Degradacje, delegowanie do odległych o kilkaset kilometrów prokuratur, stawianie przed sądem za to, że - jak twierdzą sami prokuratorzy - nie mieli dowodów, by prowadzić śledztwa w konkretnych sprawach lub wobec osób, których ścigania domagali się politycy obozu rządzącego. - Za ogrom pracy, wysiłku, który wkładam w tę pracę, za wiele lat poświęceń, moi przełożeni tak mi podziękowali. Poczułam się absolutnie zdradzona - mówi dziennikarzom "Superwizjera" TVN Maciejowi Dudzie i Łukaszowi Rucińskiemu prokurator Justyna Brzozowska.
2017 rok. Patryk Jaki, polityczna prawa ręka Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, przewodzi komisji reprywatyzacyjnej. Komisja i prokuratury tropią oszustwa przy przejmowaniu znacjonalizowanych po wojnie atrakcyjnych kamienic i gruntów w Warszawie od spadkobierców prawowitych właścicieli. Uwagę komisji Jakiego i prokuratura Ziobry zwraca też druga metoda przejmowania nieruchomości – oszustw przy reaktywacji przedwojennych spółek. - To, co się działo w Warszawie przez lata, to, nie oszukujmy się, gigantyczne złodziejstwo, w którym brały udział miedzy innymi elity prawnicze, prawdopodobnie zorganizowane grupy przestępcze, a w tle były tragedie ludzi - mówił Jaki, będąc jeszcze wiceministrem sprawiedliwości.
Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy i pierwszy zastępca Ziobry zdecydował, że prokuratury prześwietlą wszystkie takie sprawy.
"Działania takie kończą się sukcesem i nie dochodzi do reaktywacji przedwojennych spółek prawa handlowego, a w dalszej kolejności do bezprawnej reprywatyzacji nieruchomości" - informowała w kwietniu 2017 roku Prokuratura Krajowa kierowana przez Święczkowskiego.
Śledztwa dotyczące reprywatyzacji kamienic i reaktywacji spółek były oczkiem w głowie polityków Solidarnej Polski.
"Nie umarzaj"
Jedną z takich spraw dostaje do prowadzenia Katarzyna Kwiatkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Dotyczy reaktywacji przedwojennej spółki Warszawskie Towarzystwo Fabryk Cukru S.A., która miała prawa do nieruchomości na warszawskiej Woli.
Kwiatkowska wtedy już działała w zarządzie stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia (łac. prawo przede wszystkim). Przygotowywała coroczne raporty o nieprawidłowościach w prokuraturze i o szykanach wobec śledczych.
Sprawę reaktywacji prowadziła do stycznia 2021 roku. Zdecydowała się ją umorzyć - nie znalazła dowodów na oszustwo. Stwierdziła, że spadkobiercy mający dominujący kapitał w spółce zgodnie z prawem sprzedali udziały nowym właścicielom. 7 stycznia rozmawiała o tym ze swoim bezpośrednim przełożonym. Ten przekonywał ją, by zrezygnowała z umorzenia. Kwiatkowska się nie zgodziła.
Delegacja ponad 180 kilometrów od domu
18 stycznia otrzymała faksem decyzję Święczkowskiego o delegowaniu jej na pół roku do odległej o 180 kilometrów od domu Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu.
- Ustaliliśmy, że prowadziła pani śledztwo w sprawie reaktywacji przedwojennej spółki. Umorzyła pani to postępowanie, a naczelnik naciskał panią, by jednak tego nie robić, by sprawę prowadzić dalej. Czy to może być prawdziwym powodem pani delegacji? - zapytali Kwiatkowską reporterzy "Superwizjera".
- Sporządziłam postanowienie o umorzeniu. Mój naczelnik uznał, że należało to postępowanie kontynuować. Poinformował, że decyzję podejmie po swoim urlopie, czyli 18 stycznia. 18 stycznia nie zostałam poinformowana, jaka jest decyzja, bo dostałam faks o delegacji do niższej jednostki - odpowiedziała prokurator.
Tego dnia razem z Kwiatkowską decyzje o przeniesieniu do dalekich miejsc pracy dostało sześcioro prokuratorów ze stowarzyszenia LSO. Podpadli oni krytykowaniem decyzji prokuratora krajowego, wszczynając śledztwa wbrew polityce rządu Zjednoczonej Prawicy. To właśnie Bogdan Święczkowski podpisał decyzje o tych delegacjach. Oskarżyciele dostali 48 godzin na przeprowadzkę, w tym znalezienie nowych mieszkań na następne sześć miesięcy życia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Krytyczni wobec Ziobry prokuratorzy przeniesieni
Powody do postawienia Ziobry przed Trybunałem Stanu
Czym jeszcze narazili się rozesłani po całej Polsce śledczy?
- W prokuraturze pracuję od 29 lat. Wydaje mi się, że najważniejszym śledztwem, które prowadziłam była tak zwana afera Rywina – mówi Kwiatkowska. Badała także inną głośną sprawę - aferę gruntową. Odkryła nieprawidłowości w śledztwie, co było jednym z powodów wniosku o postawienie przed Trybunałem Stanu Zbigniewa Ziobry. - Wydaje mi się, że to też jest kolejny powód do tego, żeby mnie w tej chwili w taki sposób traktować - dodaje prokurator.
W 2016 roku prokurator generalny zdecydował o degradacji Katarzyny Kwiatkowskiej do niższej w hierarchii prokuratury okręgowej. Prokurator pozwała go za to do sądu.
Są prokuratorzy, których spotyka inny rodzaj represji. Sami są stawiani przed sądem za to, że - jak twierdzą - nie mieli dowodów, by prowadzić śledztwa w konkretnych sprawach lub wobec osób, których ścigania domagali się politycy obozu rządzącego.
Niewygodne decyzje
Justyna Brzozowska prowadziła śledztwa w sprawach afer, którymi interesowali się politycy Zjednoczonej Prawicy. W trakcie swojej pracy podjęła dwie decyzje, niewygodne dla swoich przełożonych, którymi zwróciła na siebie uwagę.
Prokurator po raz pierwszy zgodziła się porozmawiać przed kamerą.
- Jestem prokuratorem od 2004 roku, a od 2010 roku nieprzerwanie pracuję w wydziale gospodarczym Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W 2015 roku, w grudniu, wszczęłam postępowanie w sprawie nieopublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego i to była sprawa, z którą wiązało się duże zainteresowanie medialne. Wcześniej prowadziłam również postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej w kontekście ewentualnego dopuszczenia się zdrady stanu przez ówczesnego prezesa rady ministrów [chodzi o zawiadomienie Solidarnych 2010 przeciwko Donaldowi Tuskowi - red.]. W tej sprawie odmówiłam wszczęcia śledztwa - mówi Brzozowska w reportażu "Superwizjera" TVN.
Prokurator dostała do prowadzenia sprawę związaną z przejmowaniem kamienic w Warszawie. Materiały pochodziły z CBA. Jak ujawniło oko.press były tylko zbiorem ogólnych informacji i nie zawierały nawet adresów nieruchomości. - Prokurator może odmówić wszczęcia postępowania, czasami musi. Jeżeli materiał nie wskazuje - w jego subiektywnej opinii - że doszło do przestępstwa, to on musi odmówić wszczęcia śledztwa. Nie wolno prowadzić śledztwa w sprawie, w której nie było przestępstwa - tłumaczy prok. Brzozowska reporterom "Superwizjera".
"Poczułam się absolutnie zdradzona"
Decyzja prokurator Justyny Brzozowskiej nie spodobała się Bogdanowi Święczkowskiemu.
- We wrześniu 2017 roku, kurier puka do moich drzwi i przynosi mi wniosek prokuratora krajowego na wyrażenie zgody na pociągnięcie mnie do odpowiedzialności karnej w związku z podjętą przeze mnie decyzją w sprawie reprywatyzacji. Był to najtrudniejszy moment. Niezwykle emocjonalny, bardzo trudny, byłam w pracy, bardzo to przeżyłam. Za ogrom pracy, wysiłku, który wkładam w tę pracę, za wiele lat poświęceń, moi przełożeni tak mi podziękowali. Poczułam się absolutnie zdradzona - relacjonuje prokurator.
Na początku stycznia 2021 roku specjalny wydział ścigający przestępstwa popełniane przez prokuratorów i sędziów zarzucił Justynie Brzozowskiej "niedopełnienie obowiązków służbowych i działanie na szkodę interesu publicznego". Za to przestępstwo grozi do trzech lat więzienia.
- Wszyscy moi koledzy i koleżanki są w niezwykłych obawach, jeżeli chodzi o moje postępowanie. Ale ja tak naprawdę sądzę, że to nie oni powinni się bać, przeciętny obywatel powinien się bać. Proszę sobie wyobrazić, co będzie, jeżeli prokuratorzy w sprawach najmniejszych, jakichkolwiek, nie będą podejmować niezależnych decyzji, tylko będą podejmować decyzje bezpieczne - uważa Brzozowska.
Decyzja wbrew zawiadomieniu Macierewicza
Przed sądem stanie też inny członek stowarzyszenia Lex Super Omnia - Józef Michał Gacek z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Gackowi radomska prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków w związku z prowadzonym przez niego śledztwem związanym z katastrofą smoleńską.
W tym śledztwie prokurator miał nie zbadać ewentualnej odpowiedzialności byłego szefa dawnego Biura Ochrony Rządu (obecnie Służba Ochrony Państwa - red.) - generała Mariana Janickiego. Gacek prowadził śledztwo z zawiadomienia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej w sprawie nieprawidłowości ze strony BOR-u przy zabezpieczeniu wizyty w Smoleńsku. W międzyczasie, w swoim dodatkowym zawiadomieniu do tej sprawy, Antoni Macierewicz domagał się ścigania gen. Janickiego.
Jednak prokurator uznał, że według dowodów istotna jest tylko odpowiedzialność ówczesnego wiceszefa BOR–u - generała Pawła Bielawnego i nie ma dowodów na winę Janickiego. Gacek oskarżył tylko Bielawnego. Jednak zdaniem radomskiej prokuratury powinien "dokonać prawno-karnej oceny" postępowania Janickiego i wydać w tym wątku "merytoryczną decyzję". Wówczas nie zgadzający się z tą decyzją mogliby ją zaskarżyć.
"Czuję się po ludzku pokrzywdzony"
Gacek wziął udział w spotkaniu innych prokuratorów z Lex Super Omnia, któremu z kamerami towarzyszyli reporterzy "Superwizjera".
- Czekam na skierowanie aktu oskarżenia. Prokuratura uważa, że w sytuacji, kiedy skierowałem - w prowadzonym przeze mnie wątku, tak zwanym wątku cywilnym katastrofy smoleńskiej - akt oskarżenia przeciwko zastępcy szefa BOR, powinienem jednocześnie wydać decyzję o umorzeniu w tej samej sprawie wobec szefa BOR. No, ja zupełnie z taką interpretacją prawa się nie zgadzam. Ja tak po ludzku czuję się pokrzywdzony. Ile serca, zdrowia, czasu oddaliśmy tej sprawie. Teraz stawia mi się zarzut, że ja świadomie działałem na szkodę, czyli chciałem popełnić przestępstwo na szkodę osób pokrzywdzonych tą katastrofą i które zginęły w tej katastrofie. To jest dla mnie jakiś absurd - mówi prokurator w reportażu "Superwizjera".
Gacek ujawnia, że kilku prokuratorów prowadziło śledztwo przeciwko niemu i odmawiali skierowania wniosku o uchylenie mu prokuratorskiego immunitetu by ogłosić zarzuty.
- Moją sprawę prowadzi już chyba piąty prokurator. Poprzednich czterech nie chciało skierować wniosku o uchylenie mi immunitetu - twierdzi. I dodaje, że ostatecznie wniosek o uchylenie immunitetu skierował osobiście szef Prokuratury Okręgowej w Radomiu Mirosław Wachnik.
"Powody nie wymagają uzasadnienia"
Reporterzy "Superwizjera" poprosili prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, by do wszystkich tych zarzutów odniósł się przed kamerą. Wysłali do niego listę pytań odnoszących się do wszystkich wątków poruszonych w reportażu.
Święczkowski odmówił. Prokuratura Krajowa zaś odpowiedziała, że decyzje o delegacjach zostały podjęte w ramach ustawowych kompetencji. Ich powody nie wymagają uzasadnienia. A same delegacje mają charakter tymczasowy i pozwalają reagować na zmieniające się potrzeby kadrowe prokuratur.
W Polsce jest 6045 prokuratorów. Stowarzyszenie Lex Super Omnia liczy 249 członków. Nie wszyscy niezwiązani z tym stowarzyszeniem oskarżyciele popierają delegowanie prokuratorów poza miejsce zamieszkania. Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, na co dzień pracujący bardzo blisko Święczkowskiego, bo w Biurze Prezydialnym Prokuratury Krajowej, twierdzi, że jest przeciwny delegowaniu prokuratorów poza miejsce zamieszkania. "Nie zgadzamy się z wieloma poglądami z @lex_super_omnia ale interweniowaliśmy w tej sprawie" - napisał Skała na Twitterze.
Kim są prokuratorzy, którzy narazili się dobrej zmianie? Dlaczego Mariusz Krasoń, prokurator z prokuratury regionalnej trzeci raz od 2019 roku jest delegowany w dół hierarchii tym razem do Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze?
>> Więcej o tym w reportażu Maciej Dudy i Łukasza Rucińskiego "Prawo przede wszystkim"
CAŁA ODPOWIEDŹ PROKURATURY KRAJOWEJ
Decyzje o delegowaniu prokuratorów do innych jednostek prokuratury zostały podjęte w ramach ustawowych kompetencji i uprawnień określonych w Ustawie prawo o prokuraturze. Wynikają z przyjętej przez ustawodawcę organizacji prokuratury. Delegacje mają charakter tymczasowy. Pozwalają skutecznie reagować na dynamicznie zmieniające się potrzeby kadrowe poszczególnych jednostek organizacyjnych prokuratury. Służą realizacji ich bieżących zadań służbowych polegających między innymi na zapewnieniu praw osób objętych postępowaniami do szybkich rozstrzygnięć procesowych. Przyznane przez ustawodawcę uprawnienie do delegowania prokuratorów ma charakter dyskrecjonalny. Decyzje o oddelegowaniu nie wymagają uzasadnienia. Tak rozumiane reguły stosowania instytucji delegacji odpowiadają naturze publicznoprawnych stosunków służbowych cechujących się podporządkowaniem służbowym oraz obowiązkiem zasad dyspozycyjności.
Źródło: "Superwizjer" TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24