- Pan prezydent nie był o tym poinformowany ani nikt z Kancelarii Prezydenta. To są decyzje ambasadora Marka Magierowskiego - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta. Odniósł się w ten sposób do żądania, jakie ambasador w USA postawił w związku z tym, że MSZ wzywa go do kraju.
Marcin Mastalerek został zapytany w "Faktach po Faktach" w TVN24 o sprawę ambasadora w USA Marka Magierowskiego i żądania, jakie postawił w związku z tym, że MSZ wzywa go do kraju. Według ustaleń dziennikarza WP Patryka Michalskiego, propozycja Marka Magierowskiego dotycząca "porozumienia w sprawie rozwiązania stosunku pracy" wpłynęła do MSZ w ubiegłym tygodniu. Ambasador w USA, którego MSZ wzywa do kraju, proponuje, by jego umowa uległa rozwiązaniu z ostatnim dniem lipca tego roku, ale jednocześnie chce, żeby resort zapłacił mu niemal 346 470 złotych oraz 137 340 dolarów.
Wirtualna Polska napisała, że ambasador Polski w USA wyliczył prawie milion złotych "rekompensaty", zakładając, że swoją funkcję wypełniałby zwyczajowo przez pełne cztery lata, czyli do 23 listopada 2025 roku. Dlatego w propozycji wskazał, że chciałby płatności z góry za okres od 1 sierpnia 2024 roku do 23 listopada 2025 roku.
Szef MSZ Radosław Sikorski po ujawnieniu sprawy napisał, że "ponawia" wniosek do prezydenta o odwołanie Magierowskiego z placówki w Waszyngtonie.
Mastalerek: prezydent nie był poinformowany
Mastalerek był pytany, czy prezydent lub jego otoczenie było informowane o żądaniu ze strony Magierowskiego. - (Prezydent - red.) nie był o tym poinformowany ani nikt z Kancelarii Prezydenta nie był o tym poinformowany. To są decyzje ambasadora Magierowskiego, jeżeli oczywiście to jest prawda, bo nie wypowiedział się na ten temat - przekazał szef gabinetu prezydenta.
- Pamiętam dokładnie, kto rozpoczął aferę z ambasadorami i kiedy. Było to dokładnie 12 marca, kiedy odbyło się świetne spotkanie w Waszyngtonie podczas 25. rocznicy wejścia Polski do NATO. Było spotkanie z prezydentem Bidenem, w którym uczestniczył prezydent Duda i premier Donald Tusk - mówił, dodając, że "dwie godziny" po tym spotkaniu Tusk ogłosił, że wielu ambasadorów ma wrócić ze swoich placówek do kraju.
Dopytywany o postawę Magierowskiego, odparł: - Mogę mówić tylko za siebie. Ja bym tak nie zrobił, ale to są sprawy ambasadora Magierowskiego. Nie wiem, czy są prawdziwe, nie wiem, czy tak jest, czy nie.
Mastalerek: prezydent do każdego z ambasadorów podchodzi tak samo
Jego zdaniem do "afery z ambasadorami" doprowadzili Donald Tusk i Radosław Sikorski. - Prezydent tym różni się właśnie od premiera Donalda Tuska i tym różni się od Radosława Sikorskiego, że podchodzi odpowiedzialnie do sprawy. Dla niego nie ma ambasadorów Platformy Obywatelskiej, nie ma ambasadorów Prawa i Sprawiedliwości, nie ma ambasadorów rządu, są ambasadorowie Rzeczypospolitej. A Donald Tusk i Radosław Sikorski chcieliby mieć swoich kolegów partyjnych - mówił dalej Mastalerek.
- Prezydent do każdego z ambasadorów podchodzi tak samo. Chce, by była przestrzegana konstytucja i konwencja wiedeńska - dodał.
Mastalerek o Klichu: pan naprawdę myśli, że prezydent by się na to zgodził?
Mastalerek był też pytany o senatora Bogdana Klicha, który jest obecnie kandydatem na ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych. - Pan naprawdę myśli, że prezydent zgodziłby się, żeby ambasadorem u naszego najważniejszego sojusznika był człowiek, który nawet przez Donalda Tuska i jego rząd został odwołany, bo był po prostu słabym ministrem obrony narodowej? Przecież nawet politycy Platformy o Bogdanie Klichu mówili, że on może i psychiatrą był dobrym, ale po prostu był beznadziejnym ministrem obrony narodowej. To dlatego Tomasz Siemoniak został zamiast (niego) ministrem obrony narodowej - zwrócił się Mastalerek do prowadzącego program.
- Chcą mieć ambasadora Platformy Obywatelskiej, a będą mieli kierownika Bogdana Klicha - dodał szef gabinetu prezydenta, nawiązując do tego, że Klich, w związku ze sporem między prezydentem a rządem, nie będzie pełnoprawnym ambasadorem, a jedynie kierownikiem placówki.
Mastalerek: w Milwaukee byliśmy w konkretnym celu
Mastalerek był też pytany o swoją obecność na konwencji republikanów w Milwaukee, podczas której Donald Trump oficjalnie został kandydatem na prezydenta USA.
- W Milwaukee byliśmy w konkretnym celu dlatego, żeby realizować to, co mówi prezydent, że bez względu na to, czy to demokraci, czy republikanie będą rządzili, to polską racją stanu jest współpraca właśnie z USA w sprawach strategicznych. Prezydent Duda potrafił współpracować z prezydentem Obamą, z prezydentem Trumpem i z Joe Bidenem - odpowiedział.
Prezydencki minister mówił, że szef MSZ Radosław Sikorski często powołuje się w wywiadach w amerykańskich mediach na to, że prezydent Duda ma świetne kontakty z Donaldem Trumpem. - Radosław Sikorski wręcz się tym chwali i bardzo dobrze - podkreślił Mastalerek.
- Jeżeli mogę, to chciałbym doradzić, bo może akurat tę stację TVN ogląda premier Donald Tusk. (...) Jeżeli ogląda, to: Panie premierze, proszę już zaprzestać ataków na republikanów i Donalda Trumpa, bo to szkodzi. Proszę raczej zachowywać się tak, jak Radosław Sikorski - zaapelował Mastalerek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24