŻE W WERSJI ANGIELSKOJĘZYCZNEJ>

Tą historią żyła cała Polska - włoscy i rosyjscy przewoźnicy próbowali wywieźć dziesięć tygrysów z Unii Europejskiej. Polskie służby graniczne nie wiedziały, czy i jak zająć się zwierzętami. Stan zwierząt się pogarszał.

Dziennikarze "Czarno na białym" TVN24 przez ponad miesiąc śledzili losy tygrysów zatrzymanych na polsko-białoruskiej granicy. Żeby zrozumieć, co się stało, pojechali do Włoch, Hiszpanii i Rosji.

"Nie mieli pojęcia, jak zająć się tygrysem w podróży"

29 października do biura największej włoskiej organizacji prozwierzęcej zadzwonili przedstawiciele firmy wysyłającej tygrysy z Włoch do Rosji. - Skontaktował się z nami człowiek z tej firmy z prośbą o pomoc. Ich zdaniem problemem nie był transport, ale to, że zatrzymano zwierzęta na granicy – mówi Andrea Casini z organizacji Lega Anti Vivisezione (LAV).

Ciężarówka z tygrysami stała wtedy na polsko-białoruskiej granicy piąty dzień. Przewoźnikowi brakowało dokumentów, służby białoruskie dwukrotnie cofały transport na stronę polską. Jeden z dziesięciu tygrysów, które przez cały ten czas były zamknięte w klatkach, zdechł. Polskie służby próbowały znaleźć ogród zoologiczny, który zajmie się zwierzętami.

Dwóch włoskich kierowców nagrywało i komentowało to, co się dzieje.

- Ta biedna bestia już prawie odeszła. Jest na skraju, nie je, nie pije, jest zestresowana. Bardzo chcielibyśmy z tego miejsca "podziękować" polskim władzom, które naprawdę, bardzo nam pomogły, skazując te tygrysy na śmierć. Fantastycznie, jesteście wspaniali. My im daliśmy jedzenie i picie, niestety, nie jesteśmy w stanie posprzątać, bo to niemożliwe. Podróż, która miała trwać od 36 do 48 godzin, stała się odyseją, "dzięki" polskim władzom - można usłyszeć na jednym z nagrań.

Tego dnia na granicy została przeprowadzona sekcja zwłok padłego tygrysa. - Żywione były kurczakami, co jest niedopuszczalne. Przyczyną śmierci było zaczopowanie przewodu pokarmowego. Po prostu żołądek był przeładowany niestrawionymi kurczakami. To spowodowało skręt żołądka – wyjaśnia przyczyny śmierci tygrysa weterynarz ogrodu zoologicznego w Poznaniu Jarosław Przybylski.

Andrea Casini ocenia, że "kierowcy nie mieli pojęcia, jak zająć się tygrysem w podróży". - Nie winię ich, byli tylko wykonawcami zlecenia. Wzięli tę robotę prawdopodobnie dlatego, że to była bardzo korzystna finansowo propozycja – dodaje.

Podróż miała trwać 21 godzin

Dziennikarze odtworzyli podróż dziesięciu tygrysów. 22 października o godzinie 9.31 z okolic Rzymu wyruszyła ciężarówka do przewozu koni. O godzinie 14.36 zaparkowała w miejscowości Latina, na posesji z cyrkowymi namiotami i sprzętem, gdzie najprawdopodobniej doszło do załadunku tygrysów. Przez kolejne pięć godzin ciężarówka siedmiokrotnie przemieszczała się w obrębie posesji, a o godzinie 19.27 prawdopodobny załadunek zakończył się i ciężarówka ruszyła w drogę.

Kierowcy co pięć minut wysyłali informacje o swoim położeniu. Na podstawie ponad tysiąca czterystu odczytów nadajnika GPS dziennikarze odtworzyli trasę. Przez kolejne dwa dni tygrysy pokonały Włochy, Austrię, Czechy i Polskę.

Pierwszego dnia podróży kierowcy przenocowali w hotelu we włoskim Arezzo. Kolejnego dnia zrobili co najmniej pięć kilkunastominutowych postojów w trasie. Drugą noc spędzili w hotelu w okolicach polskiej miejscowości Chałupki. Zaraz po noclegu zrobili krótki postój. Potem na prawie godzinę zatrzymali się w Gliwicach, gdzie prawdopodobnie robili zakupy w supermarkecie.

