Prokuratura wraca do śledztwa dotyczącego syna Jacka Kurskiego i oskarżeń o przemoc seksualną wobec dziewięcioletniej dziewczynki. - Jeśli tak działało państwo PiS, to jest bardzo obrzydliwe. Nie ma nic bardziej obrzydliwego - mówiła posłanka Monika Wielichowska (KO). - Z perspektywy czasu widzimy, że kiedy sprawcą może być syn polityka, to za tym sprawcą i za jego ojcem staje cały system - powiedziała ministra do spraw równości Katarzyna Kotula (Lewica).
Syn Jacka Kurskiego Zdzisław został przez córkę przyjaciół rodziny Kurskich oskarżony o wielokrotne gwałty, których miał dokonywać przez trzy kolejne lata w leśniczówce, gdzie obie rodziny spędzały wakacje. Dramat zaczął się, kiedy dziewczynka miała dziewięć lat. Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Toruniu, nie postawiono nikomu zarzutów.
Wcześniej prokuratura w Gdańsku dwukrotnie umarzała postępowanie w tej sprawie. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że dotarła do wniosków z audytu umorzonego postępowania, które mają wskazywać na "długą listę nieprawidłowości" w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sprawa gwałtów sprzed kilkunastu lat znów pod lupą prokuratury. Akta syna Jacka Kurskiego trafiły do Torunia
Jacek Kurski odniósł się do sprawy we wpisie na X. Jego zdaniem to kulminacja "działań i ataków przeciwko niemu podjętych przez Tuska". "Państwo Tuska, w tym służby, zostały zaprzęgnięte do wyeliminowania mnie z życia publicznego. Teraz jednak nie chodzi o mnie" - napisał. Oświadczył, że oskarżenia wobec jego syna są fałszywe.
Sprawę komentowali dziś w rozmowie z reporterką Agatą Adamek politycy i członkowie Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15.
Wielichowska: nie ma nic bardziej obrzydliwego
Monika Wielichowska (KO) stwierdziła, że sprawę można skomentować jednym zdaniem. - To można zamknąć w jednym zdaniu: bronić pedofila, a nie dziecka? Jeśli tak działało państwo PiS, to jest bardzo obrzydliwe. Nie ma nic bardziej obrzydliwego - mówiła posłanka.
Kotula: mówimy o skrzywdzonym dziecku
Katarzyna Kotula, ministra do spraw równości komentowała słowa Jacka Kurskiego, które - jej zdaniem - pokazują "postawę tego polityka wobec dramatycznej sytuacji, o której mówimy". - To były poważne oskarżenia osoby, która została skrzywdzona będąc dzieckiem. To naprawdę są najohydniejsze sprawy, o jakich możemy mówić. Bardzo się cieszę, że premier wczoraj zajął bardzo twarde stanowisko w tej sprawie - mówiła Kotula.
- Wiem, jak trudno jest dowieść, że to co się mówi jest prawdą, ale mówimy przede wszystkim o skrzywdzonym dziecku. Chciałabym, żeby wszyscy, którzy mówią o tej sprawie, w centrum tej sprawy mieli krzywdę, której doświadczyła ta dziewczynka, kiedy była po prostu małym dzieckiem tak naprawdę. Mam nadzieję, że prokuratura zrobi wszystko, żeby tę sprawę wyjaśnić - powiedziała polityczka Lewicy.
Dodała, że "z perspektywy czasu widzimy, że kiedy sprawcą może być syn polityka, to za tym sprawcą i za jego ojcem staje cały system". - Cały system znajomości zostaje uruchomiony po to, żeby sprawę zamieść pod dywan w każdy możliwy sposób. Jak ofiary doświadczające przemocy, w tym przemocy seksualnej, mają wierzyć, że istnieje jakiś system, który je ochroni, jeśli ktoś, kto stoi na czele telewizji publicznej, (...) w sytuacji, w której w tak delikatnej sprawie jego syn zostaje oskarżony, nie staje po stronie ofiary, nie żąda wyjaśnienia tej sprawy, tylko od razu próbuje ją zatuszować? - powiedziała Kotula.
Dodała, że ma nadzieję, że "pan Kurski się zreflektuje".
Rosa: stała się straszna krzywda dziecku
- Stała się straszna krzywda dziecku i nie możemy przejść obojętnie nad tym. Nie dość, że stała się krzywda gwałtu, wykorzystania seksualnego, to później stała się jeszcze powtórna krzywda instytucji, które jej nie uwierzyły i ukręciły łeb sprawie. To jest po prostu niedopuszczalne w państwie prawa, że ktoś może krzywdzić dziecko i nie zostać za to skazanym, ponieważ jego ojciec jest wysoko postawionym politykiem - uważa posłanka Monika Rosa (KO).
- Kiedy chodzi o bezpieczeństwo dziecka, kiedy chodzi o przemoc seksualną wobec dziecka, nie ma świętych krów. I nie może być tak, że ktoś stoi ponad prawem i może robić wszystko, co chce, bo jego ojciec jest politykiem. To nie jest żadna zemsta. To jest po prostu sprawiedliwość. Sprawiedliwość, która przede wszystkim należy się tej dziewczynce, żeby nigdy nikomu więcej do głowy nie przyszło, że może wyrządzić taką krzywdę i uniknąć odpowiedzialności - dodała Rosa, komentując zarzuty Kurskiego.
Śliz: jeżeli Kurski jest mężczyzną, to powinien napisać tweeta "przepraszam"
Paweł Śliz z Polski 2050 ocenił, że "reakcja pana Kurskiego jest oburzająca, niesmaczna, nieelegancka, niemieszcząca się w żadnych ramach dyskursu politycznego, rozmowy politycznej, debaty politycznej, jest skandaliczna".
- Uważam, że jeżeli pan Kurski jest mężczyzną, to powinien napisać tweeta "przepraszam" - dodał. - Ja rozumiem bronić swoje dziecko, bo ja bym stał za moim dzieckiem murem, ale istnieją pewne zasady, których się nie przekracza - dodał.
Wskazywał też, że "widzimy, jakie były naciski na tę sprawę, jak ta sprawa toczyła się postępowaniu przygotowawczym".
Kuźmiuk: po tych wyjaśnieniach wierzę bardziej Jackowi Kurskiemu
O sprawę był też pytany poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Przekazał, że "nie zna dokładnie tej sprawy". Odesłał do oświadczenia Jacka Kurskiego, które - jak ocenił - "jest bardzo obszerne". - Mówiąc szczerze, nie doczytałem go całego. Tam jest bardzo dużo argumentów racjonalnych, moim zdaniem - dodał.
Na pytanie, co jest takiego racjonalnego w tym oświadczeniu, odparł, że "to pokazuje po prostu konflikt pomiędzy Jackiem Kurskim a ojcem tej pani, która skarży jego syna". - Bardzo poważny konflikt. I on wyjaśnia jego podłoże - powiedział poseł. - Kurski mówi wprost, to jest konfabulacja - dodał.
Na pytanie, czy bardziej wierzy byłemu prezesowi TVP niż domniemanej ofierze, powiedział: - Zdecydowanie po tych wyjaśnieniach wierzę bardziej Jackowi Kurskiemu. - To stanowisko jest bardzo obszerne i ono podaje bardzo twarde fakty na przestrzeni wielu lat - dodał.
Bućko: nie ma taryfy ulgowej
Karolina Bućko, przewodnicząca Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15. powiedziała, że komisja "wczoraj podjęła decyzję, że obejmujemy sprawę monitoringiem formalnie jako Państwowa Komisja". - Będziemy zgłaszać zapotrzebowanie na akta, oczywiście wtedy, kiedy będzie to możliwe - mówiła Bućko.
- Ubolewam, że wcześniej Państwowa Komisja nie objęła monitoringiem tej sprawy i tutaj to mnie niepokoi. Będę przyglądała się tej sprawie. Natomiast ufam, że mamy nowe otwarcie, mamy nowych członków i (...) absolutnie nie ma tutaj w Państwowej Komisji żadnej taryfy ulgowej, jeśli chodzi o sprawców, którzy są z takiego czy innego nadania politycznego - zapewniła.
Ciesiołkiewicz: dla niektórych to irracjonalne, ale to pewna norma
Konrad Ciesiołkiewicz, członek Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich do lat 15. mówił, że "w bardzo wielu sytuacjach osoby, które ujawniają informacje o krzywdzeniu, są dezawuowane, stygmatyzowane, często wykluczane, nawet jeśli są dziećmi ze środowiska lokalnego czy rodzinnego".
- W dziewięciu na dziesięć spraw krzywdzenia seksualnego sprawca jest znany osobie pokrzywdzonej. Osoba pokrzywdzona darzy zaufaniem sprawcę, dlatego że jest to osoba najczęściej z bliskiego kręgu. (...) To, że przemoc seksualna dzieje się w środowisku - nazwijmy to - zaufanym, jest niestety w jakimś sensie irracjonalne dla niektórych, ale jest pewną normą - mówił.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło/PAP