Premier Donald Tusk od miesięcy zapowiadał podjęcie decyzji o swojej politycznej przyszłości. Wreszcie zdecydował - zostaje w Polsce i nie będzie kandydował na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. - Jestem przekonany, że to co najważniejsze dla Polski będzie się rozgrywało tutaj i uważam - choć wiem, że nie wszyscy podzielają ten pogląd - że z punktu widzenia skutecznego rządzenia moja obecność tutaj będzie ważniejsza niż ewentualne awanse europejskie - tłumaczy w rozmowie z "Faktami" TVN.
Kadencja obecnej Komisji Europejskiej, którą kieruje Jose Manuel Barroso, kończy się jesienią 2014 r. Tusk deklaruje stanowczo: - Jak się człowiek na jakąś robotę zapisuje, to powinien ją wykonać do końca - przekonuje.
Gwarancja dla Polski
Premier w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN podkreślił, że PO, której chce dalej przewodzić "jest w Polsce prawdziwą gwarancją politycznej stabilności". - Nawet jeśli dziś nie wszyscy są jakoś szczególnie rozentuzjazmowani naszymi rządami - zaznacza.
- Ja to rozumiem po blisko sześciu latach, ale alternatywa wydaje mi się niepokojąca i dlatego podejmuję taką decyzję i zdaję sobie sprawę, że nikomu jakiejś szczególnej łaski nie robię. To jest decyzja, która przecina spekulacje, które pojawiały się od jakiegoś czasu na ten temat i próby sondowania mnie przez różnych europejskich polityków czy byłbym zainteresowany zmianą roli i objęciem tego stanowiska - zdradza.
Dodaje, że nad ostateczną decyzją zastanawiał się razem z prezydentem Bronisławem Komorowskim. - Kiedy rozmawiałem z prezydentem, bo głównie z prezydentem Komorowskim zastanawialiśmy się co zrobić z tymi powtarzającymi się sygnałami czy spekulacjami, że mogę być jednym z faworytów w tym wyścigu - to obaj liczyliśmy, co jest dla Polski bardziej opłacalne: czy ewentualna szansa objęcia takiego stanowiska, czy coś tutaj. To jest mniej więcej pół na pół - deklaruje Donald Tusk.
I dodaje: - To nawet nie jest kwestia tego czy coś kogoś kusi, dla mnie to jest zaszczyt, spełnienie wszystkich marzeń nie tylko zawodowych, ale też takich, że mogę odpowiadać za Polskę i być premierem. Nic piękniejszego w polityce mi się nie zdarzy - to jest mój Mount Everest, nie mam żadnych wątpliwości.
- Takie decyzje nie są proste, choć warto wiedzieć, że ja tam żadnych gwarancji że wygram nie miałem - dodaje także Tusk.
Dobry czas
Czy nie za wcześnie - z politycznego punktu widzenia - ogłosił swoją decyzję? - Polityka to nie jest serial o grach wojennych, że tutaj są jakieś podstępy. Warto czasami grać taką otwartą grę. Skoro wewnątrz już wiedziałem, jaka jest moja decyzja, to ja bym źle wypadał w takiej fałszywej roli. Tym bardziej, że moment ostatecznej decyzji się zbliżał. Ja sobie zbudowałem - uważam - niezłą reputację w Europie, bo uważają mnie tam za człowieka konkretnego i szczerego. To jest niezły kapitał i wolałbym tego nie narażać na szwank - tłumaczy premier.
I przekonuje, że kluczowa dla jego decyzji jest też sytuacja w Polsce. - Ponieważ decyduję się na walkę o szefostwo PO i (...) jeśli wygram, to Polacy muszą wiedzieć czy Tusk chce dalej rządzić, czy myśli o tym, żeby się pakować. To też chciałem przeciąć - wyjaśnia szef rządu.
Ktoś inny?
Premier był też pytany czy Polska ma szansę na objęcie także innych stanowisk w polityce międzynarodowej.
- Ten sezon polityczny - koniec 2013 i wiosna 2014 to kilka ważnych decyzji personalnych w wymiarze globalnym: sekretarz generalny NATO, ONZ, szef Komisji Europejskiej, szef Rady Europejskiej i tzw. umowny minister spraw zagranicznych UE. Od wielu miesięcy ja zawsze podnosiłem jedną kwestię, że państwa tego regionu tzw. nowa Europa, gdzie Polska wypracowała sobie pozycję państwa, z którym wszyscy się liczą, że ten region ma prawo, żeby współrządzić Europą, jeśli chodzi o obsadę tych stanowisk. Wszędzie napotykam zrozumienie. Wszędzie pytają raczej o Polaka - deklaruje Tusk.
I zapewnia: - Nam nie brakuje dobrych nazwisk. Myślę, że zarówno sekretarz generalny NATO jak i wysoki przedstawiciel, czyli minister spraw zagranicznych UE to są bardzo interesujące miejsca - minister Radek Sikorski narzuca się jako dość oczywista kandydatura, Jan Rostowski, Jan Krzysztof Bielecki, Aleksander Kwaśniewski, Jerzy Buzek. Mógłbym wymieniać wielu Polaków, którzy mają pełne kwalifikacje i to niekoniecznie z mojej rodziny politycznej - dodaje.
Autor: mn//kdj / Źródło: Fakty TVN