W sobotę w południe rozpoczęło się posiedzenie Rady Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która ma określić zasady wyłaniania kandydatów w wyborach parlamentarnych i rozpocząć prace nad ostateczną wersją programu partii. Niewykluczone, że padną wnioski o odwołanie przewodniczącego SLD Leszka Millera.
Przyjęcie planu politycznego i kalendarza działań dotyczącego jesiennych wyborów parlamentarnych - to według szefa Sojuszu - cele sobotniego posiedzenia Rady Krajowej SLD. Leszek Miller po wtorkowym posiedzeniu klubu parlamentarnego Sojuszu zapowiedział, że w sobotę zostaną przyjęte zasady wyłaniania kandydatów.
Szerokie porozumienie
Według sekretarza generalnego Sojuszu Krzysztofa Gawkowskiego przyjęcie zasad wyłaniania kandydatów oznacza, że listy będą gotowe na początku lipca. Według niego zostaną też powołane zespoły programowe, które opracują ostateczną wersję programu. - Skupimy się przede wszystkim na postulatach lewicy socjalnej - zapowiedział sekretarz generalny.
Gawkowski uważa, że oferta Sojuszu dotycząca jednoczenia lewicy powinna być otwarta dla wszystkich środowisk. - Nikogo nie możemy wykluczać. Nawet z tymi, z którymi kiedyś byliśmy wrogami, dzisiaj trzeba się pogodzić, bo najważniejsze jest dobro lewicy - podkreślił.
Według źródeł zbliżonych do kierownictwa SLD jednoczenie środowisk lewicy może również oznaczać start w wyborach pod innym szyldem. - To powinno iść w kierunku takim, że powinien powstać komitet wyborczy, który też może zmienić nazwę listy wyborczej. To powinien być start bez szyldu SLD. Takie głosy w partii się pojawiają - powiedział nieoficjalnie jeden z polityków Sojuszu.
Lewica bez wrogów
Jak przyznał, pod uwagę brana jest współpraca z OPZZ i Partią Pracy, ale Sojusz powinien być otwarty także na mniejsze partie lewicowe takie jak Zieloni czy nowe inicjatywy takie jak ruch Wolność i Równość powołany przez trojga profesorów: Jana Hartmana, Kazimierza Kika i Genowefę Grabowską. Według informatora PAP, niewykluczona jest też współpraca z Twoim Ruchem.
Miller dwa tygodnie temu po posiedzeniu zarządu partii zaapelował w myśl hasła "Nie ma wroga na lewicy" do struktur, organizacji, partii politycznych, a także osób prywatnych o podjęcie wysiłku, by "spotkać się we wspólnej pracy na rzecz jednej listy wyborczej, która ubiegałaby się o mandaty w wyborach parlamentarnych". Zapowiedział zwrócenie się do różnych organizacji o zwołanie Kongresu Lewicy Polskiej.
Wnioski o odwołanie Millera?
W nieoficjalnej rozmowie inny polityk Sojuszu zapowiedział, że podczas posiedzenia Rady Krajowej padnie zapewne - "i to nie jeden" - wniosek o odwołanie Millera ze stanowiska przewodniczącego partii. Według informatora PAP nie ma na to jednak szans, ponieważ najpierw musiałby na radzie zostać przegłosowany wniosek o zwołanie konwencji z udziałem wszystkich członków Sojuszu, którzy mogliby odwołać przewodniczącego dwiema trzecimi głosów. - Ta procedura jest bardzo skomplikowana i mała jest szansa, by do niej doszło - podkreślił polityk Sojuszu. W jego ocenie "takie wnioski z pewnością przepadną".
Tuż przed rozpoczęciem Rady Katarzyna Piekarska otwarcie mówiła, że należy się zastanowić nad wyborem nowego lidera bądź liderki Sojuszu. - Ale nie dzisiaj. To na spokojnie. Nie można brać lidera z łapanki - zaznaczyła.
Piekarska dodała, że po porażce w wyborach prezydenckich SLD znalazł się na zakręcie.
- Weszliśmy w bardzo ostry zakręt, jeżeli z niego bezpiecznie nie wyjdziemy, to rozbijemy się na najbliższym drzewie, a to drzewo to są wybory parlamentarne 2015 - mówiła.
Chcą odejścia Millera
Podczas posiedzenia zarządu dwa tygodnie temu - jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP - został odczytany list od samorządowców, w którym domagali się odejścia Millera. Głośno o tym mówi zawieszony w prawach członka partii Grzegorz Napieralski. Wówczas powiedział dziennikarzom, że kierownictwo partii nie dokonało żadnej refleksji nad złym wynikiem kandydatki SLD Magdaleny Ogórek, która w wyborach prezydenckich otrzymała 2,38 proc. głosów Tym samym Sojusz odnotował najgorszy wynik w wyborach prezydenckich w swojej historii.
Sam Miller pytany o to po posiedzeniu zarządu podkreślił, że dobro SLD nie wymaga, by podawał się do dymisji. Odpowiedzialność za niski wynik Magdaleny Ogórek wziął na siebie inny polityk Sojuszu, Leszek Aleksandrzak, rezygnując z funkcji wiceszefa partii.
Autor: mm,pk/tr / Źródło: PAP