- Ofiarą włamywacza padła firma specjalizująca się w sprzedaży naturalnych włosów. Właściciel podejrzewa, że sprawca nie wybrał jego salonu na Augustówce przypadkowo.
- - Złodziej poruszał się tak, jakby znał wcześniej rozkład pomieszczeń. To nie było chaotyczne działanie, ktoś musiał go poinformować, jak wygląda nasz salon - mówi właściciel firmy.
- Łupem włamywacza padły najcenniejsze pasma, jakie firma posiadała w ofercie - długie włosy dziewicze (tak w branży określa się włosy niefarbowane) oraz wiązki w kolorze blond.
- Sprawą zajmuje się policja. Włamywacz nie został dotychczas zatrzymany.
Do włamania doszło w poniedziałek, 21 lipca w nocy. Na nagraniu z monitoringu widzimy, że o godzinie 1.38 w pomieszczeniu, gdzie przechowywane są pasma włosów, włącza się światło. Do środka wchodzi mężczyzna w ciemnych ubraniach. Ma rękawiczki i czapkę z daszkiem na głowie. Część twarzy skryta jest za maską. W rękach niesie czarną torbę. Najpierw zabiera niemal wszystkie jasne wiązki, jakie znalazł na ścianie po lewej stronie kadru. Później podchodzi do drugiej ściany i ściąga z niej część ciemniejszych pukli.
Niecałe cztery minuty zajmuje mu zapełnienie włosami dwóch toreb. Dochodzi 1.42. Włamywacz znika za drzwiami pomieszczenia.
Włamywacz wyniósł około 50 kilogramów włosów
Salon, do którego włamał się zamaskowany sprawca, to Pantera Hair. Firma, specjalizująca się w sprzedaży naturalnych włosów, ma swoją siedzibę na piętrze budynku usługowego przy ulicy Zawodzie na Augustówce. W okolicy są ogródki działkowe, zakłady wytwarzające beton i cement, działają też firmy przetwarzające odpady i serwis samochodowy. Nocą jest tam spokojnie.
Właściciel opisuje, że o włamaniu dowiedział się dopiero rano, kiedy pracownica przyszła otworzyć salon. W jednym z pomieszczeń zastała puste ściany i kilka pasm włosów rozsypanych na podłodze. Na miejsce wezwana została policja.
- Włamywacz wyniósł około 40-50 kilogramów włosów. Ich rynkowa wartość to 800 tysięcy złotych - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl pan Jarosław, właściciel salonu. - Włamywacz przyszedł tylko po włosy. Na pewno wiedział, co robi. Brał tylko długie pasma w kolorze blond i włosy dziewicze, czyli niefarbowane. One są najcenniejsze i najbardziej rozchwytywane na rynku. Nasz salon znajduje się w takim miejscu, że nie można dostać się do środka prosto z ulicy. Jesteśmy na piętrze. Ten człowiek wszedł do środka przez okno w kuchni, pod którym stoją klimatyzatory - wyjaśnia.
Nagrania z kamer zainstalowanych w salonie ujawniły, że po tym, jak mężczyzna splądrował jedno z pomieszczeń z włosami, wszedł do kuchni. Właściciel firmy opisuje, że najpewniej zostawił tan na chwilę torby z włosami lub wyrzucił je przez okno na ziemię, po czym zaczął jeszcze chodzić po salonie. - Na nagraniu widać, że szukał czegoś jeszcze w szufladach. Pewnie pieniędzy. Wtedy zadziałał alarm i go spłoszył - relacjonuje pan Jarosław.
- Słyszałem, że w Warszawie tylko raz zdarzyło się coś podobnego. To nie jest taka kradzież jak u jubilera. Biżuterię można sprzedać wszędzie. Z włosami jest inaczej - zaznacza pan Jarosław. Przypuszcza, że włamywacz musiał wcześniej dogadać się z potencjalnym kupcem i przyszedł po konkretny towar.
Właściciel salonu ma podejrzenia, kto mógł stać za kradzieżą. Podzielił się nimi z policją. Z uwagi na dobro sprawy, nie zdradza jednak szczegółów.
- Złodziej poruszał się tak, jakby znał wcześniej rozkład pomieszczeń. To nie było chaotyczne działanie, ktoś musiał go poinformować, jak wygląda nasz salon - zauważa pan Jarosław.
Policja szuka sprawcy
Policja przyjęła oficjalne zawiadomienie o włamaniu w poniedziałek, 21 lipca. Od tamtej pory zajmuje się namierzeniem sprawcy włamania.
- Po przyjęciu zawiadomienia zostały wszczęte czynności dochodzeniowo-śledcze, polegające między innymi na ustaleniu świadków zdarzenia, zabezpieczaniu nagrań z kamer monitoringu, jak również pracy operacyjnej - wylicza młodszy aspirant Łukasz Urbanek, zastępca oficera prasowego Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
Zastrzega jednocześnie, że "z uwagi na rozwojowy charakter sprawy, prawidłowy tok czynności oraz dobro osób poszkodowanych", nie może podać naszej redakcji więcej szczegółów.
Włamywacz zgubił niewielką część towaru
Podczas ucieczki włamywacz zgubił kilka pasm włosów. Właściciele chcieliby odzyskać skradziony towar, ale obawiają się, że zanim uda się schwytać sprawcę, będzie już za późno.
Firma współpracuje z salonami fryzjerskimi i klientami z całego świata. Oferowane przez nią produkty służą przede wszystkim do zabiegów przedłużania włosów, można z nich także wykonać treski i dopinki. Po kradzieży nie zawiesiła działalności.
"Zostaliśmy okradzeni. Zabrano nam coś więcej, niż tylko włosy. Zabrano nam część naszej duszy, naszej codzienności, naszego marzenia, które budujemy każdego dnia z pasją. Każde pasmo, które zniknęło, to nie 'towar' - to godziny naszej pracy, miłości, selekcji, wiary w piękno i w to, co robimy" - napisali przedstawiciele salonu we wpisie udostępnionym na Instagramie.
Autorka/Autor: Klaudia Kamieniarz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Materiał właściciela salonu Pantera Hair