- Jedynym postulatem związkowców jest obalenie rządu - mówił premier Donald Tusk, odnosząc się do planowanych przez związkowców manifestacji w Warszawie. Tusk komentował także odejście z PO Jarosława Gowina i osłabionej w związku z tym koalicji PO-PSL. - Nie sądzę, aby Polska dzisiaj potrzebowała kolejnych przyspieszonych wyborów - stwierdził szef rządu.
W środę ruszają w Warszawie czterodniowe Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu. Organizują je NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
- Ja jestem już weteranem, całą młodość spędziłem jako protestujący związkowiec, jestem obyty z tymi sprawami - mówił na wtorkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk. Jak jednak zaznaczył, wówczas "chodziło o sprawy bardziej serio niż w tej chwili." - Jedynym postulatem związkowców jest obalenie rządu - podkreślał premier i dodał, że "to nie jest cel właściwy dla związku zawodowego." - Dla mnie najważniejszym celem jest zapewnienie spokoju mieszkańcom Warszawy - tłumaczył.
Tusk podkreślał, że jest gotów rozmawiać na każdy temat, ale jak dodał, trudno wymagać, by umawiał się na rozmowy na temat tego, w jaki sposób go obalić.
"Żadnej pomyłki"
Premier odniósł się także do odejścia z Platformy Obywatelskiej Jarosława Gowina. W związku z tym koalicja PO-PSL dysponuje teraz w Sejmie 232 głosami (wliczając zawieszonego Jacka Żalka). Zdaniem Tuska oznacza to, że "teraz nie będzie można sobie pozwolić na żadną pomyłkę."
- Alternatywą oczywiście dla utraty większości są wcześniejsze wybory, nie sądzę, aby Polska dzisiaj potrzebowała kolejnych przyspieszonych wyborów, także sądzę, że nie trzeba będzie nikomu przypominać, jak przy tak niewielkiej większości ważna jest taka świadoma dyscyplina, bez bata w ręku - powiedział. Tusk ocenił, że "każdy powinien wiedzieć, że to jest bardzo poważna gra o wielką stawkę". - Polska dzisiaj przy tym wychodzeniu z kryzysu i możliwym, widocznym już w tej chwili przyspieszeniu gospodarczym, na pewno będzie potrzebowała przewidywalności i stabilności - ocenił.
"Na granicy"
- Jeśli pytacie mnie państwo o prognozę, to jestem przekonany, że do 2015 roku - z niewielką, ale jednak większością - ta koalicja będzie sprawnie rządziła i nie sądzę, żeby doszło do jakiejś zasadniczej zmiany - powiedział Tusk, pytany, czy obawia się utraty większości w Sejmie po odejściu Jarosława Gowina z PO. Dodał, że jeśli miałoby stać się inaczej i koalicja PO-PSL straciłaby większość parlamentarną, to "alternatywą oczywiście są wcześniejsze wybory, bo rząd mniejszościowy przez dwa lata to jest rzecz, której nie należy Polsce życzyć". Jak przyznał premier, "koalicja rządowa PO-PSL nie jest zagrożona", jeśli chodzi o relacje między tymi dwoma partiami, natomiast problemem może stać się utrzymanie większości w sytuacji, kiedy będzie miała 231 posłów. - No to widać, że to jest na granicy i wszystko będzie zależało od tego, na ile w sposób taki zdyscyplinowany i ze świadomością powagi sprawy, posłowie będą się zachowywać - powiedział premier.
"Trudna droga Gowina"
Odnosząc się do odejścia z PO Jarosława Gowina, Tusk ocenił, że "ta decyzja w głowie posła Gowina dojrzewała już od dawna". Jak dodał, każdy dorosły człowiek bierze za swoje czyny odpowiedzialność.
- Jarosław Gowin bierze za siebie odpowiedzialność i za trudną drogę, którą wybrał, bo coś o tym wiem, nie jest to łatwa droga, a my będziemy musieli dalej robić swoje - mówił premier.