Po kolejnych dwóch postojach 24 października - po około 46 godzinach drogi - o godzinie 16.47 ciężarówka wjechała do Terespola. Na oficjalnym świadectwie zdrowia zwierząt ich cała trasa z Włoch do Rosji miała zająć niecałe 21 godzin.

Andrea Casini przyznaje, że "jest wiele sprzeczności, jeśli chodzi o autoryzację dokumentów przewozowych" - Jakim cudem zatwierdzona została podróż z Włoch do Dagestanu, która trwa 20 i pół godziny, jeśli to jest niemożliwe? – zastanawia się.

"Firma nie miała uprawnień do przewozu tygrysów"

Kierowcy zapewniali, że transport był zorganizowany prawidłowo. Prezentowali część dokumentów – ale większą ich porcję tego samego dnia wysłali do Rzymu.

- Zaczęliśmy sprawdzać te dokumenty. Nie sposób było nie zauważyć tego, że sprawa jest niejasna. Na jaw zaczęły wychodzić nieprawidłowości i niedopatrzenia ze strony urzędników i firmy transportowej – mówi Andrea Casini.

Zdaniem przedstawiciela włoskiej organizacji prozwierzęcej "firma nie miała uprawnień do przewozu tygrysów, lecz koni". - Zaakceptowano transport w klatkach, które nie są przystosowane do transportu tygrysów. Dostali zgodę na coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca – podkreśla.

Dziennikarze TVN24 próbowali skontaktować się z lekarzem włoskiej państwowej inspekcji weterynaryjnej. To za jego zgodą, z jego pieczątką i jego podpisem na dokumentach z Włoch wyjechały tygrysy. Chcieli zapytać, dlaczego zgodził się na transport w takich klatkach. - Nie możemy w tej chwili nic wam powiedzieć, ponieważ śledztwo trwa – odpowiada lekarz z włoskiej państwowej inspekcji weterynaryjnej.

Weterynarz pracuje w mieście, które jest nieformalną stolicą włoskich artystów cyrkowych. 70 kilometrów od Rzymu, w miejscowości Latina, co roku odbywa się międzynarodowy festiwal sztuki cyrkowej. W ponad 200 włoskich cyrkach, dotowanych z budżetu państwa, "pracuje" ponad dwa tysiące zwierząt. Nie ma tygodnia, by gdzieś we Włoszech nie odbył się pokaz cyrkowy.

Aktywiści organizacji LAV od lat lobbują na rzecz wprowadzenia zakazu występów dzikich zwierząt w cyrkach na terenie całych Włoch.

Zakaz nie jest w interesie artystów cyrkowych. - W naszych relacjach z cyrkowcami pojawia się przemoc. Nie mogę o tym mówić, bo toczą się sprawy w sądach, ale dość często dostajemy pogróżki i groźby śmierci – zdradza Andrea Casini.

Spotkanie z ojcem właściciela tygrysów

Festiwal w Latinie organizuje mieszkająca w tym mieście znana rodzina cyrkowa. Jej członkowie od pokoleń tresują zwierzęta i wynajmują je do cyrków w Europie i Afryce.

W Latinie festiwal cyrkowy to spore wydarzenie, a rodzina, która go organizuje, ma w mieście poważanie. Na stronie internetowej imprezy można wyczytać, że może liczyć na przychylność prezydenta Włoch i ministerstwa kultury, a "burmistrz Latiny przewodniczył wszystkim etapom prac przy Festiwalu: od konferencji prasowej na otwarcie, przez przyjęcie władz cyrku, aż do ceremonii wręczenia nagród ostatniego wieczora".

- Ten festiwal przyciąga do miasta pieniądze. Jest promowany przez burmistrza miasta i urzędników od kultury – tłumaczy Andrea Casini.

To właśnie z tego miasta pochodzi weterynarz. Na co najmniej jednym podbitym przez niego paszporcie tygrysa jako właściciel zwierzęcia widnieje członek wspomnianej rodziny, który miał też wysłać transport. Do kontaktu z reporterami TVN24 wyznaczył swojego ojca.

- Nie mam żadnego problemu, żeby się z wami spotkać, ale muszę uprzedzić, że również my będziemy rejestrować to spotkanie, aby móc was pozwać – zastrzega na wstępie G. Montico, który prosi, by przedstawiać go tylko z inicjału imienia i z nazwiska. - Nam też zależy, żeby ta sytuacja została dobrze wyjaśniona, bo jeśli nie, to może się zdarzyć coś nieprzyjemnego – dodaje.

Kilkugodzinne spotkanie odbyło się w wynajętej sali hotelu w Latinie. Razem z G. Montico czekało na reporterów dwoje ludzi, których przedstawił jako dziennikarzy amerykańskich. Obecna była też Polka, która miała tłumaczyć rozmowę, choć Montico wiedział, że w zespole dziennikarzy TVN24 była osoba biegle mówiąca po włosku.

- Tygrysy zostały do nas przywiezione przez osoby, które już dłużej nie mogły ich mieć. Niektóre zostały wysłane z zagranicy. Mają różne pochodzenie. Pochodzą i z zoo, i z cyrków, ale gdybym teraz miał opowiadać historię każdego tygrysa i skąd pochodzi, to długo bym nie skończył – stwierdza G. Montico.

Utrzymuje, że tygrysy do jego rodziny trafiły na krótkie przechowanie. - Wystarczy, że poszukasz w internecie punktów przyjęć, przechowalni we Włoszech, Europie, Francji, Niemczech i zobaczysz, że jest pewna liczba prywatnych osób lub zoo, które mają nadwyżkę tych zwierząt, i wtedy albo zabijają te zwierzęta, albo przekazują je dalej – wyjaśnia.

"Nie popełniono we Włoszech żadnego przestępstwa"

Po sześciu dniach na granicy zarekwirowane z mocy polskiego prawa tygrysy, wyczerpane, trafiły do dwóch ogrodów zoologicznych. Pracownicy poznańskiego zoo twierdzą, że w dokumentach zwierząt są błędy. - Sporo braków i nieścisłości. Nie zgadzała się płeć zwierząt. Wiemy, że ta dokumentacja jest guzik warta – mówi Małgorzata Chodyła z zoo w Poznaniu.

Ale G. Montico oświadcza, że "każde zwierzę musi mieć perfekcyjną dokumentację". - Jeśli nie może pani powiedzieć, skąd albo dlaczego ma pani tygrysa, ja muszę to zgłosić do odpowiednich służb – twierdzi w rozmowie z dziennikarzami.

Kilkukrotnie zapytany, dlaczego w takim razie płeć przynajmniej jednego tygrysa w dokumentach mogła różnić się od tej, jaką stwierdzili weterynarze w Polsce – udziela wymijających odpowiedzi.

Dziennikarze TVN24 zwrócili się do prokuratury w Latinie w sprawie nieścisłości w dokumentach. - Włoskie postępowanie w sprawie zostało zamknięte, ponieważ nie wykazało, że warunki transportu były nieodpowiednie. Wykazało zaś, że cała dokumentacja i weryfikacja przeprowadzona przez inspekcję weterynaryjną została przeprowadzona poprawnie – twierdzi Giuseppe de Falco, szef prokuratury w Latinie. - Więc nie popełniono we Włoszech żadnego przestępstwa i dlatego śledztwo zostało zamknięte – dodaje.

Prokurator przyznaje, że transport nie mógł przejechać na Białoruś, ponieważ włoscy kierowcy nie mieli jednego z zaświadczeń weterynaryjnych. - Brakowało niektórych danych, dokumenty nie były poprawne, dlatego urzędnik inspekcji weterynaryjnej wyjechał z Latiny i udał się prosto na granicę, tam, gdzie tygrysy były zatrzymane, przywożąc ze sobą dokument, którego brakowało w oryginale – opowiada de Falco.

Dziennikarzy zaskoczyły informacje, że państwowy weterynarz wiezie z Włoch do Polski dokumenty prywatnemu przewoźnikowi oraz że śledztwo jest umorzone, wbrew temu, co dzień wcześniej mówił weterynarz.

Mężczyzna, który nadzorował transport tygrysów na polsko-białoruskiej granicy, przyznaje, że jego błędem było to, że nie miał oryginału certyfikatu weterynaryjnego. Gdy okazało się, że włoscy kierowcy bez wiz nie wjadą na Białoruś, to on był zdeterminowany, by ciężarówkę dalej prowadzić samodzielnie. Przyznaje, że jest z Rosji, ale gdy dziennikarze chcą, by się przedstawił, odmawia.

Tygrysy zatrzymane w Polsce miały jechać do zoo w Dagestanie - część II reportażu "Czarno na białym"
Tygrysy zatrzymane w Polsce miały jechać do zoo w Dagestanie - część II reportażu "Czarno na białym"tvn24

Pytania o zoo Bajka

W dokumentach pojawiła się informacja o zoo z rosyjskiego miasta Derbent, ale urzędniczka Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Rosyjskiej Republiki Dagestan stwierdza, że "na terytorium Derbentu prywatnego zoo nie ma". - Oficjalnie. Tak twierdzą miejscy urzędnicy – dodaje.

Trzy lata temu w mieście Derbent odbyła się kontrola. Obrońcy praw zwierząt i urzędnicy weszli do prywatnego ogrodu zoologicznego Bajka. Zwracano uwagę na to, że lew, który powinien żyć w przynajmniej 20 stopniach Celsjusza, w ogrodzie zoologicznym ma otwarte okno.

Materiał o kontroli dla lokalnej telewizji przygotowywała wtedy dziennikarka Sewrina Szamhałowa. - Aktywiści organizacji prozwierzęcej napisali do mnie, że w Derbencie jest zoo, które działa bez licencji i są w nim trzymane zwierzęta w strasznych warunkach – opowiada dziennikarka. - Zainteresowałam się tym, poinformowałam urzędników dagestańskiego ministerstwa środowiska i pojechaliśmy tam z kontrolą – dodaje.

Dyrektorka zoo ulokowanego w budynku opuszczonego hotelu twierdziła wtedy, że zwierzęta uratowała od śmierci. -Te lwy stały z fotografem na drodze, pracowały. Gdzie wtedy byliście? – pytała.

- Zwierzęta nie dostawały właściwego jedzenia, były trzymane w ciasnych klatkach. Poraziło nas to, że pracownicy zoo uważali, że wszystko jest w porządku i zgodnie z prawem, chociaż dokumentów i licencji w rzeczywistości nie było – mówi Sewrina Szamhałowa.

To dyrekcja tego zoo - jeśli, o czym więcej za chwilę, placówkę tę można tak nazwać - miała skontaktować się z Montico. - W maju wystosowano do nas zapytanie z zoo rosyjskiego, czy moglibyśmy im podarować tygrysy. Nie znałem tego zoo, ale dokumentacja była zatwierdzona przez ministerstwa włoskie i rosyjskie. Rozmawiałem z zoo przez telefon, bo gdybym miał osobiście kontaktować ze wszystkimi, którzy wysyłają do nas zapytania o zwierzęta, to nie skończyłoby się to nigdy – opowiada G. Montico.

Dziennikarze TVN24 skontaktowali się z dyrektorką Bajki. W przeciwieństwie do Montico twierdzi ona, że inicjatywa przekazania tygrysów wyszła z Włoch.

- Te tygrysy to dla naszego zoo dar ze strony Włoch, ze strony cyrku. Cyrk ma swojego gospodarza. Podjęto decyzję, żeby nam je podarować, bo we Włoszech zakazano zwierząt w cyrkach. Tygrysy miały przejść na emeryturę i dożyć swoich dni z zadowoleniem w naszym stacjonarnym ogrodzie zoologicznym – wyjaśnia dyrektorka Bajki w Derbencie.

W rzeczywistości we Włoszech zakaz występów zwierząt w cyrkach nie został wprowadzony.

"Handel dzikimi zwierzętami to bardzo opłacalny biznes"

Od czasu tej rozmowy telefonicznej dziennikarze ani razu nie dodzwonili się ponownie do kobiety. Pod adresem wskazanym jako siedziba zoo znajduje się tylko brama z napisem "Zamknięte".

Drugi adres, pod którym ma mieścić się zoo, to wieś w górach Dagestanu. Miejscowi dziennikarze przekazali, że to miejsce jest bardzo oddalone, nie ma tam ani domów, ani ludzi. Reporterzy weszli tam z kamerą, ale zabroniono im nagrywać. - To jest to zoo z Derbentu, przenieśli się i remontują, planują zakończyć remont latem. Jest tam lew i wilki. Tygrysów nie ma. Ten człowiek powiedział, że właścicielka przewodzi organizacji obrony praw zwierząt. Zdziwiło mnie to, jak taka osoba może trzymać zwierzęta, także zagrożonych gatunków, w klatkach – zastanawia się rosyjska dziennikarka.

Urzędniczka Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Rosyjskiej Republiki Dagestan wskazuje, że transport zwierząt odbywał się przy pośrednictwie sponsora z Moskwy. W dokumentach można znaleźć nie tylko na nazwę ogrodu zoologicznego Bajka. Jako odbiorca ładunku figuruje spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Według rejestru firm rosyjskich dziesięć tygrysów z Włoch miała przyjąć dagestańska sieć sklepów z alkoholem.

Przemytnicy tygrysów

Z terenu Rosji każdego miesiąca do Chin przemycane są części ciał dzikich zwierząt. Wartość rekordowego przemytu z ubiegłego roku rosyjscy celnicy oszacowali na około 4 mln zł.

- Odkryliśmy dziewięćset niedźwiedzich łap i ich żółć, oraz kości pięciu tygrysów, ich skóry, pazury i zęby. Wszystkie te części ciała dzikich zwierząt miały być wykorzystane jako leki medycyny chińskiej – opowiada Anastazja Simidonowa z Federalnej Służby Celnej Rosji.

Przemytnicy działają według różnych schematów. Jeden z nich jest celnikom dobrze znany. - Handel dzikimi zwierzętami to bardzo opłacalny biznes. Znajduje się na trzecim miejscu po handlu bronią i narkotykami. Bywa, że duże partie dzikich zwierząt są transportowane pod przykrywką cyrków i ogrodów zoologicznych – twierdzi Anastazja Simidonowa.

"Jeśli to samo spotkałoby człowieka, by tego nie przeżył"

Po przyjeździe do azylu w Hiszpanii tygrysy przechodzą miesięczną kwarantannę. - Oczywiście jest bardzo nerwowy i zestresowany, ale leży i się wylizuje. To dobry znak. Tygrysy liżą siebie, kiedy są zrelaksowane – mówi o jednym ze zwierząt Hector Sanz, weterynarz z azylu Primadomus AAP.

Wkrótce staną się pełnoprawnymi mieszkańcami tego miejsca. - To miejsce, gdzie zwierzęta mogą wydobrzeć po nieszczęściach, jakich doświadczyły w cyrkach, prywatnych zoo i hodowlach. Tutaj uczymy je, jak znowu stać się zwierzętami – opowiada David van Gennep, szef organizacji AAP.

Przyjeżdżają tu zwierzęta z całej Europy - ofiary przemysłu rozrywkowego i ludzkich zachcianek. W ośrodku Primadomus, prowadzonym przez organizację AAP, zwierzęta są leczone i rehabilitowane. - Dla nas ważne są zwierzęta, a nie my. To my jesteśmy tu dla nich, a nie one dla nas – stwierdza Sanz.

To wyjątkowe miejsce z wyjątkowymi zasadami. Nie ma tu turystów, a na zwiedzanie trzeba się umówić z dużym wyprzedzeniem. Jeśli zwierzęta są karmione, to bez bezpośredniego kontaktu. Trzeba się do nich ustawiać bokiem, a nie konfrontacyjnie - na wprost. Nie wolno ich dotykać ani próbować oswajać.

- Unikamy jakichkolwiek interakcji. Nie mówimy do nich, nie patrzymy prosto w oczy, nie mamy z nimi żadnych relacji. Chcemy, by miały je z innymi zwierzętami. Jeśli pochodzą z cyrków, są przyzwyczajone do ludzi. My, krok po kroku, odzwyczajamy je od tego – mówi Olga Bellon z działu ssaków naczelnych azylu Primadomus.

Szef organizacji AAP David van Gennep jest pod wrażeniem tego, jak te zwierzęta są silne i waleczne. Twierdzi, że "radzą sobie lepiej niż my". - Spójrz na gehennę, którą przeszły te zwierzęta, tresowane, bite i wykorzystywane. Jeśli to samo spotkałoby nas, ludzi, po prostu byśmy tego nie przeżyli – uważa.

Chcą sprawą zainteresować parlament

Nikt z włoskich ani rosyjskich uczestników transportu tygrysów, zatrzymanego na polsko-białoruskiej granicy, nie podjął jakiejkolwiek próby odzyskania zwierząt.

Przedstawiciele włoskiej organizacji LAV odwołali się od umorzenia postępowania prokuratorskiego. Sprawę tygrysów chcą poruszyć na forum włoskiego parlamentu.

Polska prokuratura postawiła zarzuty znęcania się nad zwierzętami dwóm włoskim kierowcom: Marco A. i Alessio D. oraz rosyjskiemu organizatorowi transportu Rinanowi V. Polski graniczny lekarz weterynarii Jarosław N. jest podejrzany o niedopełnienie obowiązków - według prokuratury niewłaściwie zajął się tygrysami.

Przedstawiciele polskiego zoo w Poznaniu oraz hiszpańskiego azylu Primadomus na spotkaniu w Parlamencie Europejskim zaapelowali o wprowadzenie europejskiego zakazu wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach.

Z tych, które przeżyły transport, pięć tygrysów znajduje się w azylu w Hiszpanii, cztery są w Polsce - w ogrodach zoologicznych w Poznaniu i Człuchowie. I mają się dobrze.

ZOBACZ ROZMOWĘ Z KATARZYNĄ GÓRNIAK WE "WSTAJESZ I WIESZ":

Cała rozmowa z Katarzyną Górniak o tygrysach, które jechały z Włoch do Rosji
Cała rozmowa z Katarzyną Górniak o tygrysach, które jechały z Włoch do Rosjitvn24

Autor: asty//rzw / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Prezydent Andrzej Duda wziął udział w organizowanym w Trump Tower na Manhattanie w Nowym Jorku spotkaniu z byłym amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. - To prywata wizyta, prywatne zaproszenie - mówił przed spotkaniem polski prezydent.

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem w Nowym Jorku

Źródło:
PAP

Pogoda na 5 dni. Zimowe akcenty tak szybko nas nie opuszczą. Najbliższe dni przyniosą opady deszczu, a lokalnie nawet deszczu ze śniegiem. W górach pojawi się sam śnieg. Powieje też silniejszy wiatr, który miejscami może rozpędzać się do 50 kilometrów na godzinę.

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił 80 tysięcy złotych kary, którą jednoosobowo i bezpodstawnie próbował nałożyć na "Fakty" TVN przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski. To nie była jedyna ani najwyższa kara, którą przewodniczący próbował zastraszyć wolne media. Kiedyś powiedział o sobie, że jest talibem. Jak rozprawia się zatem z wolnymi mediami, których wolności nie toleruje?

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Źródło:
Fakty TVN

Maciej Świrski nigdy nie powinien zostać przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To skandal, że taka osoba jest w ogóle na takim stanowisku - ocenił w "Faktach po Faktach" pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Roman Imielski. Były członek KRRiT Krzysztof Luft stwierdził, że z przykrością patrzy, jak KRRiT "stacza się w otchłań jakiejś takiej trzeciorzędnej kauzyperdy".

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Źródło:
TVN24

Przewodniczący Krajowej Rady Maciej Świrski przegrał właśnie przed sądem z TVN. Stacja nie musi zapłacić kary, którą jednoosobowo na nią nałożył. Sąd podkreślił, że kara była nieadekwatna i przesadna. Przewodniczący, który sam siebie nazywa talibem, sam decyduje, czy coś jest złamaniem prawa, czy nie. Karze nadawców, ale tylko tych, którzy myślą inaczej niż on i partia, która rekomendowała go do Rady. Ściga i zastrasza media, nie czekając na wyroki sądów. To w czystej postaci cenzura i chęć wywołania efektu mrożącego wśród dziennikarzy, mówią przedstawiciele wolnych mediów.

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Źródło:
tvn24.pl

Dogrywka i rzuty karne były potrzebne, by wyłonić zwycięzcę w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów w Manchesterze pomiędzy City i Realem Madryt. Ostatecznie górą w serii jedenastek okazali się goście, którzy triumfowali 4:3. Wcześniej, w środowym meczu było 1:1, a przed tygodniem w Hiszpanii 3:3.

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Źródło:
Eurosport

W najlepszej czwórce Ligi Mistrzów znajdą się aż dwa kluby z Bundesligi. Do Borussii Dortmund dołączył Bayern Monachium, który wygrał u siebie 1:0 z Arsenalem w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym.

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Źródło:
Eurosport

W środę wieczorem w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do silnego wstrząsu. W wyniku tego zdarzenia zmarł jeden z górników - przekazała w nocy Polska Grupa Górnicza (PGG). Kilku innych pracowników, którzy ucierpieli w wypadku, przetransportowano do szpitali.

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Przed godziną 19 policjanci zatrzymali 43-latka podejrzanego o zabójstwo, do którego doszło w Jagatowie - poinformowała pomorska policja. Jak dodano, "mężczyzna został odnaleziony na terenie powiatu gdańskiego".

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Źródło:
TVN24

Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiedziła potężna ulewa. Ulice w Dubaju zamieniły się w rwące potoki. Dubajska policja uratowała kota, który kurczowo trzymał się łapami klamki zalanego samochodu.

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl

Nie stać nas na brak obrony przeciwlotniczej, szukajmy wszystkich inicjatyw w Europie i na świecie, które podnoszą poziom bezpieczeństwa Polski - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, odnosząc się do europejskiej "żelaznej kopuły". - Chcemy być w inicjatywie, którą zaproponowali Niemcy, bo nie mamy fobii wobec naszych sojuszników w NATO i w Unii Europejskiej - podkreślił.

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Źródło:
PAP

Przewodniczący komisji śledczej do spraw afery wizowej Michał Szczerba powiedział w środę, że oczekuje, iż Mariusz Kamiński stawi się w czwartek o godzinie 10 w gmachu Sejmu na posiedzeniu komisji. Na tę samą godzinę polityk PiS został jednak wezwany przez prokuraturę. - Jest dobra wola w kierunku zmiany godziny przesłuchania pana Kamińskiego przez prokuratora - poinformował Szczerba. Tymczasem Kamiński w piśmie do Szczerby przekazał, że nie stawi się o wyznaczonej godzinie na posiedzeniu komisji i poprosił o zmianę terminu przesłuchania.

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Zostałem zaproszony przez Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania. To jest naprawdę prywatna wizyta, prywatne zaproszenie - mówił przebywający z wizytą w USA prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do planowanego spotkania z Trumpem. Przekazał też, czego dotyczyły jego rozmowy między innymi z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem.

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Źródło:
TVN24, PAP

To jest bezprecedensowy akt dla urzędującego prezydenta, ale akt, który nie psuje naszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Trzecia Droga), nawiązując do zapowiadanego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. - Urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich. Każde spotkanie, jakie odbywa, ma charakter, wymiar polityczny - stwierdziła Gabriela Morawska-Stanecka, senatorka Koalicji Obywatelskiej.

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Źródło:
TVN24

"Jak mistrzowie łakoci wprzody podarują, gdy kształtnie w obiecadło chłopięta wprawują. Obiecadło, czyli"? Na to pytanie za milion złotych odpowiadał w programie "Milionerzy" pan Sławomir Świątecki z Katowic.

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Źródło:
Milionerzy TVN

Największe od 75 lat opady deszczu nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie. - Woda na największej ulicy miała ponad metr głębokości, na 11 godzin utknąłem w samochodzie obok setek innych kierowców - powiedział Samir Saleh Din, mieszkaniec Dubaju.

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl, PAP

Intensywne opady deszczu sparaliżowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Dubaju, gdzie doszło do gwałtownej powodzi błyskawicznej, w 12 godzin spadło tyle deszczu, ile zwykle jest notowane przez rok. Czy zasiewanie chmur w ZEA, regularnie stosowane do modyfikacji pogody w tym kraju, mogło przyczynić się do tak katastrofalnej sytuacji?

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Źródło:
Bloomberg, CNBC, WIRED, PAP, Reuters, AFP, tvnmeteo.pl

Escobar, nazwisko jednego z najbardziej znanych i wpływowych baronów narkotykowych w historii, nie może być zarejestrowane jako znak towarowy w Unii Europejskiej - zadecydował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Źródło:
PAP

Spiker Mike Johnson ogłosił, że podtrzymuje swój plan wprowadzenia pod obrady izby projektów ustaw dotyczących środków na pomoc dla Ukrainy, Izraela i państw regionu Indo-Pacyfiku. Czwarty projekt ma dotyczyć środków "przeciwstawienia się Rosji, Chinom i Iranowi". Johnson przekazał, że głosowania w tej sprawie mają się odbyć w sobotni wieczór. Prezydent Joe Biden poparł zaproponowany pakiet ustaw, zaapelował do obu izb Kongresu o szybkie uchwalenie tych projektów i zapowiedział, że niezwłocznie je podpisze.

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Iran wycofuje oficerów Strażników Rewolucji i innych formacji z obiektów w Syrii, przygotowując się w ten sposób do izraelskiego odwetu za zeszłotygodniowy atak Teheranu - podał w środę "Wall Street Journal". Według dziennika Izrael wciąż nie zdecydował się co do sposobu odpowiedzi.

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

Źródło:
PAP

Rozpoczęło się wycofywanie rosyjskich żołnierzy z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu - ogłosił w środę Kreml. Według Politico, Moskwa planuje wysłać ich na Ukrainę. Portal pisze o "zaskakującym oświadczeniu" i przypomina bezczynność rosyjskich "sił pokojowych" w obliczu zeszłorocznej ofensywy Azerbejdżanu w spornym regionie, która doprowadziła do upadku samozwańczej republiki i masowego exodusu ormiańskich uchodźców.

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

Źródło:
PAP, Politico

Na terenie jednej z posiadłości w mieście Wagga Wagga w Australii w wyschniętym potoku znaleziono ponad 500 martwych koni. Władze stanu Nowa Południowa Walia i lokalna policja wszczęły szeroko zakrojone śledztwo - podały lokalne media.

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Źródło:
ABC, PAP, The Guardian

W 2024 roku Polska zapłaci 2,3 miliarda złotych tak zwanego podatku od plastiku (plastic tax) obowiązującego na terenie Unii Europejskiej od 2021 roku. To szacunki resortu klimatu i środowiska, o których poinformowała w środę wiceministra Anita Sowińska. Dodała, że z tego tytułu w 2023 roku zapłacono 2 miliardy złotych.

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Źródło:
PAP

IMGW wydał alarmy meteorologiczne pierwszego stopnia przed przymrozkami. Ostrzeżenia obowiązują w 13 województwach. Sprawdź, gdzie temperatura spadnie poniżej zera.

Alarmy IMGW w 13 województwach

Alarmy IMGW w 13 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Maciej Wąsik poinformował podczas konferencji, że wobec jego żony wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Głównym Inspektoratem Sanitarnym. Roma Wąsik jest tam dyrektorką jednego z departamentów. Mamy odpowiedź.

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Źródło:
tvn24.pl

W niedzielę wyborcy w drugiej turze wyborów samorządowych otrzymają tylko jedną kartę do głosowania z nazwiskami dwóch kandydatów na lokalnych włodarzy. - W piątek i niedzielę odbędą się konferencje wyborcze organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą i Krajowe Biuro Wyborcze - poinformował rzecznik KBW Marcin Chmielnicki. W piątek o godzinie 17.30. W niedzielę cztery konferencje wyborcze zaplanowano na godziny: 10.00, 13.30, 18.30 i 22.00.

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

Źródło:
PAP

Nadchodzi Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Znamy już 19 tytułów Konkursu Głównego jego 77. edycji. Do najbardziej oczekiwanych należą: "Megalopolis" - dzieło życia Francisa Forda Coppoli, "Rodzaje życzliwości" Yorgosa Lanthimosa czy "Parthenope" Paola Sorrentino. Nas najbardziej interesuje nakręcony w koprodukcji z Polską obraz Magnusa von Horna "Dziewczyna z igłą".

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Źródło:
Cannes Film Festival, Deadline, PISF, tvn24.pl

Film "Diuna: część druga" jest już dostępny w Playerze. Produkcja Warner Bros. Discovery trafiła do kin pod koniec lutego i okazała się wielkim hitem. Teraz można ją obejrzeć w swoim domu.

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Źródło:
tvn24.pl

Za pomocą treści reklamowych, lecz nieoznaczonych jako płatne, prorosyjska sieć propagandowa rozsyła wśród internautów w Europie treści zniechęcające do pomocy Ukrainie i podważające politykę Unii Europejskiej. W ciągu ostatniego pół roku te przekazy dotarły do co najmniej 38 milionów użytkowników internetu we Francji i Niemczech. 

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

Źródło:
Konkret24