- To przypomina też scenariusze filmów Stanisława Barei. To jest taki "Miś", na jakiego nas stać, to jest "Miś" naszych możliwości - powiedział szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak, komentując objazd po kraju premiera Tuska. Z kolei szef SLD Leszek Miller cieszy się, że premier "zobaczy prawdziwy stan przygotowań".
Według Błaszczaka "od gospodarskich wizyt premiera Tuska nie przybędzie autostrad". - To jest pokazówka, bo gdyby premier był takim gospodarzem to zająłby się doglądaniem tych miejsc w odpowiednim czasie. Premier mógłby się przejechać samochodem, zamiast lecieć helikopterem. Mógłby się przekonać jakie są rzeczywiste warunki - stwierdził Błaszczak.
I zaznaczył, że "kibice nie będą latać helikopterami". - Dziś jeździ pociągiem, a jutro będzie pływał statkiem. To jest taka metoda uprawiania polityki, która przypomina obyczaje wschodnie - ocenił polityk.
Nic złego
Z kolei Leszek Miller w objeździe kraju "nie widzi nic zdrożnego". - Mam tylko nadzieję, że premier będzie mógł zobaczyć wszystko, a nie tylko wybrane wizytówki. Jeśli premier zobaczy też wszystkie niedociągnięcia i prawdziwy stan przygotowań, to tylko dobrze. Nawet najbardziej brutalna prawda jest lepsza niż najpiękniejsze urojenia - powiedział Miller.
Dodał, że woli, aby "premier jeździł i sprawdzał niż nie jeździł". Miller poinformował też, że "klub SLD powołał specjalny zespół, który będzie monitorował przygotowania do mistrzostw, ich przebieg i konsekwencje, które wywołają".
mn//gak
Źródło: tvn24