"Zabijane były całe rodziny, łącznie z kobietami i dziećmi". ONZ o starciach w Syrii

epa11950235
Syryjskie siły bezpieczeństwa dokonały brutalnych egzekucji na cywilach alawickich
Źródło: TVN24

- Podczas walk między syryjską armią a rebeliantami zabijane były całe rodziny, łącznie z kobietami i dziećmi - poinformował rzecznik biura ONZ ds. praw człowieka Thameen Al-Kheeh, odnosząc się do starć, jakie miały miejsce w Syrii w ostatnich dniach. Prezydent Ahmed al-Szara zapewnił, że odpowiedzialni za te zbrodnie zostaną ukarani, nawet jeżeli należą do jego sojuszników.

W sobotę Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało, że bojownicy popierający nowy rząd Syrii zaatakowali kilka wiosek w pobliżu wybrzeża kraju w odpowiedzi na niedawne ataki na siły bezpieczeństwa, przeprowadzone przez zwolenników obalonego prezydenta Baszara al-Asada. We wtorek organizacja podała, że od czwartku do poniedziałku w walkach zginęło blisko 1100 cywilów.

Zdjęcie z 7 marca 2025 roku
Syryjskie siły bezpieczeństwa z ciężkim uzbrojeniem biorą udział w operacji po starciach z bojownikami powiązanymi z Asadem w Latakii
Źródło: PAP/EPA/BILAL AL HAMMOUD

ONZ: zabijane były całe rodziny

Rzecznik biura ONZ ds. praw człowieka Thameen Al-Kheeh powiedział, że "zabijane były całe rodziny". - Podczas walk między syryjską armią a rebeliantami i ataków na mniejszość alawicką, zabijane były całe rodziny, łącznie z kobietami i dziećmi - mówił. - Wiele z udokumentowanych przypadków zabójstw to były egzekucje - dodał. Wskazał również, że "egzekucje wydawały się być przeprowadzane na tle religijnym".

Rząd Syrii o starciach ze zwolennikami Baszara al-Asada

Strona rządowa twierdzi, że walki rozpoczęły się, kiedy w czwartek jej siły zostały zaatakowane przez zwolenników dawnego przywódcy Syrii, obalonego w grudniu Baszara al-Asada. Na obszary, w których siły bezpieczeństwa starły się z lojalistami Asada, ściągnęły uzbrojone milicje popierające obecny rząd w Damaszku. Jak informowały media, dopuściły się ataków na cywilów i pozasądowych egzekucji.

Tymczasowe władze Syrii przypisały winę za mordy "indywidualnym działaniom" jednostek i zapowiedziały, że będą ścigać i karać winnych. Oficjalna syryjska agencja Sana przekazała, że władze aresztowały co najmniej czterech mężczyzn podejrzanych o zabójstwa cywilów.

Syryjskie siły bezpieczeństwa podczas operacji po starciach z bojownikami powiązanymi z Asadem, 8 marca 2025 roku
Syryjskie siły bezpieczeństwa podczas operacji po starciach z bojownikami powiązanymi z Asadem, 8 marca 2025 roku
Źródło: MOHAMAD DABOUL/EPA/PAP

Tymczasowy prezydent Syrii Ahmed al-Szara zapewnił Reutersa, że odpowiedzialni za zbrodnie zostaną ukarani, nawet jeżeli należą do jego sojuszników. - Syria jest państwem prawa, które obowiązuje wszystkich. Prawo będzie przestrzegane przez każdego. Walczyliśmy w obronie uciśnionych i nie pozwolimy, aby krew została przelana niesprawiedliwie - oświadczył.

Broniąca praw człowieka organizacja Human Rights Watch (HRW) podkreśliła we wtorek, że odpowiedzialność na zbrodnie musi dotyczyć wszystkich stron, łącznie z grupami islamistów, którzy "tworzą obecnie nowe syryjskie służby bezpieczeństwa" - poinformował emiracki dziennik "Khaleej Times". "Za tymi grupami stoi dobrze udokumentowana historia naruszeń praw człowieka i łamania prawa międzynarodowego" - stwierdziła HRW. Organizacja wezwała władze Syrii do "ścigania osób odpowiedzialnych za (...) poważne przestępstwa".

Instytut Studiów nad Wojną o ryzyku rebelii w Syrii

Amerykański think tank - Instytut Studiów nad Wojną (ISW), w ostatnim raporcie ocenił, że nad tymczasowym rządem w Damaszku "majaczy ryzyko rebelii". Z jednej strony mogliby wzniecić ją alawici, obawiający się prześladowań religijnych, których mogą wesprzeć siatki przemytnicze irańskiego Hezbollahu. Motywować ich mogłaby chęć odzyskania wiodącej roli w strukturach władzy, jaką mniejszość ta cieszyła się w czasach rządów Asada. Drugą grupą skłonną do rebelii mogą okazać się dawni funkcjonariusze sił rządowych, którzy - zdaniem ISW - mogą dążyć do przywrócenia sieci przemytniczych. Sprawujący władzę w Damaszku rząd tymczasowy zakłócił tę działalność, pozbawiając sunnickich bojowników kluczowego strumienia dochodów. "Chociaż rebelia na wybrzeżu, na którym większość stanowią alawici, oraz rodzące się komórki powstańcze w regionie Eufratu, gdzie dominują sunnici, obecnie są odrębnymi bytami o odmiennych motywacjach, z czasem mogą się one połączyć w szerszą koalicję, co poważnie zagroziłoby tymczasowemu rządowi Syrii" - ostrzegł ISW.

Kim są alawici

Alawici są jedną z bardzo licznych syryjskich mniejszości. Ich religia jest synkretyczna i choć wywodzą się z szyickiego odłamu islamu (ich początków można doszukiwać się w IX w.), wielu muzułmanów uważa ich za heretyków. Rządzący Syrią klan Asadów należał do tej grupy wyznaniowej, zamieszkującej głównie nadmorskie prowincje Latakia oraz Tartus i stanowiącej ok. 12 proc. ludności Syrii. Alawici stanowili trzon rządów klanu Asadów i aparatu bezpieczeństwa.

Libański dziennik "L'Orient le Jour", opierając się na źródłach w krajowych siłach bezpieczeństwa, powiadomił, że do poniedziałku przez zieloną granicę do sąsiedniego Libanu przeszło co najmniej 10 tys. alawitów.

ZOBACZ TEŻ: Starcia w Syrii, nie żyje co najmniej 70 osób. "Najbrutalniejsze ataki wymierzone w nowe władze"

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: