- On spadł, mówię ci, rozwalił się - mówił jeden z widzów radomskiego Air Show. - Co ty gadasz, na pewno symulują - odrzekł drugi mężczyzna. Jak relacjonuje internautka Katarzyna, właśnie takie były pierwsze reakcje na nieoczekiwane zniknięcie myśliwca Su-27 za horyzontem. Chwilę później znad drzew zaczął wydobywać się czarny dym.
- Samolot zamiast skręcić na pas startowy, żeby przelecieć przed widzami i dowództwem, skręcił i bez szumu silnika spadał na las. Siedzący obok mnie pułkownik-pilot, mówił, że samolot prawdopodobnie przeleci za lasem i wyleci z powrotem – relacjonował jeden ze świadków katastrofy Su-27 podczas pokazów Air Show w Radomiu. - Jednak zaraz pojawiła się chmura dymu – dodał.
W wypadku zginęli dwaj białoruscy piloci.
"Piloci mieli dużo czasu na katapultowanie się"
Internautka Katarzyna, która widowiskowe pokazy w Radomiu obserwowała wraz z ojcem, byłym wojskowym i wieloletnim pracownikiem obsługi naziemnej samolotów relacjonuje, że nie jest prawdą, iż „były to sekundy”. - Białoruski samolot przystępując do pokazu zrobił to bardzo głośno – relacjonuje Katarzyna. - Jego popisy podziwiałam siedząc na trawie. Kończył ostatnią akrobacje i wiedziałam już, że z niej poleci wprost by oddalić się od lotniska. Trwało to chwilę. Zapanowała cisza. Dwóch stojących za mną mężczyzn zaczęło mówić "on spadł, mówię Ci, rozwalił się", "co ty gadasz, na pewno symulują", "mówię ci, że spadł, wciąż go nie widać" – relacjonuje internautka.
Po tych słowach pani Katarzyna podniosła się z ziemi, zaczęła wypatrywać, spoglądać na linię lasu i dopiero wtedy zobaczyła wielką kulę ognia wymieszaną z czarnym dymem. - Zatem trwało to dość długo, wliczając w to wysłuchanie rozmowy, wstanie, i jeszcze rozglądanie się. Zatem piloci mieli dużo czasu na katapultowanie się, od momentu gdy zniknęli nam z oczu za linią lasu - twierdzi kobieta.
Wieża do Su-27: katapultujcie się
Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl, piloci tuż przed katastrofą dostali z wieży kontrolnej komunikat, że powinni się katapultować. Prawdopodobnie uznali jednak, że są zbyt blisko obserwujących pokazy ludzi.
Mjr Michał Fiszer - mówiąc o ostatnim manewrze maszyny - tłumaczył, że kiedy samolot leciał w stronę publiczności, nagle zmienił kierunek lotu. - Niewykluczone, że pilot tego samolotu celowo skierował go na pole poza publiczność, żeby nie doszło do olbrzymiej tragedii - mówił były pilot. - I być może to spowodowało, że miał zbyt małą wysokość na katapultowanie się - dodał.
Białoruś: To byli doświadczeni lotnicy
Do katastrofy doszło kilkanaście minut po godz. 13. Białoruski samolot Su-27 - po wykonaniu kilku beczek w powietrzu - zniknął za linią drzew. Następnie pojawiła się ciemna chmura dymu. - Piloci nie katapultowali się - potwierdziła ambasada Białorusi. Dwusilnikowy myśliwiec runął 100 m od zabudowań między Małęczynem a Makowem.
Jak podała Ambasada Białorusi w Polsce, zginęli doświadczeni lotnicy. - Według informacji Ministerstwa obrony Białorusi piloci posiadali około 20 lat stażu lotniczego i powyżej 2000 godzin praktyki lotniczej na wskazanym modelu samolotu - czytamy na stronie internetowej ambasady.
Jednym z pilotów, którzy zginęli, jest zastępca operatywno-taktycznego dowództwa Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Białorusi.
Źródło: Kontakt TVN24