Policyjny kordon otoczył w niedzielę pomnik smoleński na placu Piłsudskiego, który znalazł się na trasie protestu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Część funkcjonariuszy wznosiła tarcze i trzymała policyjne pałki. Chroniony przez siły porządkowe był także stojący w pobliżu pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Rzecznik stołecznej komendy argumentował, że jeśli ktoś znieważyłby pomnik, to trzeba byłoby taką osobę zatrzymać, a dla policji "najważniejsze jest to, żeby nie dopuścić do popełnienia przestępstwa".
W niedzielę odbywał się w Warszawie protest Ogólnopolskiego Strajku Kobiet pod hasłem "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko". Do manifestujących przyłączyli się między innymi przedstawiciele przedsiębiorców, rolników, restauratorów. Policja ustawiała na trasie marszu blokady. Protestujący omijali je bocznymi ulicami.
Dziesiątki policjantów wokół pomnika smoleńskiego
Około godziny 13 manifestacja przechodziła przez plac Piłsudskiego. Tam wokół Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku ustawili się policjanci. Część funkcjonariuszy unosiła przed sobą tarcze, trzymała w dłoniach pałki.
Policja otoczyła również pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który znajduje się na tym samym placu. Na miejscu, oprócz policji, byli też żołnierze Żandarmerii Wojskowej.
Rzecznik KSP: co by się wydarzyło, gdybyśmy pozwolili podejść pod dany dom czy dany pomnik?
Na wieczornej konferencji prasowej rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak zwrócił uwagę, że w ciągu dnia pojawiały się pytania, dlaczego tak wielu policjantów znalazło się m.in. wokół pomnika smoleńskiego.
- Jeżeli widzimy wszyscy emocje, które towarzyszą tym protestom, to co by się wydarzyło, gdybyśmy pozwolili podejść pod dany dom czy dany pomnik? - pytał.
Zauważył, że w polskim prawie znajdują się przepisy mówiące o znieważeniu pomnika. - Oczywiście wiele osób mówi, że ważniejsze są prawa do tego, żeby wyrażać swoje emocje i do zgromadzeń. Ale w momencie, kiedy ktoś ten pomnik znieważy, to my musimy (taką) osobę zatrzymać - mówił Marczak.
Zaznaczył, że dla policji "najważniejsze jest to, żeby nie dopuścić do popełnienia przestępstwa w tej sytuacji".
Protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego
Niedzielny marsz po południu dotarł na Żoliborz w okolice domu Jarosława Kaczyńskiego. Tam protestujących zatrzymały duże siły policji. Około godziny 16 demonstranci zaczęli się rozchodzić. Część manifestantów przeszła w pobliże Komendy Stołecznej Policji, gdzie odbyła się manifestacja solidarnościowa z jedną z zatrzymanych podczas marszu osób.
Od 22 października w całej Polsce trwają protesty związane z wydanym tego dnia orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. TK, kierowany przez Julię Przyłębską, orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony w Dzienniku Ustaw.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24