Przed szczecińską prokuraturą trwa protest zachodniopomorskich rolników w obronie ich kolegów z pobliskich Pyrzyc. Mężczyźni zostali zatrzymani tydzień temu za utrudnianie przetargów na sprzedaż i dzierżawę ziemi. Mimo, że we wtorek poręczył za nich minister rolnictwa, protestujący nie wykluczają, że ich akcja potrwa aż do wyborów.
Protest rolników to kontynuacja blokady rozpoczętej jeszcze w poniedziałek i kontynuowanej w nocy. Na ulicach w centrum Szczecina pojawiło się ok. 40 ciągników.
Teraz protestujący zebrali się przed budynkiem prokuratury okręgowej, ale nie wykluczają, że przeniosą się przed siedzibę urzędu wojewódzkiego, gdzie odbędzie się wyjazdowe posiedzenie rządu z udziałem Ewy Kopacz.
- Prawdopodobnie na pewno będziemy szli. Ciągnikami nie możemy podjechać, bo z tego co nam wiadomo droga została zablokowana. Pewnie pani Kopacz nie chciała, żebyśmy tam przyjechali, przywitamy ją - mówił jeden z rolników.
W obronie zatrzymanych rolników pismo poręczające złożył we wtorek w prokuraturze w Szczecinie minister rolnictwa Marek Sawicki. Mimo to ich koledzy nie wykluczają, że protest potrwa aż do wyborów 25 października.
- Jeżeli będzie taka konieczność, to jesteśmy gotowi trwać. Jesteśmy już praktycznie po pracach polowych, a sytuacja w rolnictwie się nie poprawia, tym bardziej, że nasi koledzy cały czas są jeszcze w areszcie - podkreślają protestujący.
Dwunastu zatrzymanych
Protest zorganizowano w obronie 11 rolników z Pyrzyc oraz byłego pracownika Agencji Nieruchomości Rolnych, których zatrzymano tydzień temu we wtorek. Usłyszeli oni m.in. zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała na celu utrudnianie i zakłócanie przetargów na sprzedaż i dzierżawę ziemi rolnej. W czwartek szczeciński sąd aresztował pięć osób na dwa miesiące, wobec trzech innych zastosował areszt warunkowy, do czasu wpłaty poręczeń.
Według prokuratury do przetargów ograniczonych organizowanych przez szczeciński oddział ANR przystępowali rolnicy, którzy przed licytacją uzgadniali, kto wygra przetarg. Śledczy ustalili, że rolnik, który miał wygrać, oferował zapłacenie kwoty minimalnej za nieruchomość, a pozostali w ogóle nie przystępowali do licytacji. Rolnik wygrywał przetarg, a ziemia była sprzedawana za kwotę niższą niż ta, którą można byłoby uzyskać, gdyby nie doszło do zmowy - twierdzi prokuratura.
Wartość ziemi - co najmniej 6 mln zł
Sprawa dotyczy co najmniej kilkudziesięciu przetargów, a wartość ziemi będącej przedmiotem tych postępowań to co najmniej 6 mln zł. Aresztowani nie przyznali się do winy. Wobec czterech kolejnych podejrzanych prokurator zastosował w zeszłą środę dozory policji i poręczenia majątkowe od 30 do 50 tys. zł. Dwie osoby przyznały się do zarzucanych czynów i złożyły wyjaśnienia. Temat stał się także częścią trwającej kampanii wyborczej. W sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał tę sytuację skandalem. Jak mówił, ta sprawa wiąże się z zeszłotygodniową wizytą premier Ewy Kopacz w Zachodniopomorskiem, bowiem - przekonywał Kaczyński - istnieją obawy związane z demonstracjami przeciw szefowej rządu. Oświadczenie w sprawie wydał już resort rolnictwa. "Minister rolnictwa Marek Sawicki w piątek podpisał pismo do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, w którym zażądał poinformowania opinii publicznej o charakterze zatrzymania rolników z Pyrzyc w woj. zachodniopomorskim. Była to reakcja na pomówienia polityków PiS, którzy jeszcze w czwartek podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa twierdzili, że aresztowania były politycznie inspirowane przez rząd" - napisano w oświadczeniu.
Ministerstwo podkreśliło też, że nie ma wpływu na działania jakiejkolwiek prokuratury. Podobne stanowisko zajęła premier Ewa Kopacz.
Autor: ts//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24