Premier Mateusz Morawiecki doprowadził do najdroższych Świąt Wielkanocnych od dekad. Stół wielkanocny będzie opustoszały z wielu produktów, bo Polaków na nie nie stać - mówił w poniedziałek w warszawskiej Hali Mirowskiej szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Poseł Tomasz Trela stwierdził, że prezes NBP Adam Glapiński "za jedną dniówkę jest w stanie kupić sobie jedzenia na cały miesiąc". - Ale co ma powiedzieć emeryt? - pytał.
W poniedziałek w Hali Mirowskiej w Warszawie odbyła się konferencja polityków Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego i Tomasza Treli, którzy przedstawili "tablicę hańby" PiS i "koszyk potrzeb zwykłego człowieka". - Od dwóch lat ten koszyk jest coraz droższy. Można powiedzieć śmiało, że Polki i Polacy z drożyzną żyją na co dzień. Drożyzna stała się czymś, do czego się przyzwyczailiśmy, ale to nie oznacza, że drożyzna musi być naszą codziennością - powiedział Gawkowski.
Szef klubu Lewicy podał, że "za koszyk podstawowych produktów zapłaciliśmy w kwietniu bieżącego roku na tydzień przed świętami 179 zł". - Drożej w porównaniu do koszyka, takiego samego, sprzed roku, o 35 złotych - sprecyzował. - Drożyzna i inflacja pokrzyżowały plany wielu Polakom. Będzie na stole wielkanocnym dużo, dużo drożej - dodał.
Gawkowski o drożyźnie: nikt nie chce takich świąt
Gawkowski podsumował, że "rok do roku Święta Wielkanocne będą droższe o 25 procent". - Pan (Mateusz) Morawiecki doprowadził do najdroższych Świąt Wielkanocnych od dekad. Ten stół wielkanocny będzie opustoszały z wielu produktów, dlatego że Polaków na nie po prostu nie stać - przekonywał.
Opowiadał, że do niego i posła Treli podeszła kobieta i powiedziała, że nie ma za co kupić podstawowych produktów. - Ze łzami w oczach powiedziała do nas: "mam prosty wybór - chodzić i prosić o jedzenie albo płacić za rachunki". Nikt nie chce takich świąt - stwierdził polityk.
Jak mówił, "drożyzna i inflacja w Polsce oszalała, bo Morawiecki, (Jarosław) Kaczyński, (Zbigniew) Ziobro między sobą się kłócą, po pieniądze z Unii Europejskiej nie sięgają. A Polacy płacą i płaczą, bo innego wyjścia nie ma".
Trela: nie ma dzisiaj produktu, który rok do roku zaczyna tanieć
- Myśmy tutaj (w Hali Mirowskiej - red.) byli pierwszy raz 26 listopada 2021 roku i dokładnie za te same produkty zapłaciliśmy 82,70 złotego. Minęło półtora roku i za te same produkty - masło, szynka, ser żółty, jabłka, pomidory - zapłaciliśmy ponad 100 procent więcej - oświadczył poseł Lewicy Tomasz Trela. Podkreślił, że "nie ma dzisiaj produktu, który rok do roku zaczyna tanieć".
- Ja nie wiem, gdzie Adam Glapiński robi zakupy i co kupuje, ale wiem, ile zarabia - stwierdził Trela. Dodał, że szef Narodowego Banku Polskiego zarabia 3600 złotych, "ale na dzień". - Jednego dnia zarabia tyle, ile w miesiąc zarabia nauczyciel - zauważył. - Adam Glapiński za jedną dniówkę jest w stanie kupić sobie jedzenia na cały miesiąc, ale co ma powiedzieć emeryt, który na cały miesiąc ma 1600-1700 złotych? - zastanawiał się poseł.
Przypomniał, że w 2022 roku Adam Glapiński zarobił ponad 1,3 mln zł brutto. Dodał, że to więcej, niż zarabia szef Banku Centralnego Stanów Zjednoczonych, gdyż według portalu Business Insider obecny szef FED Jerome Powell zarabia 190 tysięcy dolarów rocznie (ok. 818 tys. zł). - Żeby ceny nie rosły, inflacja musi wynosić zero procent, a do tego jest droga nie tygodni, nie miesięcy, tylko pewnie lat. I to jest wasza ośmioletnia odpowiedzialność - oświadczył Trela, zwracając się do rządzących.
Źródło: TVN24