Samo szczepienie w ogóle mnie nie bolało. Faktem jest, że na drugi dzień miałem obolałe ramię, ale kolejnego dnia już nic nie czułem - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Mariusz Wirga, polski lekarz pracujący w Kalifornii, który przyjął już pierwszą dawkę szczepionki na koronawirusa. Tłumaczył, że podzielił się w mediach społeczenościowych nagraniem z momentu przyjęcia szczepionki "po to, żeby ludzie mogli zobaczyć, że nic strasznego się nie dzieje".
W grudniu w niektórych krajach już rozpoczęto szczepienie przeciwko COVID-19. Swoje programy szczepień przeciw COVID-19 wspólnym produktem firm Pfizer i BioNTec wdrażają już między innymi Wielka Brytania, Kanada, Stany Zjednoczone i Meksyk. Ta szczepionka otrzymała w poniedziałek także autoryzację od Europejskiej Agencji Leków, a jej dystrybucję zatwierdziła Komisja Europejska. USA zaakceptowały ponadto szczepionkę, której producentem jest Moderna.
"Samo szczepienie w ogóle mnie nie bolało"
Jedną z osób zaszczepionych na koronawirusa jest Mariusz Wirga, polski lekarz pracujący w Kalifornii, psychiatra, psychoterapeuta. W "Faktach po Faktach" mówił o tym, jak przebiegało szczepienie.
- To była szczepionka Pfizera/BioNTech. Samo szczepienie w ogóle mnie nie bolało. Faktem jest, że na drugi dzień miałem obolałe ramię, ale kolejnego dnia już nic nie czułem (...). Miałem może trochę takiego zmęczenia, ale poza tym nie miałem żadnego problemu - dodał.
Jak mówił dalej Mariusz Wirga, w szpitalu, w którym pracuje, zostało już zaszczepionych ponad 1100 osób, a w sumie jest tam ponad 5 tysięcy pracowników. - Z tymi osobami, z którymi rozmawiałem, to niektórzy mieli temperaturę, osłabienie, znużenie, ale poza tym nie było żadnych objawów. Ale już na trzeci dzień (po przyjęciu szczepienia - red.) nikt nie miał skutków ubocznych - relacjonował.
Gość "Faktów po Faktach" mówił także o tym, jakie jest społeczne podejście w Stanach Zjednoczonych do tematu szczepionki na koronawirusa. - Jest dużo teorii spiskowych, dlatego też jest dużo niewiedzy i dezinformacji - przyznał. Jak tłumaczył, z tego też powodu zdecydował się opublikować w mediach społecznościowych nagranie z momentu przyjęcia szczepionki. - Po to, żeby ludzie mogli zobaczyć, że nic strasznego się nie dzieje, że dalej żyję. Wiem, że być może te rzeczy nie przekonają tych zatwardziałych osób, ale większość osób była przychylna - mówił.
"Chcę zabezpieczyć siebie i żonę najlepiej jak potrafię"
Lekarz mówił też o tym, że na krótko zanim przyjął szczepionkę, dowiedział się, że jego żona otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa.
- W piątek wieczorem, kiedy żona zadzwoniła i powiedziała, że ma pozytywny wynik, ja poszedłem się zbadać. Byłem zaskoczony, że ja sam byłem negatywny i nie miałem żadnych objawów. Ale od tego momentu żyjemy w małżeńskiej separacji ze względów medycznych - powiedział.
- Chcę zabezpieczyć siebie i żonę najlepiej jak potrafię - dodał.
"Musimy izolować się fizycznie, ale musimy być społecznie połączeni"
Mariusz Wirga mówił także o tym, jak sobie radzić psychicznie z powodu niemożności spotkania się z większą liczbą bliskich, zwłaszcza w czasie świąt. - Musimy izolować się fizycznie, ale musimy być społecznie połączeni - mówił. Jak dodał, powinniśmy wykorzystywać do tego możliwość rozmów telefonicznych czy za pomocą komunikatorów internetowych.
- Dialog jest ważny. Rozmawiajmy, dzielmy się ze sobą także swoimi niepokojami - apelował gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24