Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna nie wyraziła zgody na uchylenie immunitetu sędziemu Izby Karnej SN Włodzimierzowi Wróblowi. Decyzja nie jest prawomocna. Prokuratura chce postawić sędziemu zarzuty "nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami". Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już w kwietniu 2020 roku nakazał Polsce zawiesić działanie Izby Dyscyplinarnej. - Jestem daleka od stwierdzenia, że dzisiaj zwyciężyła sprawiedliwość czy prawo, ponieważ prawo czy sprawiedliwość nie może w pełni zwyciężyć przed organem, który nie jest sądem – skomentowała decyzję pełnomocniczka sędziego Wróbla, Sylwia Gregorczyk-Abram.
Niejawne posiedzenie rozpoczęło się o godzinie 12, a zakończyło w późnych godzinach wieczornych. Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna zebrała się w trzyosobowym składzie. Przewodniczącym był sędzia Adam Tomczyński, pozostali dwaj sędziowie to Adam Roch i Jarosław Duś.
Decyzja nie jest prawmocna.
Poniedziałkowe posiedzenie było kontynuacją posiedzenia z 6 maja.
"W tym przypadku nie doszło do istotnej szkody"
Sędzia Adam Tomczyński, mówiąc o powodach podjęcia takiej decyzji, wskazywał, że sprawa sędziego Wróbla - mimo iż w jego ocenie nie dopełnił on obowiązków - nie jest powodem, aby sięgnąć po "ostateczny środek, jakim jest wyrażenie zgody na uchylenie immunitetu przez sędziego".
Podkreślił, że "to sędzia zarządza sekretariatem, a nie sekretariat sędzią".
- To nie jest tak, że każde postępowanie dyscyplinarne musi skutkować postępowaniem karnym – mówił dalej. Dodał, że "nikt nie zarzuca sędziemu Wróblowi, że umyślnie nie dopełnił obowiązków".
Wskazywał także, że "żeby zaistniało przestępstwo, musi zaistnieć istotna szkoda".
Tomczyński mówił, że w tej konkretnej sprawie "człowiek niewinny nie przesiedział ani dnia, ale niestety przesiedział ponad miesiąc, kiedy nie było prawomocnego orzeczenia, natomiast późniejsze orzeczenie, które później zostało orzeczone i tak było wyższe niż ten okres, który (osadzony – red.) łącznie przesiedział w zakładzie zamkniętym".
Mówił jednak, że "niewątpliwie doszło do istotnego uszczerbku w wymiarze sprawiedliwości". - Ale wyrażam nadzieję, a w zasadzie pewność (...), że ta kwestia zostanie, najszybciej jak to możliwie, uregulowana – zaznaczył.
"Prawo czy sprawiedliwość nie może w pełni zwyciężyć przed organem, który nie jest sądem"
Prokurator Kamil Kowalczyk zapowiedział apelację od wyroku. - Zawsze jest tak w tego typu postępowaniach, że są dwie ścierające się racje. Do niezawisłego sądu należy kwestia, jak zostaną one ocenione. Urząd prokuratorski stoi na odmiennym stanowisku, niżli dzisiaj zostało przyjęte przez sąd, ale nie jest to orzeczenie prawomocne – dodał.
- Z praktycznego punktu widzenia to bardzo korzystne rozstrzygnięcie, bo pan profesor Wróbel jest znakomitym sędzią, ogromnym autorytetem moralnym dla prawników i studentów – powiedziała Sylwia Gregorczyk-Abram, pełnomocniczka sędziego Wróbla. Podkreśliła, że "uczestniczymy w pewnego rodzaju spektaklu i teatrze prawnym". - Trudno oceniać i cieszyć się lub krytykować rozstrzygnięcie, które pochodzi od organu, który nie spełnia przymiotów sądu na podstawie artykułu 181 konstytucji – dodała.
- Jestem daleka od stwierdzenia, że dzisiaj zwyciężyła sprawiedliwość czy prawo, ponieważ prawo czy sprawiedliwość nie może w pełni zwyciężyć przed organem, który nie jest sądem – zwróciła uwagę Sylwia Gregorczyk-Abram.
Zauważyła, że "to jest dopiero pierwsza odsłona". – Przed nami jeszcze kwestia odwołania się od tej decyzji i zapowiadane postępowanie dyscyplinarne. My się organicznie nie zgadzamy z tą częścią uzasadnienia, jakoby sędzia profesor Włodzimierz Wróbel naruszył jakąkolwiek normę prawną – stwierdziła druga pełnomocniczka sędziego Agnieszka Helsztyńska.
- Nie było też tak, żebyśmy skupiały swoją obronę wyłącznie na kwestiach związanych z przerzucaniem winy na sekretariat sądowy. Wniosek prokuratury był obarczony wieloma brakami. Były one punktowane przez nas – dodała.
Sprawa sędziego Włodzimierza Wróbla
Sędzia Włodzimierz Wróbel w 2020 roku był jednym z kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. To on, podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, otrzymał najwięcej głosów spośród kandydatów na to stanowisko. Wróbel wygłaszał również uzasadnienie uchwały trzech izb SN, która dotyczyła zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową, wybraną przez polityków, Krajową Radę Sądownictwa.
Co twierdzi prokuratura?
Prokuratura Krajowa poinformowała w marcu, że jej Wydział Spraw Wewnętrznych wystąpił o uchylenie immunitetów trzem sędziom Sądu Najwyższego, którzy "doprowadzili do bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych".
"Po ewentualnym uchyleniu przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego immunitetów sędziom prokuratura zamierza postawić im zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami". "Zgodnie z nimi w sytuacji wydania orzeczenia uchylającego prawomocny wyrok lub zawieszającego jego wykonanie koniecznym jest wydanie przez sędziego nakazu zwolnienia skazanego, jeśli odbywa on orzeczoną karę" – dodano w komunikacie.
Jedna ze spraw, o której wspomina prokuratura, dotyczy Włodzimierza Wróbla i Andrzeja Stępki.
"Sędziowie Andrzej S. i Włodzimierz W. - ten pierwszy jako przewodniczący składu orzekającego, a drugi jako sprawozdawca – zasiadali w składzie Sądu Najwyższego, który 16 października 2019 r. uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu z 27 lutego 2018 r. wobec mężczyzny skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym" – napisała Prokuratura Krajowa w komunikacie.
Śledczy twierdzą, że sędziowie, "wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana". "Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony, wydając nakaz zwolnienia 18.11.2019 r. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym" – napisano w komunikacie.
Kolejna sprawa dotyczy sędziego Marka Pietruszyńskiego. "Sędzia Marek P. postanowieniem z 23 października 2019 r. wstrzymał wykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku z 31 stycznia 2019 r. wobec mężczyzny skazanego na 3 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za kradzież z włamaniem i usiłowanie kradzieży z włamaniem" – czytamy.
Prokuratura pisze dalej, że "mimo ciążącego na nim obowiązku sędzia nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy w momencie, gdy wydawał postanowienie o wstrzymaniu wykonania wyroku, skazany odbywa karę". "Tymczasem karę taką zaczął on odbywać od 3 września 2019 r. Dopiero 15 listopada 2019 r wskutek interwencji obrońcy skazanego wydano nakaz zwolnienia mężczyzny. W rezultacie zaniechania sędziego mężczyzna był bezzasadnie przetrzymywany w zakładzie karnym przez niemal miesiąc" – piszą w komunikacie śledczy.
Izba Dyscyplinarna SN, stanowisko Komisji Europejskiej i decyzja TSUE
W marcu tego roku Komisja Europejska wysłała skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie działań Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego i wniosła o nałożenie środków tymczasowych do czasu wydania ostatecznego wyroku w tej sprawie.
Komisja Europejska uznała między innymi, że dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej ogranicza niezależność sędziów w Polsce. Chodzi o stosowanie takich środków, jak uchylanie immunitetów w sprawach karnych, zawieszanie w obowiązkach lub ograniczanie wynagrodzenia. Według Komisji to poważne uderzenie w niezależność sądownictwa w całej Unii.
Komisja uważa, że "Polska narusza prawo Unii Europejskiej, zezwalając Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - której niezawisłość nie jest gwarantowana - na podejmowanie decyzji, które mają bezpośredni wpływ na sędziów i sposób wykonywania przez nich funkcji".
"Sprawy te obejmują przypadki uchylenia immunitetu sędziów w celu wszczęcia przeciwko nim postępowania karnego lub zatrzymania ich, a następnie czasowego zawieszenia w pełnieniu funkcji i obniżenia ich wynagrodzenia. Sama perspektywa dla sędziów, że będą musieli stanąć przed organem, którego niezawisłość nie jest gwarantowana, wywołuje dla nich 'efekt odstraszający i może wpływać na ich własną niezawisłość. Komisja uważa, że poważnie podważa to niezależność sądów i obowiązek zapewnienia skutecznej ochrony prawnej, a tym samym cały porządek prawny Unii Europejskiej" – stwierdziła KE.
Od wielu miesięcy trwają tak zwane procedury naruszeniowe wobec Polski, które dotyczą między innymi funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym. Już jedna taka sprawa trafiła do Trybunału i TSUE przed rokiem zdecydował o zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej. Mimo tego Izba wciąż podejmowała decyzje w sprawie uchylania immunitetów. Tu pojawiły się wątpliwości prawników KE, czy należy skarżyć Polskę za brak przestrzegania decyzji o środkach tymczasowych, w sytuacji gdy Izba sama nie prowadzi postępowań, ale wpływa na inne postępowania karne. Komisja Europejska zdecydowała się więc na rozpoczęcie innego, równoległego postępowania, by zablokować też taką sytuację.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock