W zdrowym ciele, zdrowy duch. Nikomu jeszcze nie zaszkodziła godzina, czy dwie gry w tenisa - tak w programie "Kawa na ławę" Ryszard Kalisz z SLD skwitował najnowsze sportowe zajęcie premiera. Donald Tusk - jak donosił "Fakt" - w godzinach urzędowania, pojawia się co środę na jednym z warszawskich kortów. Zbigniew Girzyński z PiS uważa, że szef rządu nie powinien grywać, kiedy ma pracować.
Politycy komentowali nową, sportową pasję premiera, po tym tabloid opublikował zdjęcia szefa rządu na korcie, gdzie pojawia się w godzinach urzędowania. Teraz częściej można go zobaczyć tam niż na boisku, gdzie jeszcze całkiem niedawno grał ze swoimi partyjnymi kolegami w piłkę.
Girzyński z PiS zwrócił uwagę, że wcześniej premier grał w piłkę nożną, ale na skutek sporów i konfliktów, wycięcia Grzegorza Schetyna z ważnych stanowisk, nie ma do tej gry wystarczającej liczby osób. - Już tylko w tenisa może sobie pograć pan premier z ministrem Grasiem - mówił Girzyński.
Wicepremier Waldemar Pawlak z PSL pytany, czy premier zaprosił go do gry w tenisa, odpowiedział, że preferuje inne gry - m.in. szachy i siatkówkę. Bo - jak się wyraził - zna swoją kondycję.
Nie krytykował też szefa rządu za grę w tenisa w godzinach pracy. - Odrobina równowagi jest potrzebna. Ważne, żebyśmy potrafili spojrzeć na to życiowo - zaznaczył Pawlak. Jednocześnie jednak przyznał: - Mnie też zastanawia, że premier zrezygnował z gry drużynowej, czyli piłki nożnej i przeszedł na osobiste zmagania.
Mnie też zastanawia, że premier zrezygnował z gry drużynowej, czyli piłki nożnej i przeszedł na osobiste zmagania Waldemar Pawlak
"Daje przykład społeczeństwu"
Robert Biedroń z Ruchu Palikota powiedział, że kibicuje premierowi. - Cieszę się, że daje przykład społeczeństwu, bo mamy w Polsce problem z nadwagą i niezdrowym odżywianiem - powiedział Biedroń. - Jeśli premier, choć ciężko pracuje, jest w stanie wygospodarować w tygodniu godzinę, czy dwie na sport, to chapeau bas.
Zastrzegł jednak, że nie zagrałby z szefem rządu w tenisa, bo nie jest w tym dobry. Za to - jak powiedział - dobrze biega.
- W zdrowym ciele, zdrowy duch. Nikomu jeszcze nie zaszkodziła godzina, czy dwie gry w tenisa - skwitował Ryszard Kalisz z SLD.
Tym bardziej, że jak zaznaczył, praca premiera, jak większości ludzi, to nie jest osiem godzin. - Ja tylko mam jedną pretensję do premiera. Jest lepszym piłkarzem niż tenisistą - ocenił Kalisz.
Jak wyjaśnił, Tusk nietechnicznie unosił rękę, miał ją zgiętą w łokciu.
I dlatego premierowi przydałoby się - w jego opinii - kilka dodatkowych lekcji. - Doskonale w tenisa gra Chlebowski (jeden z bohaterów afery hazardowej), wygrywał różne turnieje - przypomniał polityk SLD, zastrzegając że nie wie, czy premier miałby ochotę z nim zagrać.
Pochwalił jednak premiera za sylwetkę i kondycję. - Cieszę się, że mamy takiego wysportowanego premiera - powiedział Kalisz.
"Wyobraźmy sobie premiera w gipsie"
Entuzjazmu Kalisza, nie podzielił Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. Jego zdaniem, pytanie nie jest w tym, jak gra premier, ale jak rządzi, a z tym jest - w jego opinii - kiepsko.
Krzysztof Kwiatkowski z PO nie krytykował szefa rządu za grę w godzinach urzędowania, pochwalił go za to za zmianę taktyki. - Gry zespołowe są kontuzjogenne, wyobraźmy sobie sytuację, że premier byłby w gipsie po jakimś meczu, wszyscy by wylewali krokodyle łzy, jak mogło dojść do kontuzji, ogranicza to jego pracę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24