Premier Donald Tusk zdymisjonował ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina po jego wypowiedzi na temat handlu zarodkami. - Nie mam czasu, by raz na tydzień, tłumaczyć się za ministra, który zbyt upolitycznia kwestie, którymi się zajmuje - powiedział szef rządu. Gowina ma zastąpić Marek Biernacki z PO.
Tusk, przed poniedziałkową konferencją, na której poinformował o dymisji, spotkał się z Gowinem. Jak powiedział, rozmowa była krótka i poważna, ale serdeczna, jak na okoliczności.
- Nie odniosłem wrażenia, że czuł ulgę, ale też nie rozpaczał - powiedział premier.
Tusk, pytany o przyczyny dymisji, poinformował, że otwarcie powiedział Gowinowi, iż powodem dymisji nie są spory ideologiczne, czy też jego poglądy.
Premier zaznaczył bowiem, że podobny system wartości prezentuje Biernacki, który ma zostać następcą Gowina w resorcie sprawiedliwości.
Chodzi jednak o to - jak tłumaczył Tusk - że Gowin, jako minister sprawiedliwości, koncentrował się na politycznych aspektach swojej działalności i upolityczniał kwestie, którymi zajmował się w resorcie sprawiedliwości.
A Ministerstwo Sprawiedliwości to nie jest miejsce - jak zaznaczył Tusk - do "tworzenia sytuacji politycznych kłopotliwych dla całego rządu, dla premiera"
- Tak jak szanowałem i nadal będę szanował poglądy Jarosława Gowina, ale te poglądy i sposób ich wyrażania coraz częściej Jarosławowi Gowinowi nie meritum, tylko pewnej nowej sytuacji politycznej. Nie mam i nie mogę mieć czasu na to, żeby raz na tydzień komentować, czy tłumaczyć się za ministra tylko dlatego, że on zbyt upolitycznia kwestie, którymi się publicznie zajmuje - oświadczył szef rządu, dodając, że kwestie światopoglądowe nie mogą dewastować życia politycznego.
Tusk przyznał, że jeśli chodzi o wypowiedź Gowina na temat handlu zarodkami, "to po raz kolejny wziął tłumaczenia Gowina na klatę".
- Nie wydały się one jednak wystarczająco precyzyjne - zaznaczył Tusk, dodając, że Gowin nie wyjaśnił o co chodzi mu ws. handlu zarodkami.
Premier zaznaczył, że uprzedzał Gowina po poprzednim zamieszaniu wokół jego osoby, iż "w jego rękach jest zdolność panowania nad własną ekspresją" (minister razem z partyjnymi konserwatystami zagłosował przeciwko klubowemu projektowi o związkach partnerskich, a tuż przed głosowaniem stwierdził z mównicy sejmowej, że projekt jest niezgodny z konstytucją).
W opinii premiera, Gowin nie potrafił wytrwać w dyscyplinie.
Tusk przyznał, że do decyzji o dymisji "zbliżyły" go także słowa Gowina, że nie będzie kandydował na szefa PO, dopóki będzie ministrem sprawiedliwości.
"Nie dawał do zrozumienia, że chce opuścić PO"
Premier przyznał, że ma nadzieję, iż dymisja Gowina nie doprowadzi do załamania większości w parlamencie. - Moim zadaniem, jako szefa partii i rządu, jest dbałość o to, by nie utracić większości - powiedział Tusk. Szef rządu zaznaczył, że "zagwarantowanie większości ma znaczenie w każdej tego typu decyzji".
Jednak Gowin - w opinii Tuska - "nigdy nawet nie dawał do zrozumienia, żeby chciałby opuścić PO w przypadku dymisji".
- Już poprzednio długo dyskutowaliśmy na temat jego przyszłości w rządzie. Minister Gowin wprost deklarował, że jego miejsce jest w PO - powiedział Tusk.
"Nikt w PO na niego ręki nie podniesie"
Premier zaznaczył, że "wolałby, aby ludzie, którzy nawet czasami przesadzają w ekspresji i mają w różnych sprawach różne od niego poglądy, byli w PO".
Tusk powiedział, że wierzy, iż Gowin może być teraz jeszcze bardziej pożyteczny w Platformie, niż wtedy, gdy był ministrem sprawiedliwości, ponieważ "debata na temat zarodków, związków partnerskich, warunków aborcji (...) będzie się w Sejmie odbywała". - Mam nadzieję i sadzę, że Jarosław Gowin pozostanie w Platformie i będzie się bił o swoje racje w Platformie i ma do tego prawo - powiedział Tusk.
Zapewnił, że będzie hamował wszystkich, którzy będą chcieli Gowinowi "pokazać drzwi. - Na pewno nikt na niego ręki w Platformie nie będzie podnosił - powiedział szef PO, dodając, że to do Gowina zależy, gdzie się znajdzie.
- Kiedy patrzyłem w oczy Gowina miałem wrażenie, że jest gdzie indziej - stwierdził Tusk.
Premier powiedział, że nie sądzi, aby Gowin był zainteresowany tworzeniem nowego ruchu politycznego.
Biernacki powiedział, że nie będzie się wypowiadał do czasu nominacji na ministra sprawiedliwości.
Głos ma zabrać za to Gowin. Na godz. 17 zapowiedział konferencję prasową.
Kontrowersje po wypowiedzi Gowina
Spekulacje dotyczące ewentualnej dymisji Gowina pojawiły się po jego wypowiedzi na temat zarodków.
- Możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych, z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów - powiedział Gowin w TVN24. - W Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy "importują" embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty - dodał minister.
Wypowiedź Gowina wywołały medialną i polityczną burzę. Ostro krytykowali go w mediach czołowi politycy PO, m.in. wiceszef PO Grzegorz Schetyna oraz przewodniczący klubu parlamentarnego Rafał Grupiński.
Rzecznik rządu Paweł Graś oświadczył, że jeśli Gowin wie o prowadzonych w Niemczech eksperymentach na pochodzących m.in. z Polski zarodkach, powinien zawiadomić prokuraturę.
Na słowa Gowina zareagowała też ambasada Niemiec, która zwróciła się do resortu sprawiedliwości o szczegóły sprawy.
Gowin zapewniał, że nie jest człowiekiem strachliwym i liczy się z każdą decyzją Tuska.
- Premier powinien mieć prawo każdego dnia dobrać sobie taki skład rządu, jaki uważa za optymalny. Ja robię swoje - zadeklarował.
Autor: MAC/iga / Źródło: tvn24.pl