"Bardzo prosty wybór"
Premier zapowiedział także, że w ciągu kilku tygodni powinien być gotowy projekt ustawy wprowadzającej zmiany w systemie emerytalnym. Rząd liczy, że ustawa będzie przyjęta przed 1 stycznia 2014 r. Premier wyjaśnił, że w ustawie będzie przewidziane trzymiesięczne vacatio legis. Wtedy - jak mówił - obywatele będą mieli czas, by zapoznać się z każdym jej przepisem. Dodał, że później będą jeszcze trzy kolejne miesiące, żeby każdy mógł dokonać wyboru, czy chce oszczędzać tylko w ZUS, czy w ZUS i w OFE. - Nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy zdążą się przygotować do tego wyboru - zapewnił szef rządu. - Generalnie wybór między ZUS a OFE jest dla przyszłego emeryta bardzo prosty. (...) Ten wybór polega na tym, czy chce mieć państwową spokojną emeryturę, czy chce mieć trochę bardziej ryzykowny system polegający na tym, że pieniądze grają na giełdzie i od tego zależy wysokość przyszłej emerytury - wyjaśnił. Zdaniem szefa rządu ci, którzy są gotowi zaryzykować i uznają, że inwestycje na giełdzie dadzą im wyższy zysk - pozostaną w OFE. W ZUS pozostaną natomiast ci, którzy wybiorą stabilność gwarantowaną przez państwo. - Tutaj żadnej głębszej tajemnicy, żadnej filozofii nie należy szukać - powiedział Tusk.
"Polska gospodarka będzie stała na węglu"
Szef rządu otworzył we wtorek w Katowicach targi górnicze - jedną z największych takich imprez w Europie. Jak mówił, węgiel kamienny i brunatny na długie lata pozostaną podstawą polskiej energetyki i gospodarki. - Polska gospodarka i polska energia, tak jak kiedyś stała na węglu, nadal będzie stała na węglu - w sposób nowocześniejszy, bardziej przyjazny środowisku, ale z całą pewnością to dla nas będzie przez długie, długie lata główną szansą - zadeklarował premier, wskazując, że odnawialne źródła energii będą jedynie uzupełnieniem energetyki węglowej. - Szanując cele ekologiczne, szanując potrzebę redukcji gazów, przede wszystkim CO2, będziemy jednak stawiali na węgiel; to znaczy będziemy tak inwestowali w przemysł wydobywczy, w przemysł maszyn górniczych, aby ograniczać emisję CO2 poprzez nowoczesne technologie, a nie poprzez wykreślanie węgla z naszej recepty energetycznej, z naszego miksu energetycznego - powiedział Tusk.
Janosikowe do przeglądu
Premier był pytany także o janosikowe, czyli system subwencji, w ramach którego bogatsze samorządy przekazują biedniejszym część swoich dochodów. Premier przyznał, że janosikowe to bardzo duży problem. - Ktoś kiedyś wymyślił janosikowe, widząc wielkie różnice między regionami. Dziś te regiony są trochę mniej zróżnicowane i na pewno jest najwyższy czas, by zastanowić się, ile tych pieniędzy od najbogatszych powinno przechodzić w stronę biedniejszych - powiedział Tusk. Jego zdaniem nie może być tak, że przy naliczaniu janosikowego nie jest uwzględniana obecna sytuacja regionu, tylko parametry z dalekiej przeszłości. Podał przykład Warszawy, która płaci ogromne janosikowe, ale kiedy ustalano sposób wyliczania tej opłaty nikt nie przewidział, że stolica będzie ponosiła także ogromne koszty odszkodowań za mienie zabrane dekretem Bieruta. - Dlatego taki pilny przegląd, co w janosikowym jest sensowne, a co przestarzałe jest absolutnie konieczny. Ale z drugiej strony nie możemy z dnia na dzień powiedzieć: dosyć wyrównywania, teraz te biedniejsze regiony muszą sobie radzić same. Bo my samych z ich nieszczęściami nie możemy ich zostawić - dodał premier.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24