Joe Biden przez całą swoją karierę był bardzo dobrym przyjacielem Polski – podkreślił w "Faktach po Faktach" były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull. Dyplomata opowiedział historię o tym, jak prezydent-elekt żywo interesował się tym, co dzieje się w Polsce.
20 stycznia Joe Biden zostanie zaprzysiężony na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Stephen Mull zapytany w "Faktach po Faktach" o znaczenie tego wydarzenia dla Polski, stwierdził, że przez całą jego karierę Biden był bardzo dobrym przyjacielem Polski.
Mull wspomniał czasy, gdy pełnił funkcję ambasadora w Polsce. Wówczas Joe Biden był wiceprezydentem. – To było zaraz po aneksji Krymu przez Rosję, było wtedy dużo niepokojów w Polsce. Miałem wtedy spotkanie z doradcą Bidena. Poprosiłem, czy byłoby możliwe, żeby wiceprezydent mógł pojechać do Polski, aby konsultować, jak można najlepiej ochronić Polskę - opowiedział.
Mull: w jego rodzinie mówili, że jego nazwisko powinno brzmieć "Bidenski"
- Usłyszałem wtedy, że jest bardzo zajęty i będzie trudno. Jednak tej samej nocy dostałem telefon i powiedziano mi, że wiceprezydent Biden bardzo chce jechać do Polski i czy mogę wsiąść do niego do Air Force Two (samolot wiceprezydenta USA - red.) i pojechać razem. To było fantastyczne. W samolocie do Polski na drugi dzień prawie cały lot Biden mówił o demokracji i polskiej historii - wspominał. – Żartował, że on był tak zakochany w Polsce, że w jego rodzinie mówili, że jego nazwisko powinno brzmieć "Bidenski" - dodał.
Mull podkreślił, że nie zaobserwował dotąd "żadnych zmian" w stosunkach polsko-amerykańskich. - Oczywiście będą kwestie do dyskusji. Jest pewien niepokój o stan demokracji w Polsce, jeśli chodzi o niezależność sądów, wolność prasy, czy o status osób LGBT. Ambasador Mosbacher również wyraziła niepokoje w tych sprawach - zaznaczył. - To nie znaczy, że nie jesteśmy sojusznikami. My też mamy dużo wyzwań i problemów w naszej demokracji. Możemy się uczyć od siebie - dodał.
Źródło: TVN24