Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że Agnieszka Buczyńska z Polski 2050 jest na liście kandydatów do rządu Donalda Tuska. Jak zastrzegł, o tym, czy faktycznie się w nim znajdzie, zdecyduje Tusk. - Z dużymi emocjami najpierw będę obserwował walkę Mateusza Morawieckiego o zdobycie 150-procentowej większości, a następnie głosowanie nad składem Rady Ministrów - powiedział Hołownia.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia był w czwartek w Sejmie pytany m.in. o Agnieszkę Buczyńską, która miałaby znaleźć się w rządzie Donalda Tuska. Stwierdził, że nie jest to nowa kandydatka na liście nazwisk. - Jest jedną z kandydatek, które rzeczywiście są w puli. Ostateczne decyzje podejmie Donald Tusk po rozmowach z kandydatami - powiedział.
Na pytanie reporterki TVN24 Agaty Adamek Hołownia potwierdził, że rozmowy na temat składu rządu są na tym etapie, w którym lista nazwisk spisana jest "nie ołówkiem, a długopisem". - Proszę pamiętać - wiem to z własnego doświadczenia - są takie środki, które pozwalają wymazywać również to, co napisze się długopisem. Jak rząd wyjdzie z Sejmu, to będziecie wiedzieli, jaki to jest rząd - mówił.
- Z dużymi emocjami najpierw będę obserwował walkę Mateusza Morawieckiego o zdobycie 150-procentowej większości, a następnie głosowanie nad składem Rady Ministrów. To jest rząd premiera Tuska. To on ostatecznie decyduje, może nas zaskoczy, może będzie coś, co zmusi nas do jakichś nieoczekiwanych sytuacji. Dajmy się ponieść tej sejmowej dramaturgii - zaapelował Hołownia.
Hołownia: w sprawie Hennig-Kloski nic się nie zmieniło
Do Sejmu we wtorek trafiła autopoprawka do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw. Z pierwotnego projektu usunięto propozycje dotyczące m.in. zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Projekt miał umożliwić budowę wiatraków w odległości 300 metrów od zabudowań. Spotkał się z krytyką m.in. polityków PiS.
Projekt firmowała Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050, od początku wymieniana w gronie kandydatek do nowego rządu. Miałaby stanąć na czele Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Jednocześnie część mediów informowała w ostatnich dniach, że w związku z kontrowersjami w sprawie zgłoszonego projektu funkcję ministra może objąć inna osoba.
CZYTAJ TEŻ: Zmiana kandydatki na ministra w rządzie szykowanym przez Tuska? Paulina Hennig-Kloska odpowiada
Hołownia oświadczył w czwartek, że w sprawie Pauliny Hennig-Kloski "nic się nie zmieniło i nadal jest na tej liście". - Korektor w jej sprawie nie został użyty i nie wydaje mi się, żeby był powód, żeby został użyty - zaznaczył w odpowiedzi na pytanie reporterki Agaty Adamek z TVN24.
- Jeżeli ktoś z naszych serdecznych przyjaciół z drugiej strony sceny politycznej ma jakieś uzasadnione wątpliwości, to bardzo prosimy, żeby zaczął dzielić nimi w sposób zdecydowanie bardziej konkretny niż tylko na bazie wolnych skojarzeń - dodał.
Hołownia ocenił, że Prawu i Sprawiedliwości w "awanturze związanej z wiatrakami" chodziło o to, żeby skłócić większość parlamentarną. - Chodziło im też o to, żeby mogli nadal czuć się, że oni są rządem, a my jesteśmy opozycją. Podczas gdy prawda od 15 października jest de facto odwrotna: to my jesteśmy większością, a oni są w opozycji - przypomniał przewodniczący Polski 2050.
- Cała ta mimikra doprowadziła do tego, że w pewnym momencie otworzyło się pole do popełniania błędów. Uważam, że w przypadku komunikowania tej ustawy, prac nad tą ustawą, błędy zostały popełnione - przyznał.
Pytany, czy ktoś związany z projektem tej ustawy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, stwierdził, że to "kwestia wewnętrzna tych, którzy nad tą ustawą pracowali, liderów kół, klubów". - Znajmy też miarę. Nie zostało uchwalone żadne prawo. Nie pojawiły się żadne udowodnione sygnały o tym, że ktokolwiek próbował tutaj w nielegalny sposób na proces stanowienia prawa wpływać. Ustawa została wyczyszczona z tych wątpliwych rzeczy i zostanie złożona jako projekt rządowy, bo my z postulatu energii zrobionej z wiatru oczywiście nie zrezygnujemy. Tylko po prostu będzie temu nadany inny tryb. Mam nadzieję, że ona również szybko powstanie - zadeklarował.
Marszałek Sejmu zapytany został o zachowanie posła Przemysława Czarnka na sali plenarnej w trakcie czwartkowych obrad. Pytający dziennikarz relacjonował, że Czarnek krzyczy z ław sejmowych i podchodzi do mównicy "bez trybu". - Takie rzeczy się dzieją? Dobrze, że zaraz wracam na salę sejmową. Będę mógł przyjrzeć się zachowaniu pana posła Czarnka. Cóż, kultura w relacjach międzyludzkich to nie jest coś, co uzyskuje się wraz z zaświadczeniem Państwowej Komisji Wyborczej o wyborze na posła czy senatora i nic na to poradzić nie można. Natomiast jeżeli pan poseł Czarnek poprzestanie na spektakularnym prezentowaniu swojego braku dobrego wychowania i kultury, to pół biedy. Jeżeli zacznie zakłócać w jakiś sposób pracę czy powagę Sejmu, to będziemy zajmować się tym w trybie, który przewiduje Regulamin Sejmu - oświadczył Hołownia.
Hołownia mówił też, że kwestia tego, jak zostanie podzielona liczba miejsc w ewentualnej komisji śledczej dotyczącej wyborów kopertowych jest tematem analiz. - Mamy problem z małą liczebnością przewidzianą przez ustawę o komisji śledczej. Nie może być w niej więcej niż 11 posłów - wyjaśnił.
- Jednocześnie ustawa wymaga od nas zarówno reprezentatywności - tego, żeby wszyscy reprezentowani w Konwencie Seniorów - mieli tam (w komisji śledczej - red.) swoje miejsce, jak i proporcjonalności, bo jest napisane, że stosownie do liczby. Matematyka sejmowa jest tutaj bardzo trudna. Przy dzisiejszych proporcjach bardzo trudno jest dobrze ułożyć ten parytet - tłumaczył. Zaznaczył, że tryb formalny prac nad powołaniem komisji śledczej jest taki, że najpierw Sejm musi komisję powołać, a następnie Prezydium Sejmu może uchwalić parytet i podział miejsc. Następnie, "w trzecim kroku", marszałek Sejmu wyznaczy termin zgłaszania kandydatów na członków.
Hołownia potwierdził, że według różnych ekspertyz może zdarzyć się tak, że po cztery miejsca przypadną Koalicji Obywatelskiej i Prawu i Sprawiedliwości, a Konfederacja nie będzie mieć żadnego reprezentanta. - Dostaliśmy na stół wyliczenia w bardzo różnych wariantach. W tej chwili musimy podjąć taką decyzję, która sprawi, że będziemy mieli poczucie, że zrealizowaliśmy tę ustawę i nikt nie będzie podawać w wątpliwość samych fundamentów tej komisji - powiedział.
- Nie widziałem algorytmów, w którym PiS miałby cztery i pół (miejsca - red.). Poseł Suski często wchodzi ze mną w polemikę w sprawie tak zwanej - jak to on mówi - neomatematyki. Mu się te parytety zawsze nie zgadzają. Pracowicie je wylicza, ale jeżeli chodzi o rozmowę z posłem Suskim na temat neomatematyki, to przypomnijmy, że jest to człowiek, który dzisiaj powiedział, że prawdopodobieństwo wyboru Mateusza Morawieckiego na premiera, czy uzyskania wotum zaufania, wynosi 150 procent. Zatem zawsze bardzo chętnie w spory na temat neomatematyki z posłem Suskim będę wchodzić - oświadczył Hołownia.
Marszałek Sejmu wyraził przekonanie, że wolałby, aby wszystkie kluby reprezentowane w Konwencie Seniorów miały przedstawicieli w komisji. - Kancelaria Sejmu wylicza na podstawie maszyn, algorytmów matematycznych, którymi robi to od pierwszej kadencji Sejmu. Tu nie ma żadnej magii. Musimy dzisiaj w tej sprawie podjąć decyzje polityczne - powiedział, deklarując, że te decyzje zostaną ogłoszone wieczorem.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24