Rzecznik rządu Piotr Mueller uważa, że Julia Przyłębska zakończy swoją kadencję jako prezes Trybunału Konstytucyjnego za dwa lata, a nie pod koniec tego roku, co wynikałoby z ustawy o TK. Przyznał, że rząd w tej sprawie nie ma ekspertyz prawnych. Zapytaliśmy więc prawników.
Temat pojawił się za sprawą doniesień prasowych. Portal Wirtualna Polska opublikował 13 lipca tekst, w którym autor napisał, że Julia Przyłębska nie może być pewna pozostawania na stanowisku prezesa sądu konstytucyjnego. "Prezes TK wie, że ma w Trybunale opozycję w postaci sędziów i nie może być w stu procentach pewna swoich losów" - pisał. Dodawał, że interpretacje przepisów są rozbieżne: według jednych kadencja Przyłębskiej jako prezes TK kończy się w grudniu tego roku, według innych w grudniu 2024 roku.
Julia Przyłębska na sędziego Trybunału Konstytucyjnego (kadencja każdego sędziego trybunału trwa dziewięć lat) została wybrana 2 grudnia 2015 roku. Rok później, 21 grudnia 2016 roku prezydent Andrzej Duda powołał ją na prezesa TK (miał do wyboru dwoje kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne sędziów trybunału).
O kwestię kadencji prezes Przyłębskiej był pytany rzecznik rządu Piotr Mueller. Na antenie Polsat News 18 lipca powiedział, że nie wie, czy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest taka ekspertyza. I dodał: "z tego, co pamiętam ja przynajmniej, kończy się z upływem kadencji sędziego Trybunału Konstytucyjnego, czyli do końca pełnienia funkcji sędziego Trybunału Konstytucyjnego". Minister Mueller powiedział także, że jego zdaniem nie toczy się w tej sprawie żaden spór, "że to jest raczej powszechnie uznane, że to jest kadencja, która trwa do końca mandatu sędziego. (…) O ile dobrze pamiętam, taka była też intencja ustawodawcy".
Tylko którego ustawodawcy? Czy tego, który do ustawy z lipca 2016 roku nie wpisał okresu trwania kadencji prezesa TK - czy tego, który w kolejnej ustawie o TK z listopada 2016 roku zapisał sześcioletnią kadencję prezesa TK?
Legislacyjny chaos 2016 roku
Trybunał Konstytucyjny był jedną z pierwszych instytucji państwa przejętych przez PiS po wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Niespełna miesiąc po głosowaniu nowa większość sejmowa 19 listopada 2015 roku zmieniła ustawę o Trybunale Konstytucyjnym tak, by uniemożliwić rozpoczęcie kadencji pięciu sędziom wybranym 8 października 2015 roku przez poprzedni Sejm. Potem 2 grudnia 2015 roku Sejm wybrał pięciu nowych sędziów, w tym Julię Przyłębską. W uchwale o jej wyborze zapisano, że jej kadencja jako sędziego TK rozpoczyna się 9 grudnia 2015 roku i zgodnie z art. 194 Konstytucji RP trwa dziewięć lat.
W trakcie następnego roku PiS uchwalił sześć ustaw dotyczących Trybunału Konstytucyjnego – ostatnią 30 listopada 2016 roku. To ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. W art. 10 ust. 2 tej ustawy zapisano:
Kadencja Prezesa Trybunału trwa sześć lat.
Tyle że ten przepis, jak i większość pozostałych przepisów tej ustawy wchodziły w życie 3 stycznia 2017 roku. Tymczasem prezydent Andrzej Duda 21 grudnia 2016 roku na mocy art. 194 Konstytucji RP powołał Julię Przyłębską na prezesa TK. W czasie uroczystości w Pałacu Prezydenckim obowiązywały jeszcze przepisy starej ustawy o TK z 22 lipca 2016 roku, w której nie określono długości kadencji prezesa trybunału. Trudno stwierdzić, jakie w tym zakresie były intencje ustawodawcy, o których mówił rzecznik rządu, bo w uzasadnieniu do projektu ustawy nie ma słowa o czasie trwania kadencji prezesa TK.
Rozbieżne opinie prawników co do długości kadencji Przyłębskiej
"Na tej podstawie służby medialne TK twierdzą, że do Julii Przyłębskiej nie ma zastosowania wspomniany art. 10 ust. 2 nowej ustawy, a zatem jej kadencji nie reguluje żaden przepis, co miałoby oznaczać, że może ona pełnić funkcję Prezesa TK aż do upływu jej dziewięcioletniej kadencji sędziego TK" – pisze w opinii dla Konkret24 dr Mateusz Radajewski, adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu. Jego zdaniem z prawnego punktu widzenia jest to jednak argumentacja łatwa do obalenia. "W przypadku sytuacji rozciągniętych w czasie (takich jak np. pełnienie funkcji Prezesa TK) obowiązuje tzw. zasada bezpośredniego stosowania ustawy nowej. Oznacza to, że jeśli ustawa wyraźnie nie stwierdza inaczej, przepis o sześcioletniej kadencji Prezesa ma zastosowanie także do kadencji, która w momencie wejścia w życie ustawy już się rozpoczęła".
Doktor Radajewski przyznaje: "Choć takie rozwiązanie teoretycznie mogłoby budzić wątpliwości natury konstytucyjnej (choć w tej konkretnej sprawie moim zdaniem nie byłyby one zasadne, ustawodawca nie dokonał bowiem arbitralnego skrócenia kadencji Prezesa TK), to jednak cieszy się ono domniemaniem konstytucyjności, a zatem bezsprzecznie obowiązuje wszystkich zainteresowanych". Dalej pisze: "Julia Przyłębska nie może więc samodzielnie stwierdzić, że nie jest związana tym przepisem. W konsekwencji pełnienie przez Julię Przyłębską funkcji Prezesa TK po upływie jej sześcioletniej kadencji będzie bezpośrednim i jawnym złamaniem art. 10 ust. 2 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym".
Inaczej tę kwestię widzi dr hab. Joanna Juchniewicz, konstytucjonalistka z Katedry Prawa Konstytucyjnego i Nauki o Państwie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zastrzegając się, że ma wątpliwości co do sposobu, w jakim Julia Przyłębska została prezesem TK, dr Juchniewicz stwierdza, że sędzia Przyłębska będzie mogła sprawować funkcję prezesa TK do końca swojej kadencji jako sędziego TK - czyli do 9 grudnia 2024 roku. "W czasie dokonywania wyboru obowiązywały poprzednie przepisy, które nie przewidywały kadencji Prezesa TK. Zatem J. Przyłębska nie została powołana na stanowisko Prezesa TK na określoną kadencję, ale będzie mogła sprawować urząd Prezesa tak długo, jak będzie trwała jej kadencja jako sędziego TK".
Doktor Juchniewicz stwierdza dalej, że "przepisy, które stanowią o sześcioletniej kadencji Prezesa Trybunału, ponieważ weszły w życie w styczniu 2017 roku, a zatem już po dniu, w którym Prezydent powołał J. Przyłębską (21. 12. 2016), będą obowiązywały kolejną osobę wybraną na stanowisko Prezesa TK".
Rozbieżne opinie co do legalności wyboru Przyłębskiej na prezesa TK
Doktor hab. Joanna Juchniewicz wspomniała o swoich wątpliwościach co do prawidłowości przebiegu sposobu Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Wprost na ten temat wypowiedzieli się prawnicy z zespołu doradców ds. kontroli konstytucyjności prawa przy marszałku Senatu – autorzy ekspertyzy prawnej w sprawie wyroku TK o nielegalności aborcji w Polsce. Uznali, że wyrok z 22 października 2020 roku zakazujący aborcji jest "wyrokiem nieistniejącym" ze względu na to, że m.in. w jego wydaniu uczestniczyła Julia Przyłębska, która nie miała umocowania do kierowania pracami trybunału. Bo - napisali - jej "powołanie na Prezesa TK było niezgodne z Konstytucją dlatego że:
Zgromadzenie Ogólne sędziów TK było zwołanie przez osobę nieuprawnioną; w Zgromadzeniu nie brali udziału wszyscy sędziowie – jego członkowie, brały natomiast osoby niebędące sędziami (trzech tzw. sędziów dublerów – red.); w głosowaniu udział wzięła mniej niż połowa uprawnionych sędziów; głosy oddały osoby nieuprawnione, niebędące sędziami TK; nie została podjęta uchwała o przedstawieniu kandydatur Prezydentowi RP.
Z kolei dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, pytany w radiu TOK FM 18 lipca o kwestię legalności wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa TK, odparł, że prawo nie działa wstecz. "Jeśli wprowadzilibyśmy teraz jakiekolwiek regulacje odnoszące się do prezesa trybunału, one będą działać w stosunku do kolejnego prezesa, a nie do prezesa, który obecnie istnieje" - stwierdził. Jego zdaniem "nie ma przepisów pozwalających na stwierdzenie nieważności wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego, bo nie ma kryteriów, które by to określały".
Źródło: tvn24.pl