Te obiekty naruszyły naszą przestrzeń. "Rakiety wlatywały i wylatywały"

Miejsc wybuchu w Przewodowie (woj. lubelskie)
Nadpalone elementy na polu kukurydzy. Tak wygląda jeden z nich
Źródło: TVN24
Na terytorium Polski spadł obiekt, który - według informacji MON - jest rosyjskim dronem. Obce obiekty przekraczały polską przestrzeń powietrzną już wcześniej. Jak wyglądały te sytuacje i ile ich było?

Za reagowanie na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej odpowiada Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych w kontakcie z MON i Sztabem Generalnym Wojska Polskiego.

To dowódca operacyjny - obecnie jest nim gen. Maciej Klisz - i podległe mu Centrum Operacji Powietrznych odpowiadają za monitorowanie sytuacji, wykrycie i śledzenie obiektów mogących stanowić zagrożenie. W razie potrzeby podejmują decyzję o poderwaniu myśliwców i ewentualną decyzję o strąceniu nadlatujących obiektów.

Burza w mediach i wezwania do dymisji

15 listopada 2022 roku rakieta spadła w położonym przy granicy ukraińskiej Przewodowie (woj. lubelskie). Był to prawdopodobnie pocisk przeciwlotniczy, wystrzelony z terytorium Ukrainy do obrony przed rosyjskimi rakietami. Uderzył w budynek suszarni zboża na terenach dawnego PGR, gdzie pracowało dwóch mężczyzn. Obaj zginęli.

Kolejny obiekt wleciał na terytorium Polski najprawdopodobniej 16 grudnia tego samego roku, również podczas zmasowanych nalotów Rosjan na Ukrainę. Rakieta manewrująca Ch-55 - jak informowano: bez głowicy bojowej - najprawdopodobniej przeleciała wtedy nad dużą częścią Polski, by ostatecznie spaść w lesie w miejscowości Zamość niedaleko Bydgoszczy. O znalezieniu szczątków rakiety w lesie MON, kierowane wówczas przez Mariusza Błaszczaka (PiS), poinformowało dopiero pod koniec kwietnia 2023 roku. Szczątki rakiety miał znaleźć przypadkowy przechodzień.

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła wtedy śledztwo. Ówczesny Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski mówił wtedy, że są hipotezy, wedle których znalezienie szczątków można łączyć z atakiem z 16 grudnia. Sprawa wywołała burzę w mediach i wśród polityków. Ówczesna opozycja apelowała o dymisję Błaszczaka, który - jak oceniano - miał ukrywać fakt, że rosyjska rakieta spadła głęboko na polskim terytorium, a następnie przez kilka miesięcy nie została odnaleziona.

Ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak z ówczesnym dowódcą operacyjnym rodzajów sił zbrojnych generałem Tomaszem Piotrowskim. Zdjęcie z 2018 roku
Ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak z ówczesnym dowódcą operacyjnym rodzajów sił zbrojnych generałem Tomaszem Piotrowskim. Zdjęcie z 2018 roku
Źródło: PAP/Jacek Turczyk

W MON powstał wtedy raport, według którego cała sytuacja miała być efektem zaniedbań ze strony Dowództwa Operacyjnego. Sam Błaszczak przekonywał, że po 16 grudnia nie był informowany o całej sprawie. BBN podało wtedy, że według wiedzy prezydenta Andrzeja Dudy nie było uzasadnienia dla zmian w kadrze dowódczej WP, a prezydent nie otrzymał żadnego wniosku w tej sprawie.

W marcu tego roku wiceszef MON Cezary Tomczyk (KO) informował natomiast w Sejmie, że 16 grudnia 2022 roku Błaszczak - jako ówczesny szef MON - wiedział o zagrożeniu, a 17 grudnia otrzymał meldunek o naruszeniu polskiej przestrzeni przez rosyjską rakietę. W reakcji na tę wypowiedź Tomczyka Błaszczak zadeklarował, że podtrzymuje swoje słowa.

Rakiety wlatywały i wylatywały

W kolejnych miesiącach opinia publiczna została poinformowana jeszcze o dwóch naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej w związku z rosyjskimi atakami na Ukrainę. Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało 29 grudnia 2023 roku, że tego dnia rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne.

"Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, którą następnie opuściła. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze" - mówił wtedy po naradzie w BBN szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła.

Kolejne naruszenie miało miejsce 24 marca 2024 roku nad ranem. Ponownie była to rosyjska rakieta dalekiego zasięgu, która - według komunikatu DORSZ - wleciała w polską przestrzeń powietrzną w rejonie miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywała w niej 39 sekund, po czym ją opuściła. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu była obserwowana przez wojskowe systemy radiolokacyjne.

10 dni poszukiwań

Informacje o tym, że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, pojawiły się również w sierpniu 2024 roku, ponownie podczas zmasowanego nalotu wojsk rosyjskich na Ukrainę. Wojsko przeszukało wtedy ok. 250 km kw. w województwie lubelskim. Po 10 dniach poszukiwań Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że z "bardzo wysokim prawdopodobieństwem" nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni.

Prawdopodobnie wtedy nad terytorium Polski znalazł się dron, który następnie opuścił polską przestrzeń na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród.

Generał Klisz zapewniał po tym incydencie, że prowadzone są analizy działania systemów radarowych monitorujących polską przestrzeń powietrzną, w celu ich ewentualnej optymalizacji i uniknięcia niejednoznacznych danych w przyszłości.

Eksplozja w Osinach

Eksplozja we wsi Osiny w powiecie łukowskim (lubelskie) z 19 sierpnia 2025 roku to kolejny incydent. W nocy na pole kukurydzy spadł i eksplodował początkowo nieznany obiekt. Nikomu nic się nie stało, ale eksplozja uszkodziła m.in. okoliczne zabudowania.

Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w środę, że to rosyjski dron. Podkreślił, że jest to kolejna rosyjska prowokacja, która ma miejsce w "szczególnym momencie".

OGLĄDAJ: Co eksplodowało w Osinach? Wicepremier: najprawdopodobniej mamy do czynienia z dronem
Kosiniak-Kamysz

Co eksplodowało w Osinach? Wicepremier: najprawdopodobniej mamy do czynienia z dronem

Kosiniak-Kamysz
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

Siewiera o "problemie w wykrywaniu" dronów

O sprawie mówił były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Ocenił, że możliwy jest scenariusz, w którym obiekt przekroczył polską przestrzeń powietrzną, ale nie został wykryty.

- W toku prowadzonych działań wojennych na Ukrainie obie strony bardzo szybko zmieniają technologie, jakie wykorzystują w tym konflikcie. Dron, zwłaszcza drony sprofesjonalizowane, które pełnią funkcję amunicji krążącej, są to drony w modyfikacji - wyjaśnił. 

Jacek Siewiera
Jacek Siewiera
Źródło: TVN24

Były szef BBN podkreślił, że Ukraina "używa zupełnie innych środków" do wykrywania rosyjskich dronów. 

- Trzeba podkreślić, że minister obrony narodowej premier Kosiniak-Kamysz dokonał dwóch bardzo istotnych zakupów w tym zakresie. Pierwszy to są radary pasywne, produkowane przez polski przemysł. One oczywiście nie wejdą do służby natychmiastowo - zauważył.

Siewiera zwrócił uwagę także na możliwości aerostatów Barbara. - One rzeczywiście mają zdolność wykrywania tego typu obiektów. Zostały zakupione przez MON, to była bardzo dobra decyzja, natomiast ich dostarczenie na pewno potrwa - podkreślił. 

Jak twierdzi były szef BBN, "całym problemem w wykrywaniu, a później w zwalczaniu systemów dronowych jest nie tylko ich możliwość wykrycia", ale też "ewentualne zwalczanie". - Najskuteczniejsze w tym wypadku są po prostu śmigłowce albo inne drony przechwytujące - stwierdził. 

Rosyjskie ataki na Ukrainę

Tej nocy doszło do kolejnych nocnych ataków dronami Rosji na Ukrainę, przede wszystkim na północnym wschodzie kraju i na południu. Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały, że w nocy z wtorku na środę obrona powietrzna zniszczyła jedną rakietę balistyczną Iskander-M, 62 drony Szahid oraz drony-wabiki. Rosja wystrzeliła łącznie w kierunku Ukrainy 93 drony uderzeniowe i dwie rakiety Iskander-M.

Pod koniec lipca po kilku dniach poszukiwań obcy dron znaleziono także na Litwie. Jak informowano wtedy, dron przyleciał z kierunku Białorusi, przeleciał nad Wilnem i spadł na terenie poligonu niedaleko Kowna w centrum kraju. Był to - jak informowano - dron typu Gerbera, czyli podobny do wykorzystywanych przez Rosjan maszyn typu Szachid/Gerań, pełniący funkcję wabika.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: