Przełomowym punktem w sprawie pani Joanny - a trzeba jasno powiedzieć, że to nie jest jedna taka sprawa - było oświadczenie policji - powiedziała na antenie TVN24 doktor habilitowana Anna Siewierska-Chmaj, która komentowała działania funkcjonariuszy wobec pani Joanny. Różnicę w treści dwóch oświadczeń oceniła jako "absolutną kompromitację policji".
W ostatnich dniach trwa dyskusja o sprawie pani Joanny, która zdecydowała, że zażyje tabletkę poronną, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Fizycznie i psychicznie poczuła się źle. Powiadomiła o tym swoją lekarkę. W krakowskim szpitalu spotkało ją przesłuchanie i rewizja ze strony policji. Funkcjonariusze zabrali jej laptop i telefon. Sprawę przedstawiły "Fakty" TVN.
Sąd, rozpatrując skargę na zabranie telefonu i nakazując jego zwrot, przypomniał policjantom, że pani Joanna nie była podejrzaną ani nawet nie brano pod uwagę stawiania jej zarzutów.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptopa i telefon
Komendant główny policji Jarosław Szymczyk zaprezentował w czwartek na konferencji nagrania, na których zarejestrowano wezwanie na numer alarmowy przez lekarkę pani Joanny oraz przyjęcie zgłoszenia w tej sprawie przez policję. Na pytanie TVN24 o czynności dokonane przez policję w szpitalu Szymczyk odpowiedział, że "jest to normalna procedura w przypadku osób, co do których mamy podejrzenie, że chcą targnąć się na własne życie".
CZYTAJ WIĘCEJ: Sprawa pani Joanny. Policja pokazała nagrania
"Absolutna kompromitacja policji"
O sprawie na antenie TVN24 mówiła doktor habilitowana Anna Siewierska-Chmaj, politolog i profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego. Pytana była, czy między innymi w obliczu przypadku pani Joanny i działań policji wobec niej, kobiety mogą czuć się bezbronne.
- Jestem przekonana od dłuższego czasu, że obywatel w starciu z państwem i z tym systemem, który nam rząd Zjednoczonej Prawicy stworzył, jest na przegranej pozycji - odpowiedziała. Zaznaczyła, że nie chodzi tu tylko o kobiety, ale i dziennikarzy czy aktywistów.
Jak mówiła Siewierska-Chmaj, "przełomowym punktem w sprawie pani Joanny, a trzeba jasno powiedzieć, że to nie jest jedna taka sprawa, było oświadczenie policji".
- Po pierwsze, ta pierwsza wersja oświadczenia, w której podano bardzo intymne szczegóły dotyczące sprawy pani Joanny, po czym zmiana tego oświadczenia i sugestia, że czuć było alkohol od pani Joanny świadczy o tym, że polska policja zaczyna dopuszczać się metod, typowych dla krajów autorytarnych - zauważyła. - I to jest absolutna kompromitacja policji - skomentowała.
CZYTAJ TAKŻE: Policja nie uważa, by "w poprzedniej wersji było coś niewłaściwego". Ale komunikat zmieniła
Politolog zwróciła przy tym uwagę, że "nie ma takiego tygodnia, żebyśmy nie obserwowali kolejnej kompromitacji policji". - W przypadku kobiet, trzeba bardzo jasno sobie powiedzieć, to jest najbardziej opresyjny i antykobiecy rząd w historii Polski, na pewno po 1989 roku - oceniła.
"To są działania, które są jednoznacznie kojarzone z działaniami strażników więziennych wobec więźniów"
Pytana, czy wzmożenie u policjantów mogło wywołać słowo "aborcja", Siewierska-Chmaj odparła, że jest o tym przekonana. - Bo nie przypominam sobie innego przypadku, w którym do osoby rzekomo próbującej popełnić samobójstwo, nawet zakładając, że rzeczywiście taka była intencja policji, policja przyjeżdża z takimi działaniami - wyjaśniła.
- Chciałam przypomnieć, że kazano pani Joannie kucać i kaszleć w tej pozycji. To są działania, które są jednoznacznie kojarzone z działaniami strażników więziennych wobec więźniów, którzy są podejrzewani o przechowywanie różnych przedmiotów - przypomniała.
Jej zdaniem "zastosowanie wobec załamanej, krwawiącej, płaczącej kobiety tego rodzaju działań, bardziej kojarzących się z więzieniem niż z oddziałem szpitalnym, świadczy o tym, że policja nie pojechała tam, żeby ratować życie pani Joanny, tylko pojechała tam w ściśle określonym celu: żeby znaleźć dowody na to, że pani Joanna popełniła przestępstwo".
- Zażycie tabletki poronnej przestępstwem nie jest, natomiast jest przestępstwem pomocnictwo w tym czynie, więc przypuszczam, że próbowano w ten sposób znaleźć jakieś dowody, chociaż trudno mi sobie wyobrazić, jakich to dowodów policja mogła szukać, każąc kaszleć w takiej pozycji pani Joannie. Jest to absolutnie bulwersujące - przyznała.
Siewierska-Chmaj zauważyła, że tutaj "nie chodzi tylko i wyłącznie o aborcję". - Chodzi przede wszystkim o pewien język, pewną narrację przyjętą wobec kobiet w Polsce przez polityków i polityczki Zjednoczonej Prawicy - wyjaśniła.
- To jest taka narracja, która wpisuje kobietę w jakąś taką bardzo mocno patriarchalną rolę w świecie rządzonym przez mężczyzn. Tymczasem kobiety już przepracowały tę rolę i wiedzą, że mają równe prawa. Nawet kobiety, które mają umiarkowane poglądy, niekoniecznie bardzo liberalne czy lewicowe, jednak przyswoiły sobie pewne założenia równouprawnienia kobiet - skomentowała. - Wobec tego to, co robi rząd Zjednoczonej Prawicy, jest kontrskuteczne - podsumowała.
Źródło: TVN24