Ośmiolatek nie żyje. Matka stanęła przed sądem

Ruszył proces kobiety oskarżonej o zabójstwo syna
Ruszył proces 37-latki oskarżonej o zabicie syna
Źródło: TVN24
Przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie ruszył proces 37-letniej Doroty G. oskarżonej o zabójstwo ośmioletniego syna. Kobieta podczas śledztwa kilkukrotnie zmieniała swoją wersję wydarzeń, na zmianę przyznając się i zaprzeczając temu, że zabiła dziecko.

W poniedziałek sąd zdecydował, że proces częściowo będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wnioskowała o to obrona między innymi ze względu na rodzaj stawianych zarzutów, okoliczności ich popełnienia i na relacje rodzinne. W poniedziałek sąd zezwolił mediom na wysłuchanie aktu oskarżenia i oświadczenia oskarżonej, w którym nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów.

- W toku postępowania przygotowawczego zasięgaliśmy opinii biegłych, według której zostały wykluczone okoliczności, które wskazywałyby na to, że tego czynu dopuszczono się (…) w stanie wyłączonej bądź ograniczonej poczytalności - przekazał Mariusz Żabicki z Prokuratury Rejonowej w Leżajsku. 

Obrońca kobiety w rozmowie z dziennikarzami zapewnił, że 37-latka "na pewno żałuje i tęskni". 

Miała udusić ośmiolatka

Do zabójstwa chłopca doszło 10 lipca 2024 roku w domu, w którym mieszkał wraz z rodzicami w Chałupkach Dębniańskich w powiecie leżajskim.

Według aktu oskarżenia, gdy mąż Doroty G. wyszedł rano do pracy, kobieta, "działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojego ośmioletniego syna", podała mu substancję z zawartością atropiny, która powoduje między innymi zwiotczenie mięśni gładkich oskrzeli i ogranicza wydzielanie śluzu, a następnie przycisnęła koc do jego twarzy i udusiła chłopca.

Ruszył proces kobiety oskarżonej o zabójstwo syna
Ruszył proces kobiety oskarżonej o zabójstwo syna
Źródło: PAP/Darek Delmanowicz

Według oskarżenia podanie atropiny świadczy o tym, że kobieta przygotowała się do zabójstwa dziecka.

Ze śledztwa wynika, że później Dorota G. zadzwoniła na numer alarmowy 112 i zgłosiła, że jej syn nie oddycha i jest siny. Instruowana przez dyspozytorkę miała prowadzić reanimację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni stwierdzili u chłopca brak oznak funkcji życiowych.

Przeprowadzona sekcja zwłok dziecka wykazała, że do jego śmierci nie doszło z przyczyn naturalnych.

Zmieniała zeznania

Dorota G. została zatrzymana, a następnie sąd na wniosek prokuratury ją aresztował. Ten środek zapobiegawczy jest nadal stosowany.

Kobieta w śledztwie zmieniała swoją wersję wydarzeń. Najpierw się przyznała do zarzucanego jej przestępstwa, później się nie przyznała i odmówiła składania wyjaśnień.

Dorotę G. zbadał zespół biegłych, najpierw jednorazowo, a później także w warunkach szpitalnych. Na podstawie przeprowadzonej obserwacji psychiatrycznej biegli stwierdzili, że Dorota G. nie jest chora psychicznie w rozumieniu psychozy ani upośledzona umysłowo i w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu była poczytalna (tzn. była zdolna do właściwego rozpoznania znaczenia swojego czynu i do właściwego pokierowania swoim postępowaniem).

Jednocześnie biegli stwierdzili u kobiety zaburzenia osobowości i ich wpływ na jej zachowanie, w tym także zachowania związane z zarzucanym jej czynem.

Dorota G. nie była dotychczas karana. Za zarzucane jej przestępstwo grozi nie mniej niż 10 lat więzienia albo dożywocie.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: