Znany prokurator Mariusz Krasoń i Katarzyna Kwiatkowska, szefowa prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia zostali delegowani do prokuratur rejonowych. Krytyczna wobec ministra Zbigniewa Ziobry prokurator z Warszawy ma się przenieść do Golubia-Dobrzynia. Krasoń zamiast w krakowskiej prokuraturze regionalnej od środy będzie pracował w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Podgórze. W poniedziałek decyzje o "karnych delegacjach" otrzymali też inni prokuratorzy z krytycznego wobec działań władzy stowarzyszenia, m.in. Ewa Wrzosek i Jarosław Onyszczuk.
- To kolejny przykład nieracjonalnej polityki Prokuratury Krajowej wymierzonej w członków naszego stowarzyszenia, to czysty przykład represji i szykan – mówi nam Krasoń.
Delegacja i degradacja
Krasoń po raz kolejny został wysłany na "karną delegację". Wcześniej, w 2019 roku z prestiżowej krakowskiej prokuratury regionalnej został skierowany do Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Krzyki-Zachód. Po pół roku powinien wrócić do najważniejszych śledztw w małopolskiej prokuraturze regionalnej, ale wysłano go na kolejną delegację do prokuratury rejonowej w krakowskim Prądniku Białym. Tam pracował do lipca 2020 r. Wrócił do prokuratury regionalnej. W poniedziałek dostał decyzję o kolejnej delegacji do prokuratury na krakowskim Podgórzu.
Decyzję o delegacji do odległego miasta dostała w poniedziałek prokurator Katarzyna Kwiatkowska. Pełni ona obowiązki prezes stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia, którego działaczem jest także Krasoń. To doświadczona prokurator, która ostatnio pracowała w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. W środę ma stawić się "na rejonie" w Gołubiu-Dobrzyniu, gdzie ma pracować do 19 lipca 2021 r. Kwiatkowska wytoczyła proces ministrowi sprawiedliwości i jego pierwszemu zastępcy w Prokuraturze Krajowej – Bogdanowi Święczkowskiemu.
- Delegowanie Kwiatkowskiej jest szczególnie dotkliwe. W dobie pandemii musi znaleźć miejsce do mieszkania w odległym od Warszawy mieście. To oczywista kara za działalność naszego stowarzyszenia – mówi Krasoń.
Odległe miejsca
W poniedziałek okazało się, że decyzje o delegacji do odległych prokuratur rejonowych dostali też inni członkowie LSO. Prokurator Ewa Wrzosek, wobec której pod koniec kwietnia polecono wszcząć postępowanie dyscyplinarne po jej decyzji o śledztwie w sprawie organizacji wyborów prezydenckich, została delegowana do Śremu w Wielkopolsce. Prokurator Jarosław Onyszczuk od środy ma pracować w Lidzbarku Warmińskim. Oboje dotychczas pracowali w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów.
- Z prokurator Wrzosek przyjmujemy te decyzje jako kolejną szykanę, co w żaden sposób nie zmieni nastawień i oceny sytuacji. To także sygnał dla innych prokuratorów, by nie byli niezależni i nie działali w stowarzyszeniu – mówi Onyszczuk.
W rozmowie z TVN24 dodaje, że "z punktu widzenia dobra prokuratury" decyzje te są "absolutnie niezrozumiałe". - W przypadku moim i pani prokurator Wrzosek osłabiają kadrowo jednostkę i tak bardzo trudną, w której prowadzi się wiele skomplikowanych postępowań, a do tego bardzo słabo obsadzoną kadrowo - wskazuje.
Jego zdaniem delegacja to "przejaw kolejnej szykany", ale takiej, która jest skierowana bardziej do innych członków stowarzyszenia i prokuratorów niż do samych delegowanych. - Ma wywołać w moim przekonaniu taki efekt mrożący, aby te osoby zastanowiły się, czy warto jest działać, oceniać rzetelnie pracę prokuratury - mówi Onyszczuk.
Prokurator podkreśla, że "formalnie nie ma żadnej możliwości odwołania się". - Zapewne w przyszłości będę mógł podjąć pewne kroki prawne w tym zakresie, ale one oczywiście będą musiały poczekać - mówi Onyszczuk.
- Rzeczywiście mam 48 godzin, niespełna, aby przygotować się do życia i pracy w nowym miejscu. Ale takie są realia i z całą pewnością zarówno ja, jak i moje koleżanki i koledzy, będziemy musieli temu podołać - przyznaje.
"48 godzin na przeorganizowanie całego swojego życia"
Najdalej, bo aż o ponad 400 km od Wrocławia delegowany został prokurator Daniel Drapała z tamtejszej prokuratury okręgowej. Jak podaje w mediach społecznościowych LSO, ma on zacząć pracę w Prokuraturze Rejonowej w Goleniowie (woj. zachodniopomorskie).
O ponad 300 km od Warszawy delegowana została Katarzyna Szeska. Była rzeczniczka prokuratora generalnego w czasach, gdy ministrem sprawiedliwości był ówczesny polityk PO Krzysztof Kwiatkowski w środę zamieni pracę w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Wola na Prokuraturę Rejonową w Jarosławiu w województwie podkarpackim. O decyzji dowiedziała się tak jak pozostali w poniedziałek po popołudniu.
- 48 godzin na przeorganizowanie całego swojego życia to nie jest przyzwoite zachowanie, tak się nie traktuje człowieka. Tak się nie powinno traktować nawet niewolnika. I na pewno w tych delegacjach nie chodzi o dobro prokuratury - mówi prokurator Szeska. Jak dodaje, od siedmiu lat oskarża w procesie, który zaczął się, zanim została zdegradowana po przejęciu władzy przez PiS. Prokurator tłumaczy, że ten proces miał się skończyć 25 stycznia. Teraz nowy prokurator będzie się musiał zapoznać ze wszystkimi aktami, przez co zakończenie sprawy może się opóźnić.
Decyzje o delegacjach podpisał Bogdan Święczkowski, pierwszy zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
PK przekonuje: trzeba wspomóc inne prokuratury
Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej w rozmowie z nami przekazała, że powodem tych delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury w trakcie pandemii.
"Prokuratura Krajowa zdecydowała o wzmocnieniu jednostek prokuratury, które w największym stopniu zostały dotknięte problemami kadrowymi wynikającymi z trwającej pandemii COVID-19. Decyzja ma usprawnić prowadzenie postępowań w najmniejszych i najbardziej obciążonych pracą jednostkach prokuratury w całej Polsce. Zasilą je delegowani czasowo prokuratorzy z większych jednostek, także wyższego rzędu. Ich doświadczenie zawodowe ma zapewnić szybkie i skuteczne usprawnienie prac jednostek dotkniętych niedoborami kadrowymi" – czytamy oświadczeniu przesłanym naszej redakcji przez rzeczniczkę.
Dodała, że "delegacje mają charakter czasowy". "Ewentualne kolejne decyzje, mające na celu usprawnienie prac prokuratur, będą podejmowane w zależności od bieżącej sytuacji i potrzeb" – brzmi komunikat.
Stowarzyszenie Lex Super Omnia opisuje działanie prokuratury w ostatnich latach. W październiku niezależni prokuratorzy ze stowarzyszenia przygotowali raport o stanie prokuratury pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry. Napisali między innymi o niejasnych awansach i upolitycznieniu, także postępowań.
"Decyzje podejmowane są w celu zapewnienia skuteczności i sprawności funkcjonowania prokuratury"
Do informacji o delegacjach odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł Jan Kanthak (Solidarna Polska).
- Jest to zupełnie nowa wiadomość. Mogę się tylko domyślać, jakie są motywy decyzji podejmowanych przez kierownictwo prokuratury. Pamiętajmy, że jesteśmy w niezwykle trudnym okresie pandemicznym i zarządzanie prokuraturą wiąże się też z decyzjami osobowymi. Jeśli w jakiś prokuraturach rejonowych dochodzi do ognisk chorobowych i na przykład dochodzi do przewlekłości postępowań, ponieważ są osoby w kwarantannie, czy w izolacji, to należy wysłać odpowiednią ilość prokuratorów właśnie do rejonu, aby usprawnić funkcjonowanie - przekonywał.
Jak powiedział, "te decyzje nie są podejmowane na stałe". - Jak przypuszczam podejmowane są w celu zapewnienia skuteczności i sprawności funkcjonowania prokuratury - stwierdził.
Na uwagę, że prokurator Mariusz Krasoń dostał już kolejną delegację, odpowiedział: - Proszę wybaczyć, ja nie śledzę życia pana prokuratora Krasonia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jacek Bednarczyk/PAP