Zastanawiałem się, czy gdyby ci ludzie, którzy dzisiaj rządzą Ameryką, byli w Waszyngtonie w latach 90., to Polska byłaby dzisiaj w NATO. Mam bardzo silne podejrzenie, że nie - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były ambasador Polski w USA Janusz Reiter. Według wieloletniego korespondenta w Rosji Wacława Radziwinowicza "spełnia się scenariusz marzeń Putina".
Ostatnie wydarzenia skupione wokół wojny w Ukrainie komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 wieloletni korespondent w Rosji Wacław Radziwinowicz i były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych i Niemczech Janusz Reiter.
- Słuchając wypowiedzi ze Stanów Zjednoczonych, zastanawiałem się, czy gdyby ci ludzie, którzy dzisiaj rządzą Ameryką, byli w Waszyngtonie w latach 90., to Polska byłaby dzisiaj w NATO. Mam bardzo silne podejrzenie, że nie. I to nie jest sprawa złej woli, tylko sprawa tego, że w logice myślenia tych ludzi nie byłoby miejsca na przyjęcie do NATO nowych członków. Teraz jest raczej idea stref wpływów, porozumienia wielkich mocarstw, które uporządkują świat - powiedział Reiter.
Jak ocenił były ambasador RP w USA, w latach 90. "rozszerzenie NATO było wyrazem poszanowania prawa poszczególnych narodów i wyrazem pewnej wizji świata, w której wyraźnie było rozróżnienie dobra i zła".
- Nic z tego nie zostało. (...) Mamy powody obawiać się, że konsekwencje tego nie będą dobre dla Europy, a dla Polski, z naszym położeniem geopolitycznym, będą szczególnie ryzykowne - ocenił Reiter.
Reiter: nie można uznać utraty ziem Ukrainy za wyraz realizmu
Były ambasador RP w Europie zauważył, że "niepokojące są sygnały", że rozmowy z Rosją "nie dotyczyłyby tylko samej Ukrainy, a dotyczyłyby szeroko rozwijanej architektury bezpieczeństwa w Europie". - Rosja od dawna żąda rozmów o architekturze bezpieczeństwa w Europie. Na tego typu żądania Ameryka powinna odpowiedzieć kategorycznie "nie". Tego oczekiwałbym mimo wszystko od Waszyngtonu - powiedział.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trump podał prawdopodobne miejsce jego spotkania z Putinem
Według niego czymś niezrozumiałym jest, że "wyrazem realizmu jest uznanie, że Ukraina straciła terytoria i ich nie odzyska". - Wszyscy wiedzą, że Ukraina nie odzyska tych terytoriów łatwo, szybko, ale jednocześnie wszyscy wiedzą, że te terytoria zostały przez Rosję przejęte bezprawnie. Jeżeli bezprawnie zostały przejęte, to nie można po prostu uznać ich utratę przez Ukrainę za wyraz realizmu. Nie można tego określić jako realizm - podkreślił.
"Spełnia się scenariusz marzeń Putina"
Wacław Radziwinowicz ocenił natomiast, że "spełnia się scenariusz marzeń Putina". - Ja się boję, że zaczyna się realizować scenariusz napisany przez samo zło z naszego punktu widzenia. To zbliżenie, które jest między Putinem a Trumpem, prowadzi do tego, że spełnia się scenariusz marzeń Putina - mówił korespondent.
- Oni się nastawiają najwyraźniej na to, że 9 maja, w 80. rocznicę pokonania Niemiec hitlerowskich, a to dla putinowskiej Rosji jest sprawa fundamentalna, spotka się Trump z Putinem na Placu Czerwonym. Przywódca Chin już zapowiedział, że tam będzie. Dla Putina byłoby to podwójne zwycięstwo - powiedział.
Co zyskał Putin?
Wieloletni korespondent w Rosji ocenił też możliwe korzyści z rozmowy Putina z Trumpem. - Zyskał legitymizację, więc jest to teraz człowiek, któremu się rękę podaje i się przyjmuje zaproszenia. To jest nie do pomyślenia, ale tak to wygląda. Zyskał też niezwykłe odprężenie dla gospodarki rosyjskiej. Chwilę po tym, jak doszło do rozmowy między Trumpem a Putinem, giełda rosyjska, która jest biedna, raptem skoczyła prawie siedem procent do góry - mówił Radziwinowicz.
- Oni już widzą, że kończy się to zło, które mieli, że zaczyna się im również otwierać perspektywa gospodarcza. Widzą, że ta wojna, którą oni sobie wymyślili, ma się zakończyć tak, jak oni by chcieli - dodał gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV