Dotarliśmy do firm, które złożyły wnioski o środki z KPO. Tak wyglądają słynne "jachty"

Jachty
Dotarliśmy do firm, które złożyły wnioski o środki z KPO. Tak wyglądają słynne "jachty"
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN
Oto garść faktów w sprawie "cwaniackich projektów" zrealizowanych za pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, wokół których wybuchła polityczna burza. Komisja Europejska nie widziała tych projektów, nie zatwierdzała ich i nie zapłaciła na razie żadnych pieniędzy. Poszliśmy tropem kilku projektów, o których było w piątek głośno - na początek tym o zakupie rzekomych jachtów.

Łodzie zwane przez niektórych jachtami zostały wyprodukowane przez polską stocznię, która znajduje się na Mazurach. Miały zostać zakupione ze środków KPO, co spotkało się z nagonką ze strony PiS i PiS-owskich mediów jako przykład marnotrawienia pieniędzy i skoku na kasę. A to zupełnie nie tak.

- Pieniądze, które otrzymamy, miejmy nadzieję, bo jeszcze nie otrzymaliśmy ani złotówki, na razie inwestujemy swoje środki. Wszystkie środki zostały w Polsce - tłumaczy Grzegorz Urbaniak, właściciel restauracji w Łodzi.

Restaurator z Łodzi postanowił po pandemii rozszerzyć swój biznes. - Taki był warunek, że nie można rozwijać bieżącej działalności. Trzeba było wymyśleć coś nowego i to coś nowego musiało pochodzić z listy (...), która była na stronie PARP-u (Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - red.). Między innymi była to wypożyczalnia sprzętu pływającego, stąd taki pomysł - wyjaśnia Grzegorz Urbaniak.

Program, z którego skorzystał, skierowany jest do małych i średnich przedsiębiorców, z branż najbardziej dotkniętych pandemią COVID-19: gastronomii, turystyki, hotelarstwa i kultury. W czasie obowiązywania obostrzeń z dnia na dzień zamknięto ich firmy, kawiarnie, obiekty sportowe, hotele. Wszystko stanęło.

- W okresie ogłoszenia pandemii nie było praktycznie ani jednego noclegu - wspomina Roman Gryglewski, właściciel firmy Bon Ton w Szczecinie.

Na HoReCa przeznaczono pół procenta KPO

Przedsiębiorcy nadal odczuwają skutki tamtego kryzysu. Gdy pojawiła się możliwość dofinansowania ze środków odbudowy po pandemii, postanowili działać. Szukają nowych możliwości dla rozwoju własnych biznesów.

- Mieliśmy właściwie gotowy plan na rozwój firmy, a program HoReCa (branża hoteli, restauracji, cateringu - red.) właściwie można powiedzieć, że spadł nam z nieba, bo idealnie komponował się w nasze plany rozwojowe - mówi Mariusz Balut, właściciel kawiarni "Saska" w Kościanie.

Na program HoReCA z KPO przeznaczono miliard 200 tysięcy złotych, czyli pół procenta całej wartości KPO, który wynosi 255 miliardów złotych.

Monika Banacka prowadzi rodzinną firmę "Let's Go", która zajmuje się sportem. Teraz chcą rozszerzyć działalność, kupić małe łódki, organizować obozy. - Możemy stworzyć właśnie coś, zdywersyfikować naszą działalność w taki sposób, że w sytuacji kolejnego covidu możemy być niezależni od państwa i sami sobie radzić - przekonuje.

Żeby złożyć wniosek o dofinansowanie z KPO musieli wyłożyć własne pieniądze. - Około 600 tysięcy złotych nie otrzymaliśmy i powiem pani szczerze, że my się zastanawiamy, czy w to wejść. (...) Tworzenie takiego przekazu, że każdy przedsiębiorca to złodziej, oszust, który tylko chce wyciągnąć pieniądze z budżetu państwa, jest dla nas bardzo szkodliwe, bo tak naprawdę to my, polscy przedsiębiorcy i małe firmy, jesteśmy siłą napędową polskiej gospodarki - twierdzi Monika Banacka.

Sprawa dofinansowań z KPO stała się polityczna

Sprawa wybuchła, gdy rząd poinformował o podpisaniu ponad 1600 umów z różnymi podmiotami, które mogą liczyć na wsparcie z KPO. Zaczęła się nagonka, która trwa w najlepsze.

- Jest to wydatkowanie środków publicznych, środków europejskich, bez żadnego sensu, na rzeczy luksusowe, bez kontroli - skomentował Tobiasz Bocheński, eurodeputowany PiS.

- Ja bym na razie nie mówił o niewłaściwym wydatkowaniu tych środków. Wydaje mi się, że jest to zbyt wcześnie - powiedział Maciej Berestecki, rzecznik prasowy Komisji Europejskiej.

Na liście znalazły się przedsięwzięcia, które wzbudziły kontrowersje także w Ministerstwie Rozwoju. Niektóre pomysły brzmią faktycznie absurdalnie, ale na razie nie wiadomo, ile takich nietrafionych umów jest. To mają wyjaśnić zapowiadane kontrole.

- Jeżeli po przeprowadzonych kontrolach okaże się, że były nieprawidłowości, to państwo będzie reagować - powiedział Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Przedsiębiorcy, którzy odbudowują swoje biznesy, obawiają się, że padną ofiarami politycznej walki. Kawiarnia w Kościanie chce rozszerzyć działalność o produkcję czekolady i lodów, catering, usługi eventowe.

- Szacujemy, że skorzystanie z programu pozwoliło nam przyspieszyć rozwój o około 5-6 lat - powiedział Mariusz Balut, właściciel kawiarni "Saska" w Kościanie. Kawiarnia daje pracę ludziom i płaci podatki.

Czytaj także: