Jeszcze w tym roku sprawa Gorgonowej, czyli proces o morderstwo, którym żyła cała przedwojenna Polska, może doczekać się wznowienia. Córka i wnuczka skazanej w 1932 r. za zabójstwo kobiety chcą doprowadzić do jej rehabilitacji - pisze "Newsweek”.
- Rehabilitacja babci to marzenie życia mojej ponad 80-letniej mamy - mówi "Newsweekowi" Margerita Ilić-Lisowska, wnuczka Rity Gorgonowej.
W 1932 r. sąd we Lwowie skazał Ritę Gorgonową na karę śmierci za zabójstwo pasierbicy - Lusi Zarembianki.
Potem sąd w Krakowie zmienił wyrok na 8 lat więzienia.
"Newsweek" przypomina, że oba procesy miały charakter poszlakowy. Gorgonowa do winy nigdy się nie przyznała, nie było też naocznego świadka morderstwa, a główny świadek oskarżenia - brat zabitej nastolatki - plątał się w zeznaniach.
Ferowali wyroki
31-lenia Gorgonowa była konkubiną ojca zabitej dziewczyny - znanego lwowskiego inżyniera Zaremby.
Żyła z nim w związku od kilku lat i miała z nim dziecko, jednak tuż przed śmiercią Lusi znudziła mu się. Zaremba chciał od niej odejść. Efekt? Idealnie nadawała się na zabójczynię. Bulwarówki codziennie prześcigały się w domysłach na temat kobiety, często konfabulując i ferując wyroki.
Spirala nienawiści była tak wielka, że jadącą na wizję lokalną Gorgonową mieszkańcy Lwowa usiłowali ukamienować.
Szansa na nowe dowody?
Spadkobierczynie Gorgonowej liczą, że uda się udowodnić miałkość dowodową ówczesnego procesu.
- Liczymy, że postęp, jaki dokonał się w sądowej medycynie i w psychiatrii, rzuci nowe światło na proces - mówi "Newsweekowi" mecenas Michał Olechnowicz, który na zlecenie rodziny będzie usiłował doprowadzić do wznowienia procesu.
Wyjaśnia, że zamierza sprawdzić, czy obrażenia zadane Zarembiance rzeczywiście mogła zadać kobieta, czy profil psychologiczny Gorgonowej pozwalałby na brutalny mord, chce też wyjaśnić okoliczności podobnej zbrodni, która kilka tygodni wcześniej wydarzyła się niedaleko miejsca zamordowania Zarembianki.
Autor: MAC/jk / Źródło: Newsweek