|

Polski Związek Narciarski potwierdza: synowie Jadwigi Emilewicz jeździli bez licencji

Rodzina Emilewiczów na nartach
Rodzina Emilewiczów na nartach
Źródło: tvn24.pl

Wnioski o wydanie licencji dla trzech synów byłej wicepremier trafiły do Polskiego Związku Narciarskiego 7 stycznia. Tego samego dnia licencje zostały wydane. Takie informacje przekazał tvn24.pl szef komisji licencyjnej PZN. O brak licencji pytaliśmy Jadwigę Emilewicz dwa dni przed złożeniem wniosków, 5 stycznia. Zgrupowanie, w którym uczestniczyli jej synowie zakończyło się 6 stycznia, dzień przed wydaniem licencji.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Synowie byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz, jak ujawniliśmy w środę, brali udział w zgrupowaniu narciarskim w Suchem pod Poroninem w powiecie tatrzańskim, choć żaden z nich nie miał licencji Polskiego Związku Narciarskiego.

Wymóg posiadania licencji PZN wynika z rządowego rozporządzenia z 21 grudnia 2020 roku, które zaostrzyło ograniczenia w związku z pandemią, zezwalając na korzystanie ze stoków niemal wyłącznie sportowcom zawodowym. Rozporządzenie pozwala też na korzystanie z infrastruktury sportowej "dzieciom i młodzieży uczestniczącej we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez odpowiedni polski związek sportowy". A związek sportowy, w tym wypadku PZN, oczekuje od zawodników posiadania licencji.

Prześledziliśmy, jak doszło do wydania licencji synom Jadwigi Emilewicz.

Emilewicz: po startach wszyscy mieli licencje

Jadwiga Emilewicz pytana przez tvn24.pl 5 stycznia o licencje jej synów, których nie było w bazie dostępnej na stronie PZN, odpowiedziała, że nie wie, dlaczego "nie ma chłopców w PZN". "Po startach - wszyscy mieli licencję. Dziękuję za zwrócenie uwagi" - napisała nam w SMS-ie.

5 stycznia późnym wieczorem była minister rozwoju wysłała nam mailem dokument, na podstawie którego jej synowie jeździli na stoku. To pismo z 23 grudnia 2020 roku z listą uczestników zgrupowania w Suchem należących w większości do warszawskiego klubu Sporteum. Wśród 19 nazwisk jest też trzech synów Jadwigi Emilewicz, którzy należą do innego stołecznego klubu - Deski.

Dokument jest podpisany przez Ewę Stępniak, członka zarządu Warszawskiego Okręgowego Związku Narciarskiego i równocześnie współzałożycielkę i partnera klubu Sporteum.

Stępniak, pytana przez nas o licencje młodych Emilewiczów, powiedziała nam we wtorek 5 stycznia: - Ściśle współpracujemy z klubem Deski, który stara się o licencje. Wiem, że zostały opłacone.

Są licencje, jest odpowiedź

6 stycznia wysłaliśmy byłej wicepremier maila z pytaniami. Chcieliśmy wiedzieć m.in., na jakiej podstawie jej synowie brali udział w zgrupowaniu sportowym, skoro nie mają licencji. Poprosiliśmy, by udzieliła odpowiedzi do czwartku 7 stycznia, do godziny 16.

W czwartek około 10 rano Emilewicz zapewniła nas SMS-em, że postara się odpowiedzieć "po spotkaniach w Poznaniu", około godz. 16.

Tego samego dnia, czyli 7 stycznia, około godziny 12 do Polskiego Związku Narciarskiego przyszedł mail z wnioskami o udzielenie licencji trzem synom Jadwigi Emilewicz oraz skanami wymaganych dokumentów. Licencje tego samego dnia zostały udzielone.

Tuż po godzinie 16 posłanka napisała nam, że właśnie wsiada do pociągu. "Odpiszę w 20 min. Przepraszam, ale od rana nie miałam 20 min przerwy" - wyjaśnia.

Mail z odpowiedziami przysłała o godz. 19.23. Cytowaliśmy go o obszernie w środowej publikacji. Podkreśliła w nim, że jej synowie uczestniczyli w zgrupowaniu od 2 do 6 stycznia, bo "od 6. roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach". Zapewniła w nim, że wszyscy synowie mają licencje. W przypadku dwóch młodszych nie napisała jednak od kiedy.

"Najstarszy syn od 2017 r. posiada licencję nr 01115. Młodsi synowie posiadają licencje o numerach odpowiednio 02367, 02368" - zaznaczyła Emilewicz.

W internetowym systemie na stronie PZN faktycznie znajdują się licencje młodych Emilewiczów o trzech kolejnych numerach: 02367, 02368 i 02369, co wskazuje, że zostały przyznane jedna po drugiej. We wtorek 5 stycznia ich tam jednak nie było.

Synowie Jadwigi Emilewicz z licencjami PZN
Synowie Jadwigi Emilewicz z licencjami PZN
Źródło: PZN

Sprawdziliśmy też numer 01115, o którym napisała Emilewicz. Licencja należy do innego, 20-letniego zawodnika. Od ponad trzech lat nie jest aktywna.

Dzień przed publikacją pierwszego tekstu w tej sprawie, czyli 12 stycznia, zapytaliśmy byłą wicepremier, kiedy zostały złożone wnioski o przyznanie licencji jej dzieciom i kiedy zostały wystawione niezbędne do ich wydania badania lekarskie.

Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.

PZN: mail z wnioskami wysłany 7 stycznia  

O to samo zapytaliśmy przewodniczącego komisji licencyjnej PZN Jakuba Michalczuka.

Podkreślił on w rozmowie z nami, że wnioski o przyznanie licencji synom Jadwigi Emilewicz "są datowane na 7 stycznia" i tego dnia licencje zostały przyznane i od tego dnia obowiązują.

- Po wglądzie do pełnej dokumentacji mogę potwierdzić, że 7 [stycznia - red.] mieliśmy u siebie wniosek i on został tego samego dnia wprowadzony do systemu. 6 [stycznia - red.] było wolne. Biuro nie pracowało, a kurierzy nie jeździli - wyjaśnił Michalczuk.

Według niego, aby uzyskać licencję, zawodnicy muszą posiadać aktualne orzeczenie lekarskie o zdolności do uprawiania sportu, trzeba też złożyć wypełniony wniosek i uiścić opłatę, a w przypadku niepełnoletnich zawodników dostarczyć podpisy rodziców.

7 stycznia około południa, jak przekazał nam Michalczuk, z warszawskiego klubu Deski przyszedł mail z tymi wszystkimi załącznikami, które "w formie papierowej dotarły do siedziby związku dzień lub dwa dni później".

- Badania lekarskie i przelewy były datowane na 7 stycznia - informuje szef komisji licencyjnej PZN. Jak napisała nam Jadwiga Emilewicz, jej dzieci brały udział w zgrupowaniu w Suchem w dniach 2-6 stycznia.

lakomski 1 ok całość - emilewicz bez blura
Tak Emilewiczowie jeżdżą na nartach
Źródło: TVN24

Pytany, czy znalazł informacje na temat poprzedniej licencji najstarszego syna byłej wicepremier, Jakub Michalczuk odpowiedział, że nie. Zastrzegł jednak, że przy zmianie systemu licencji z papierowych na elektroniczne część z nich nie została wpisana do bazy danych dostępnej w internecie.

Prezes zarządu warszawskiego klubu Deski Piotr Szkiełkowski pytany przez tvn24.pl o wnioski o licencje synów Jadwigi Emilewicz wyjaśnił, że jeżeli zawodnik jest niepełnoletni, to co do zasady wysyłają je opiekunowie prawni, a klub tylko potwierdza, że dziecko jest jego zawodnikiem. - Trzech młodych Emilewiczów od 2017 roku jest naszymi członkami. My tylko to potwierdziliśmy, że są członkami i płacą składki - zaznaczył Szkiełkowski.

Dopytany, czy mail z wnioskami w imieniu zawodników może też wysłać ich trener, prezes Desek potwierdził.

Emilewicze na liście w barku

W regulaminie licencyjnym PZN zapisano, że "aktywacja licencji PZN następuje w momencie przesłania dowodu opłaty do biura PZN", a "w sytuacji, gdy zawodnik nie ma aktywowanej licencji PZN, nie ma również prawa uczestnictwa we współzawodnictwie sportowym organizowanym przez Polski Związek Narciarski".

Jakub Michalczuk podkreślał w rozmowie z nami, że obecnie zawodnik z licencją PZN biorący w zgrupowaniach "jest traktowany jako ten właściwy zawodnik". - Nie trzeba go już weryfikować w dodatkowy sposób - wyjaśniał.

Podkreślał też, że każdy może sprawdzić w bazie, czy dany zawodnik ma licencję. - Ten system jest otwarty po to, by sędziowie, czy obecnie panie w kasie w kolejach liniowych, mogły sprawdzić daną osobę - odpowiada Michalczuk.

Na stoku w Suchem funkcjonowało to inaczej - mimo braku licencji synowie byłej wicepremier zostali wpisani na listę narciarzy zakopiańskiej szkółki Bartłomieja Ptaka. Lista leżała na ladzie w znajdującym się przy stoku barku.

W środę, po naszej publikacji, Jadwiga Emilewicz zamieściła na swoich profilach w mediach społecznościowych oświadczenie. Powtórzyła w nim to, co napisała w mailu do tvn24.pl: że jej synowie mają licencje.

Emilewicz: byłam tam jako rodzic

"Wszyscy ponosimy koszty działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych" - napisała w swoim oświadczeniu z 13 stycznia Jadwiga Emilewicz.

Nie odniosła się do apeli przedstawicieli rządu, by na ferie zostać w domach.

Minister zdrowia Adam Niedzielski 7 grudnia 2020 roku mówił: - Bardzo dużo aktywności będzie wracało do normalnego funkcjonowania po feriach, pod warunkiem że w ferie zachowamy się odpowiedzialnie (...). Ferie są najważniejsze: albo spowodujemy, że będziemy mogli normalnie funkcjonować i epidemia będzie malała, albo sobie zafundujemy trzecią falę epidemii - przestrzegał.

15 grudnia mówił z kolei: - Będę rekomendował Rządowemu Zespołowi Zarzadzania Kryzysowego, żeby ten okres, który się zbliża, czyli święta, sylwester i ferie, żebyśmy konsekwentnie zostali w domu.

konfa 5
Niedzielski: będę rekomendował, abyśmy w okresie świąt i ferii zostali w domu
Źródło: TVN24

"Trudno znaleźć słowa usprawiedliwienia"

W środę sprawę wyjazdu byłej wicepremier w góry komentowali politycy.

Senator Jan Maria Jackowski (PiS) przyznał w rozmowie z TVN24, że na tę sytuację "trudno znaleźć słowa usprawiedliwienia". - Ponieważ z jednej strony mamy potężne ograniczenia, z drugiej strony osoba, która znajduje się w elicie władzy, mówiąc delikatnie, nie stosuje się do tych zaleceń w stosunku do swoich dzieci - ocenił.

Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) uważa, że to "rżnięcie głupa z narodu". - Jak cmentarze są zamknięte, to wtedy pan Kaczyński je odwiedza, nikt nie może, on może. Jak stoki są zamknięte, co rząd wprowadza, nikt nie może korzystać, a dzieci włodarzy partyjnych bądź ministerialnych mogą - zaznaczył polityk.

- Jadwiga Emilewicz powinna odpowiedzieć przynajmniej politycznie. Kiedy polskie dzieci siedzą zamknięte w domach, dzieci wybrańców narodu, partii rządzącej jeżdżą sobie na stokach i mają to wszystko gdzieś - komentował wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (Koalicja Polska - PSL).

Czytaj także: