Mieli godnie pracować, w Polsce potraktowano ich jak niewolników. "Mogliśmy się tylko modlić"

Aktualizacja:
[object Object]
"Kierowcy do niewolniczej pracy". Reportaż "Superwizjera"tvn24
wideo 2/3

Obiecywano im stabilną pracę w Polsce i zarobki na europejskim poziomie. Kilkudziesięciu kierowców z Filipin padło ofiarą handlarzy ludźmi. Musieli pracować ponad siły i poniżej stawek, łamiąc procedury bezpieczeństwa obowiązujące w ich zawodzie. - Mogliśmy się tylko modlić, żeby było dobrze - mówi jeden z nich w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera". Jak polskie firmy omijają przepisy, zatrudniając cudzoziemców? Kto wykorzystuje trudną sytuację Filipińczyków i na tym zarabia? Reportaż "Kierowcy do niewolniczej pracy" Jakuba Stachowiaka i Patryka Szczepaniaka.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM I DYSKUSJĘ ZE STUDIA "SUPERWIZJERA" W TVN24 GO>

Bogata Europa potrzebuje coraz więcej taniej siły roboczej. Dziś pracowników nie szuka się na wschodzie Europy - choćby na Ukrainie czy Białorusi, ale o wiele dalej - w Azji.

- Zachodnie firmy tłumaczą poszukiwania taniej siły roboczej w Azji brakiem chętnych do pracy wśród mieszkańców Unii Europejskiej, ale to nieprawda - powiedział Edwin Atema, przedstawiciel holenderskich związków zawodowych FNV. - Chodzi o to, że tu pracownikom nie gwarantuje się uczciwych warunków pracy - stwierdził.

- Jeżeli traktujesz podwładnego z godnością i odpowiednio mu płacisz, to nie masz problemu z brakiem rąk do pracy. Problem w tym, że zachodnie firmy przybyszów ze wschodu powinny traktować tak samo, jak mieszkańców Europy, a nie jak zwierzęta - ocenił Atema.

"Moim marzeniem było pracować kiedyś w Europie"

Filipińscy zawodowi kierowcy ciężarówek w Polsce trafili pod opiekę fundacji La Strada pomagającej ofiarom handlu ludźmi. Mężczyźni poznali się dopiero w Polsce, łączy ich to, że w przeszłości pracowali na Bliskim Wschodzie. Powodem przyjazdu do Europy miały być nie tylko pieniądze, ale i obietnica rozpoczęcia nowego życia.

- Być może Filipińczycy są gotowi na większe ustępstwa. Ich świat jest światem hierarchicznym. Pracodawca jest osobą, którą należy szanować, a jak się kogoś szanuje to trudno jest mu się przeciwstawić - powiedziała Irena Dawid-Olczyk z fundacji La Strada.

Werbowaniem kierowców zajmują się firmy pośredniczące. Rekrutacja odbywa się najczęściej przez media społecznościowe, a pośrednik to przeważnie jedna osoba z wirtualnym biurem, bez siedziby i adresu.

Edgar Santos opowiedział, że informację o pracy znalazł na Facebooku. - Zgłosiłem się. Moim marzeniem było pracować kiedyś w Europie - przyznał.

- Nie miałem żadnych specjalnych wyobrażeń na temat Polski. Wiedziałem, że leży w Europie i jest członkiem Unii Europejskiej - opowiada Gerald Navarro. - Dlatego tak wiele sobie obiecywałem po przyjeździe tutaj. Nie spodziewałem się, że Polska nie jest taka sama, jak inne zachodnie kraje, choćby Niemcy czy Dania - dodał.

"Tutaj wszystko było na odwrót"

Filipińczycy musieli na własną rękę załatwić polską wizę i opłacić przelot. Do tego dochodziły opłaty dla pośrednika, pozwolenia na pracę i szkolenia. W sumie każdy z nich wydał na to kilka tysięcy dolarów.

- Przyjazd do Polski musiałem sobie zorganizować sam - podkreślił Alejandro Sambuang. Dodał, że wydał na to dużo pieniędzy. - Musiałem się zapożyczyć - przyznał.

- Obiecano nam, że dostaniemy ubezpieczenie zdrowotne, a nasze dzieci pójdą do dobrej szkoły. Tu, w Polsce - powiedział Sean Espinas. Z kolei Geraldowi Navarro pracodawcy mieli obiecać wypłatę w wysokości 1700 euro miesięcznie.

- Kiedy przyjechałem do Polski, byłem zszokowany. Tutaj wszystko było na odwrót - ocenił Sean Espinas.

"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część pierwsza reportażu
"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część pierwsza reportażuSuperwizjer TVN

"Obcinali na wypłaty regularnie"

Filipińscy kierowcy trafili do niewielkiej firmy transportowej w Koszalinie. Przedsiębiorstwo chwali się wieloletnim doświadczeniem w branży i kontaktami w całej zachodniej Europie i Skandynawii.

Na miejscu szybko zorientowali się, że dane im obietnice nie pokrywają się z rzeczywistością.

Gerald Navarro zwrócił uwagę na złe warunki noclegowe. - To był zwykły kontener. Spaliśmy tam w sześciu - powiedział.

Kierowcy, niektórzy całymi tygodniami, mieszkali bez kuchni, łazienki i dostępu do bieżącej wody. Nikt nie umiał im powiedzieć, kiedy zaczną prace za kółkiem. W zamian zmuszano ich do innych fizycznych robót.

- Musiałem na przykład kopać rowy albo nosić cegły na budowie, skrobać rdzę z naczep, wymieniać opony w ciężarówkach. Nie miałem wyboru. Byłem do tego zmuszany - stwierdził Alejandro Sambuang. - Gdybym zaprotestował i się nie zgodził, nie dostałbym żadnych pieniędzy - dodał.

Kiedy wreszcie powiedziano im, że usiądą za kierownicą ciężarówek, zgadzali się na wszystko. Poczynając od obniżonej pensji po fakt, że muszą wyjechać do pracy do Danii. Byli na tyle zdesperowani, że nie protestowali.

- Zgodziłem się na 900 euro. W sumie to nie miałem wyboru. Gdyby na początku, zanim tu jeszcze przylecieliśmy, powiedzieli nam, że dostaniemy po 900 euro, nie byłoby tu nas - tłumaczył Sean Espinas.

- Był taki czas, że dostawałem tylko 440 euro zamiast tych 900. Obcinali nam wypłaty regularnie - zwrócił uwagę Gerald Navarro.

Sean Espinas przyznał, że wypłata "za każdym razem to była niespodzianka". - Zagadka. W tym miesiącu będzie 770 euro. Nigdy nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Kiedy nadchodził dzień wypłaty, mogliśmy się tylko modlić, żeby tylko była cała pensja - dodał.

"Mają mniej praw, nie rozumieją przepisów"

Reporterzy "Superwizjera" odkryli, że skala oszukiwania azjatyckich kierowców jest olbrzymia i nie dotyczy tylko Polski. Pomocny okazał się Edwin Atema, holenderski związkowiec i były kierowca ciężarówki. Rzucił pracę za kółkiem i został prawnikiem. Od wielu miesięcy tropi nieuczciwych pracodawców.

- Firmy, które oszukują i wykorzystują pracowników, mają bardzo duży udział w branży transportowej. Teraz jest tendencja do zatrudniania pracowników spoza Unii Europejskiej, bo mają mniej praw, nie rozumieją przepisów i tym samym można im mniej płacić. Traktować jak głupków - powiedział Atema.

To, dlaczego droga Filipińczyków do pracy w Europie Zachodniej wiedzie przez polskie firmy, demaskuje związkowiec i dziennikarz Morten Halskov.

Gdyby Filipińczycy pracowali dla duńskiej formy, musieliby dostawać około 3-4 tysięcy euro. Ale skoro formalnie pracują w polskiej, zarabiają trzy razy mniej.

- Odkryliśmy, że filipińscy kierowcy byli zatrudniani przez firmę z Polski, należącą do duńskiego koncernu transportowego, ponieważ nie mogli być bezpośrednio zatrudniani przez duńskie firmy - poinformował Morten Halskov, dziennikarz Fagbladet 3F. - Większość parlamentarna w Danii twierdzi, że my tutaj nie potrzebujemy pracowników spoza Unii - dodał.

- W Polsce jest inaczej. Robotnicy spoza Europy, jak choćby z Indii i Filipin mogą u was bez problemu dostać pozwolenia na pracę. Z takimi legalnymi dokumentami ściągani są do Europy, w tym także do Danii. Na tym polega cała sztuczka - poinformował.

Atema przekazał, że Komisja Europejska ma statystyki dotyczące zawodowych kierowców pochodzących spoza Unii, jeżdżących ciężarówkami należącymi do firm z Europy.

- W samej tylko Polsce wydano 70 czy 80 tysięcy pozwoleń na kierowanie zarejestrowanymi w Polsce ciężarówkami dla kierowców, którzy nie są mieszkańcami Unii - powiedział. - Firmy z Polski i krajów bałtyckich przodują w liczbie zatrudnianych kierowców pochodzących spoza Europy - uważa.

"Byłem praktycznie uwięziony w kabinie tira"

Zgodnie z unijnymi przepisami kierowca ciężarówki może pracować maksymalnie 9 godzin dziennie. Dwa razy w tygodniu może wydłużyć swój czas pracy do 10 godzin. Po przepracowanym tygodniu kierowcy należy się 45-godzinny odpoczynek w hotelu.

- Jeździłem po całej Europie przez sześć miesięcy bez przerwy. Bez żadnego zakwaterowania. Cały ten czas mieszkałem w kabinie swojej ciężarówki - powiedział Alejandro Sambuang.

- Warunki były trudne. Byłem praktycznie uwięziony w kabinie tira przez siedem miesięcy - zwierzył się Sean Espinas. Gerald Navarro zdradził, że w kabinie tira gotował, prał ubrania i zaciskał pięści z bezsilności. - Ale pracowaliśmy dalej - przyznał.

- Ci ludzie mieszkają w swoich ciężarówkach. To jest zakazane ze względu na bezpieczeństwo na drogach, ze względu na ochronę praw pracowników i ze względu na zasady uczciwej konkurencji - zwrócił uwagę holenderski związkowiec.

"Zniosą wiele, byle utrzymać tę pracę"

- Gdyby to samo przydarzyło się polskiemu kierowcy, oddałby kluczyki do samochodu i poszukał uczciwego pracodawcy. Jednak dla Filipińczyków taki pracodawca i taka praca to bilet wstępu do Europy - ocenił.

- To niepodważalna możliwość utrzymania swoich rodzin. Dlatego ci ludzie zniosą wiele, byle utrzymać tę pracę, a firmy doskonale zdają sobie z tego sprawę - dodał.

Sean Espinas przyznał, że musiał przekraczać dozwolone godziny pracy. Czasami musiał jechać nawet 16 godzin. - A mój tachograf był cały zapisany. Całe 24 godziny - przyznał.

Opowiedział, że w pewnym momencie jego tachograf przestał działać, bo przekraczał godziny pracy.

- Nawet w weekendy nie mogłem odpoczywać. Musiałem nocować w miejscach, gdzie nie było nawet wody, nie było toalety - stwierdził Alejandro Sambuang. - Wszystko dlatego, że firma nie chciała nam płacić za przyzwoite parkingi - dodał.

Zdaniem Sambuanga gdyby próbował zaparkować w dobrym miejscu, sam musiałby za to zapłacić.

"Nie jesteście tu mile widziani"

Dziennikarskie śledztwo "Superwizjera" prowadziło do Danii, do siedziby firmy wykorzystującej Filipińczyków. Jest jedną z największych w Skandynawii w tej branży. Reporterzy chcieli porozmawiać o wyzysku i o zmuszaniu do niewolniczej pracy.

- Nie jesteście tu mile widziani - powiedział jeden z pracowników. Inny zwrócił uwagę, że w odpowiedzi na maila przekazano, że firma nie będzie udzielać żadnych komentarzy w sprawie wykorzystywania pracowników.

- Musicie opuścić nasze biuro. Nie możecie tu być - rzucił jeden z mężczyzn. W reakcji na przyjazd dziennikarzy duńska firma wezwała policję.

Funkcjonariusz policji zwrócił uwagę, że pracownicy tej firmy "mogą być zestresowani widokiem kamery". - Szefowie nie martwią się o siebie, tylko o swoich ludzi - dodał.

Zdjęcia pracowników duńskiej firmy pokazano wykorzystywanym kierowcom. Ci wskazali, że jeden z mężczyzn nagranych przez reporterów "Superwizjera" to Denis K. Edwin Atema twierdzi, że mężczyzna rekrutuje kierowców na parkingach w Europie, a nawet lata na Filipiny w poszukiwaniu pracowników.

"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część druga reportażu
"Kierowcy do niewolniczej pracy" - część druga reportażuSuperwizjer TVN

"Za pobyt w szpitalu dostałem ogromny rachunek"

- Zdecydowałem się tu przyjechać z Filipin z powodów osobistych - stwierdził Sean Espinas. - W 2015 roku moja żona urodziła wcześniaka. Za pobyt w szpitalu dostałem ogromny rachunek. Poszły na to wszystkie moje oszczędności, dlatego musiałem poszukać lepszej pracy - wyjaśnił.

Alejandro Sambuang chciał pomóc swojej siostrze. Płacił za jej szkołę. - Przez to, co stało się ze mną tutaj, musiała rzucić naukę - poinformował.

Sean Espinas zapytany, ile wysyłał do domu pieniędzy zdradził, że dla siebie zatrzymywał tylko 150 euro, a resztę wysyłał do domu na Filipinach.

Wykorzystywanie filipińskich kierowców możliwe było dlatego, że polskie firmy stosowały różnice w przepisach dotyczących zatrudnienia cudzoziemców w Polsce i w Europie. Filipińczykom obiecano prace w Danii za duńskie stawki, a w rzeczywistości podpisywano z nimi umowy z polskimi firmami. Różnica w stawkach trafiała do kieszeni pracodawców.

"Serio, mam wzywać policję po to?"

Reporterzy "Superwizjera" udali się do siedziby firmy w Koszalinie, za pośrednictwem której zatrudniono Filipińczyków.

Jeden z pracowników firmy zaprzeczył, jakoby w jednym z baraków mieszkali Filipińczycy. - A jak panu zdjęcie pokażę? - zwrócił się jeden z reporterów. - Proszę opuścić teren. Serio, mam wzywać policję po to? - odparł pracownik.

Mężczyzna zarzekał się, że Filipińczycy mieszkali w hotelach, a potwierdzeniem tego są wystawione faktury.

Na pytanie o umowy odparł, że były "konkretne, tak jak każdy inny Polak miał". Stwierdził, że umowy dotyczyły kierowania samochodem, a na argument, że Filipińczycy byli wysyłani do prac na budowach, odparł, że to wszystko kłamstwo.

Pod jednym z baraków wywiązała się kolejna dyskusja z jednym z pracowników. Zapytany, dlaczego w pobliskich kontenerach są zakwaterowani ludzie, odparł, że "jeden, dwa dni mogą tu spędzić, zanim sobie pojadą do domu".

"Modlić się, żeby wszystko znowu było dobrze"

Okazuje się, że postępowania w sprawie Filipińczyków prowadzą już prokuratury w Holandii, Danii, Niemczech i Polsce. Śledczych interesują nie tylko warunki zatrudnienia cudzoziemców, ale także umowy o pracę, warunki bytowe i sposób sprowadzenia Filipińczyków do Europy.

- W przypadku, jeśli by się potwierdziły okoliczności, iż mówimy tutaj o przestępstwie polegającym na handlu ludźmi, należy pamiętać, że jest to zbrodnia zagrożona karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż trzy lata. - powiedziała Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Górna granica zagrożenia ustawowego to 15 lat pozbawienia wolności - dodała.

- Straż Graniczna zapytała mnie, czy chcę wracać na Filipiny, czy też szukam innej pracy. Wszyscy powiedzieliśmy, że chcemy pracować nadal i szukać nowej firmy dla naszej przyszłości, naszych rodzin, żeby nasze marzenia mogły się ziścić - powiedział Edgar Santos.

Alejandro Sambuang podkreślił, że jego celem teraz jest zarabianie pieniędzy. - Żeby pomóc mojej rodzinie i żeby wspomagać moją siostrę, żeby mogła się uczyć, a potem znaleźć dobrą pracę - dodał.

- To dla mnie bardzo niedobra sytuacja - uważa Gerald Navarro, który wyjaśnił rodzinie, że "musi się teraz modlić, żeby wszystko znowu było dobrze".

Sean Espinas poinformował, że codziennie dzwoni do bliskich przez internet. - To pomaga w walce z samotnością - ocenił.

"Gdybym powiedział, martwiliby się jeszcze bardziej"

Po miesiącach oczekiwania na pracę bohaterowie reportażu dostali upragnione zajęcie. Sean Espinas jeździ teraz tirem po zachodniej Europie. Dostaje około 1000 euro wypłaty. To nadal stawka przynajmniej trzykrotnie mniejsza niż dla kierowcy z Unii Europejskiej.

Jego rodzina nie wie, co go spotkało w Europie. - Gdybym powiedział, martwiliby się jeszcze bardziej. Pytaliby: po co tam jeszcze jesteś? Powinieneś wrócić do domu - wyjaśnił.

Autor: asty, tmw / Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała w poniedziałek, że zakończyła cykl chemioterapii. Zaznaczyła, że jej "droga do uzdrowienia i pełnego powrotu do zdrowia jest długa". Dodała, że nie może doczekać się powrotu do pracy.

Księżna Kate: trudno mi opisać, jaką ulgę czuję

Księżna Kate: trudno mi opisać, jaką ulgę czuję

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

Wśród ankietowanych, którzy deklarują poparcie dla PiS, najwięcej osób wskazało, że to Mariusz Błaszczak najlepiej spełnia wymagania wobec kandydata na prezydenta RP, które sformułował publicznie prezes PiS - wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Jarosław Kaczyński, pytany o te wyniki, odpowiedział, że "bardzo się cieszy" i nie ma dla niego "nic przyjemniejszego". Jednocześnie stwierdził, że Błaszczak to "bardzo skromny człowiek".

Kaczyński reaguje na sondażowy wynik Błaszczaka. "Pierwsza rzecz, o jaką zapytam"

Kaczyński reaguje na sondażowy wynik Błaszczaka. "Pierwsza rzecz, o jaką zapytam"

Źródło:
TVN24

"W oparciu o skargę sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty" - poinformował w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

Tusk: podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty

Tusk: podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty

Źródło:
tvn24.pl

Ciało 35-letniej Barbary Nomakhosi znaleziono z licznymi obrażeniami w jej własnym domu w mieście Bury na północ od Manchesteru. Policja szybko zidentyfikowała mężczyznę jako osobę podejrzaną w związku z jej śmiercią, jednak ten chwilę później zginął w wypadku na drodze. Jak poinformowała brytyjska policja, w sprawie obu zgonów wszczęte zostały dochodzenia.

Ciało kobiety znaleziono z licznymi obrażeniami. Podejrzanego chwilę później potrąciła ciężarówka

Ciało kobiety znaleziono z licznymi obrażeniami. Podejrzanego chwilę później potrąciła ciężarówka

Źródło:
tvn24.pl

W pogodzie zaczęły się duże zmiany. Wtorek na obszarze całej Polski zapowiada się deszczowo, w wielu regionach opady będą ciągłe i obfite, ale jeszcze więcej deszczu spadnie pod koniec tygodnia. Front atmosferyczny wymiecie gorące powietrze. W części kraju temperatura spadnie poniżej 15 stopni Celsjusza.

Pogodowy krach. Różnica temperatury będzie ogromna

Pogodowy krach. Różnica temperatury będzie ogromna

Źródło:
tvnmeteo.pl

Seria wpisów w serwisie X wywołała dyskusję o tym, że Donald Tusk i jego rząd zatrzymują inwestycję w Centralny Port Komunikacyjny, by skorzystały na tym Niemcy. Niemiecki przewoźnik towarowy ogłosił bowiem rozbudowę portu cargo we Frankfurcie. Wyjaśniamy, dlaczego tej inwestycji i budowy CPK nie należy porównywać.

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

Źródło:
Konkret24

We wtorek zostanie wypłacona druga transza tak zwanych czternastek o łącznej wartości 1,3 miliarda złotych. Pieniądze trafią do ponad 970 tysięcy emerytów - przekazał rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Paweł Żebrowski.

Niemal milion osób dostanie większy przelew z ZUS

Niemal milion osób dostanie większy przelew z ZUS

Źródło:
PAP

Po 19 dniach poszukiwań w strumieniu nieopodal wsi na południowym wschodzie Turcji znaleziono ciało ośmioletniej dziewczynki. W związku z jej śmiercią zatrzymano 24 osoby, w tym jej rodziców, starszych braci i wujków. Sprawa wywołała oburzenie tureckiej opinii publicznej.

Dziewczynki szukały tysiące ludzi, znaleziono ciało. 24 osoby zatrzymane

Dziewczynki szukały tysiące ludzi, znaleziono ciało. 24 osoby zatrzymane

Źródło:
PAP

Reporter TVN24 Paweł Łukasik był w poniedziałek rano nad Wisłą, monitorując alarmująco niski poziom rzeki. Wówczas zauważył tam przedmiot przypominający broń. Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusz w woderach wyciągnął przedmiot z wody. 

Przedmiot przypominający broń leżał na dnie Wisły

Przedmiot przypominający broń leżał na dnie Wisły

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Wrzucenie wszystkich do jednego worka, tak jak to zrobił GUS, nie pokazuje problemu, z którym faktycznie się borykamy w kwestii różnic w wynagradzaniu kobiet i mężczyzn - uważa Olga Kozierowska, prezeska i założycielka fundacji Włączeni Plus, której częścią jest Sukces Pisany Szminką. Jak podkreśla dr hab. Iga Magda, wiceprezeska zarządu Instytutu Badań Strukturalnych, dane udostępnione w ostatnim czasie pokazują, że obraz nierówności płacowych jest znacznie bardziej skomplikowany i niejednoznaczny.

"Ubóstwo w Polsce ma twarz kobiety". Jak wygląda luka płacowa?

"Ubóstwo w Polsce ma twarz kobiety". Jak wygląda luka płacowa?

Źródło:
tvn24.pl

- To, że się różnimy, jest rzeczą absolutnie normalną. Dalej się będziemy różnić, dalej będziemy dyskutować, bo jesteśmy różnymi partiami i mamy różne poglądy - powiedział w poniedziałek podczas rozmowy z dziennikarzami marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Jak stwierdził, "od roku trzeszczy" w koalicji rządzącej. - Jeszcze trzy lata będzie trzeszczeć, a wszystko dojedzie, jak powinno - przekonywał.

Hołownia komentuje. "Jeszcze trzy lata będzie trzeszczeć"

Hołownia komentuje. "Jeszcze trzy lata będzie trzeszczeć"

Źródło:
TVN24

UOKiK wyraził zgodę na przejęcie Greenwich Investments, będącego właścicielem Grupy Graal, przez spółkę Lisner - przekazał PAP departament komunikacji urzędu. Jak podkreślają eksperci, będzie to jeden z największych transferów w branży spożywczej na przestrzeni kilku ostatnich lat.

Spożywczy lider przejmuje polską firmę. Jest decyzja UOKiK

Spożywczy lider przejmuje polską firmę. Jest decyzja UOKiK

Źródło:
PAP

Dzisiaj została złożona skarga do Sądu Najwyższego w sprawie decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która odbiera nam bardzo znaczną część dotacji i subwencji - oznajmił w poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Jarosław Kaczyński: dzisiaj została złożona skarga

Jarosław Kaczyński: dzisiaj została złożona skarga

Źródło:
TVN24

Niecodzienna sytuacja w Tczewie (Pomorskie). Jeden z policjantów miejscowej drogówki zorganizował w sieci zbiórkę pieniędzy na naprawę klimatyzacji w radiowozie. Rzeczniczka tczewskiej policji zaznaczyła, że była to jego prywatna inicjatywa i dodała, że zrzutka została zamknięta po kilkunastu minutach. Nie było jeszcze wpłat.

Policjant założył w sieci zbiórkę na naprawę klimatyzacji w radiowozie. "Bez wiedzy przełożonych"

Policjant założył w sieci zbiórkę na naprawę klimatyzacji w radiowozie. "Bez wiedzy przełożonych"

Źródło:
tvn24.pl

Mężczyzna, którego ciało znaleziono w sobotę w mieszkaniu wikariusza na plebanii parafii w Drobinie, to 29-letni mieszkaniec województwa łódzkiego. Zebrane przez policję materiały w tej sprawie przekazano w poniedziałek do prokuratury w Sierpcu. Zostało wszczęte śledztwo.

Ciało w mieszkaniu wikariusza. Nowe ustalenia, decyzja o sekcji i śledztwo

Ciało w mieszkaniu wikariusza. Nowe ustalenia, decyzja o sekcji i śledztwo

Źródło:
PAP

30 września br. wygasa ważność orzeczeń o niepełnosprawności, które zostały wydłużone w związku ze specustawą covidową - przypomina resort rodziny. Wspominany termin odnosi się także do kart parkingowych, które umożliwiają parkowanie na tak zwanych kopertach. Co zrobić, by zachować ciągłość uprawnień?

Ważny termin dla kierowców. Bez tego wniosku posypią się mandaty

Ważny termin dla kierowców. Bez tego wniosku posypią się mandaty

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Australijska policja poszukuje mężczyzny, który oblał gorącą kawą w parku obce mu dziewięciomiesięczne dziecko. Chłopiec z poważnymi poparzeniami trafił do szpitala. Domniemany sprawca miał uciec za granicę zaledwie kilkanaście godzin przed tym, jak funkcjonariusze ustalili jego tożsamość.

Obława na mężczyznę, który oblał wrzątkiem niemowlę. Prawdopodobnie uciekł za granicę

Obława na mężczyznę, który oblał wrzątkiem niemowlę. Prawdopodobnie uciekł za granicę

Źródło:
CNN, Sky News Australia, Guardian, tvn24.pl

Szef salwadorskiej policji zginął w katastrofie śmigłowca. Nie żyje również konwojowany były dyrektor banku podejrzany o defraudację milionów dolarów. Media podkreślają, że komendant odgrywał kluczową rolę w walce z gangami.

Szef policji ginie w katastrofie śmigłowca z ważnym podejrzanym na pokładzie

Szef policji ginie w katastrofie śmigłowca z ważnym podejrzanym na pokładzie

Źródło:
Reuters, BBC

Nawet 15 lat więzienia grozi dwóm mężczyznom, zatrzymanym w sprawie kradzieży z włamaniem do bankomatów. Wiadomo, że sprawcy zastosowali nową metodę.

Użyli materiałów wybuchowych, wysadzili bankomat. Wpadli z banknotami zalanymi zieloną farbą

Użyli materiałów wybuchowych, wysadzili bankomat. Wpadli z banknotami zalanymi zieloną farbą

Źródło:
TVN24

Dlaczego konferencja Zbigniewa Ziobry mogła mieć opłakane skutki dla śledztwa po tragedii na A1? Dlaczego Sebastian M. nie został zatrzymany tuż po wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina? Niemal rok po tragedii o swoich ustaleniach zgodził się opowiedzieć Krzysztof Wiernicki, prokurator prowadzący śledztwo. Rozmawialiśmy też z pełnomocnikiem rodzin ofiar o tym, dlaczego coraz mniej wierzą w to, że sprawiedliwości stanie się zadość. 

Konferencja, po której Sebastian M. uciekł. Prokuratura o ustaleniach rok po tragedii na A1

Konferencja, po której Sebastian M. uciekł. Prokuratura o ustaleniach rok po tragedii na A1

Źródło:
tvn24.pl

Spór na linii Marcin Mastalerek - Mariusz Błaszczak. - Trzeba było oszczędzać, następnym razem oszczędzajcie. Tak zachowują się ludzie: dostają pensję i część z tej pensji odkładają - mówił prezydencki minister, odnosząc się do uruchomionej zrzutki na Prawo i Sprawiedliwość. Z kolei szef klubu PiS zarzucił Mastalerkowi, że "zapisał się do obozu Tuska", bo nie zamierza wpłacać na PiS.

Minister Andrzeja Dudy do PiS-u: trzeba było oszczędzać

Minister Andrzeja Dudy do PiS-u: trzeba było oszczędzać

Źródło:
PAP

- To oszustwo powinno być rozliczone i surowo ukarane - powiedziała wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska z KO. Politycy komentowali doniesienia o szczegółach podróży byłego europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, za które otrzymywał zwroty z Parlamentu Europejskiego. - W takich sprawach nie można przejść do porządku dziennego - podkreślił Michał Szczerba z KO. Prezes PiS pytany o ewentualne konsekwencje dla Czarneckiego, mówił, że "jak zapadną odpowiednie wyroki, oczywiście wtedy będziemy musieli z tego wyciągnąć wnioski".

"Bezczelność i oszustwo", "absolutny skandal". Politycy o sprawie kilometrówek Czarneckiego

"Bezczelność i oszustwo", "absolutny skandal". Politycy o sprawie kilometrówek Czarneckiego

Źródło:
TVN24

Pięciu osadzonych, w wieku od 33 do 61 lat i pochodzący z czterech różnych krajów, uciekło z więzienia w portugalskim Vale de Judeus. Według służb mężczyźni otrzymali pomoc od osób z zewnątrz i wydostali się z zakładu karnego używając drabiny.

Niebezpieczni przestępcy z czterech krajów uciekli z więzienia. "Zagrożone może być ludzkie życie"

Niebezpieczni przestępcy z czterech krajów uciekli z więzienia. "Zagrożone może być ludzkie życie"

Źródło:
Reuters, BBC, Sky News, Diario de Noticias

Jak zobaczyłem podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej, że to są ludzie, którzy się kochają, że to są nowoczesne rodziny, to przerażenie bierze - mówił w niedzielę na dożynkach w Kowali-Stępocinie poseł PiS Marek Suski. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie. Wstyd" - skomentował poseł PO z Radomia Konrad Fryszak.

Marek Suski na dożynkach. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie"

Marek Suski na dożynkach. "Plecie, co mu ślina na język przyniesie"

Źródło:
tvn24.pl

W lesie koło Dziemian (Pomorskie) zaginęły 38-latka i jej dziewięcioletnia córka. Odnaleziono je po dwóch godzinach poszukiwań. Kobieta była pijana, została zatrzymana. Dziewczynka trafiła pod opiekę cioci.

Zaginęła w lesie z dziewięcioletnią córką. Po odnalezieniu została zatrzymana

Zaginęła w lesie z dziewięcioletnią córką. Po odnalezieniu została zatrzymana

Źródło:
PAP

Ulubiony świąteczny film Polaków powróci do kin w zupełnie nowej odsłonie - szósta część "Listów do M." trafi na wielkie ekrany już 7 listopada. W produkcji pojawią się nowe postaci, ale nie zabraknie też dobrze znanych twarzy - Mikołaja i Doris, Kariny i Szczepana, czy Melchiora.

"Listy do M. Pożegnania i powroty". Co wiemy o szóstej odsłonie świątecznego hitu?

"Listy do M. Pożegnania i powroty". Co wiemy o szóstej odsłonie świątecznego hitu?

Źródło:
tvn24.pl

Film "Beetlejuice Beetlejuice" w weekend otwarcia zarobił na całym świecie 145 milionów dolarów. Tak dobry wynik od razu awansował nowy tytuł Tima Burtona do dwudziestki najbardziej kasowych filmów tego roku.

Nowy film Tima Burtona kinowym hitem. Tyle "Beetlejuice Beetlejuice" zarobił w weekend otwarcia

Nowy film Tima Burtona kinowym hitem. Tyle "Beetlejuice Beetlejuice" zarobił w weekend otwarcia

Źródło:
CNN, Deadline, Box Office Mojo, tvn24.pl

W poniedziałek po południu stan wody w Wiśle przy bulwarach w Warszawie spadł do poziomu 21 centymetrów. To najniższy wynik w historii pomiarów. Według prognoz w ciągu najbliższych dni ta wartość jeszcze spadnie. Prezeska miejskich wodociągów zapewniła, że mieszkańcy miasta nie muszą martwić się o to, że zabraknie wody w kranach.

Na wodowskazie już tylko 21 centymetrów. Szefowa wodociągów zapewnia: w kranach wody nie zabraknie

Na wodowskazie już tylko 21 centymetrów. Szefowa wodociągów zapewnia: w kranach wody nie zabraknie

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W tym tygodniu w serwisie Max zaroi się od kolejnych dobrych filmów i seriali. Na widzów będą czekać nagradzane tytuły z gwiazdorskimi obsadami, takie jak "Batman" z Robertem Pattinsonem, "Rozważna i romantyczna" z Kate Winslet, czy "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" z Bradem Pittem.

Wielkie hity w tym tygodniu na Max. Dużo nowości na weekend

Wielkie hity w tym tygodniu na Max. Dużo nowości na weekend

Źródło:
tvn24.pl