Strefa bez kontrolera wieżowego nie zapewnia separacji między różnymi rodzajami ruchu lotniczego – tłumaczył w "Faktach po Faktach" w TVN24 były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, poseł Koalicji Obywatelskiej Maciej Lasek. Komentował zdarzenie z lipca 2020 roku, kiedy samolot z prezydentem Andrzejem Dudą wystartował z lotniska pod Zieloną Górą po zakończonej służbie kontrolera. Stwierdził, że "my nie możemy bazować w lotnictwie na szczęściu, my się opieramy na przepisach".
Na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2020 roku samolot z prezydentem Andrzejem Dudą wystartował z lotniska pod Zieloną Górą po zakończonej służbie kontrolera. O sprawie doniosły media, ujawniając kolejne kulisy zdarzenia. W czwartek tvn24.pl opisał rozmowy i maile, według których urzędnicy Andrzeja Dudy wiedzieli o tym, że samolot startuje, mimo że kontroler lotów skończył pracę.
O tej sprawie mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej Maciej Lasek.
Lasek: nie było innego rozwiązania jak wyłączenie silników
Lasek stwierdził, że w tej sytuacji, jaka wystąpiła w Zielonej Górze, "nie było innego rozwiązania jak wyłączenie silników i poinformowanie delegacji, że do czasu rozwiązania tej sytuacji, czyli zapewnienia służby kontroli ruchu lotniczego, lot nie może się odbyć".
- Pierwszą podstawową przyczyną jest bezpieczeństwo, ale bezpieczeństwo wynika ze stosowania się do przepisów. Wewnętrzne przepisy Polskich Linii Lotniczych LOT wyraźnie wskazują, że w przypadku, kiedy nie ma zapewnionej służby kontroli ruchu lotniczego, to żeby taki lot mógł się odbyć, musi być przeprowadzona analiza bezpieczeństwa, musi być przeprowadzone tak zwane stadium wykonalności lotu, a kierownik operacyjny musi wyrazić zgodę na taki start – powiedział Lasek.
- O godzinie 22, zgodnie ze wszystkimi informacjami dostępnymi nie tylko dla pilotów w Zielonej Górze, ale dla pilotów wykonujących loty w okolicy, w całej Polsce, służba kontroli ruchu lotniczego kończy pracę. Czas pracy kontrolera jest rzeczą świętą – mówił.
Zwracał uwagę, że "czas pracy lotniska został przedłużony pod pewnego rodzaju presją, ale nie zapewniono jednocześnie pracy kontrolera".
Lasek: kontroler jest odpowiedzialny za to, żeby samoloty się ze sobą nie zderzały
Maciej Lasek mówił także o potencjalnym niebezpieczeństwie, wynikającym z faktu, że samolot z prezydentem na pokładzie wyruszył bez kontroli.
- Musimy pamiętać, że strefa bez kontrolera wieżowego to jest strefa, w której w tym momencie nie jest zapewniona separacja między różnymi rodzajami ruchu lotniczego. W takiej przestrzeni do 22, do czasu, kiedy pracował kontroler, to kontroler jest odpowiedzialny za to, żeby - mówiąc kolokwialnie - samoloty się ze sobą nie zderzały albo nie zbliżały się niebezpiecznie – tłumaczył.
"Nie możemy bazować w lotnictwie na szczęściu, my się opieramy na przepisach"
- Poza tym czasem pracy kontrolera taki samolot jak samolot LOT-u może być widoczny na radarze informatora służby ruchu lotniczego, który ma swoje stanowisko w zdecydowanie innym miejscu niż Zielona Góra. Ale nie każdy samolot może być w tej przestrzeni widoczny, nie każdy musi mieć włączony transponder, czyli urządzenie, które go identyfikuje. Odpowiedniego rodzaju transponder, który wskazuje jednocześnie i prędkość, i wysokość tego samolotu – wyjaśniał Lasek.
- W związku z czym zapewnienie separacji, a jednocześnie zapewnienie bezpieczeństwa, staje się dość problematyczne - dodał. Jak mówił Lasek, "to, że tym razem nie doszło do jakiegoś rzeczywistego zagrożenia, to jest w zasadzie tylko szczęście". - Ale my nie możemy bazować w lotnictwie na szczęściu, my się opieramy na przepisach – zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24