Najniższa z możliwych kar dyscyplinarnych, czyli upomnienie - to jedyny efekt wewnętrznych postępowań w pionie śledczym IPN po tym, jak ujawniliśmy, że prokurator uznał generała Michała Janiszewskiego za zmarłego i w konsekwencji nie objął go zarzutami za wprowadzenie stanu wojennego. Ale kara upomnienia tylko pośrednio wiąże się z pominięciem żyjącego generała w akcie oskarżenia.
Gdy w śląskiej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu toczyło się śledztwo dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, prokurator Ewa K. pełniła tam funkcję naczelnika. Była bezpośrednią przełożoną prowadzącego to postępowanie prokuratora Piotra Piątka, który pod jej nadzorem w 2007 roku skierował do sądu akt oskarżenia.
I to właśnie Ewa K. została ukarana upomnieniem. Jednak kara dla niej, na razie nieprawomocna, wiąże się z błędem prokuratora Piątka jedynie pośrednio.
Bez twórcy "WRON-y"
Prokurator Piątek objął zarzutami "udziału w zorganizowanej grupie przestępczej", która wprowadziła stan wojenny m.in. generałów Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i siedem innych osób. Na ławie oskarżonych nigdy nie zasiadł generał Michał Janiszewski - twórca Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, nazywanej "WRON-ą" i szef Urzędy Rady Ministrów przez niemal całe lata 80.
Jak ujawniliśmy na łamach tvn24.pl, prokurator Piotr Piątek uznał w 2007 roku, że generał Janiszewski zmarł. Dlatego wątek jego odpowiedzialności wyłączył do odrębnego postępowania i następnie umorzył. Tymczasem generał w rzeczywistości zmarł niemal dziesięć lat po tym umorzeniu, w lutym 2016 roku.
W następstwie naszej publikacji senator Krzysztof Brejza złożył zawiadomienie do prokuratury. Sprawę prowadziła śledcza Edyta Hraciuk-Tomecka, która po sześciu miesiącach umorzyła sprawę.
W uzasadnieniu tej decyzji napisała: "brak jest jakichkolwiek podstaw pozwalających na wysunięcie wniosku, iż było to w pełni świadome działanie prokuratora prowadzącego śledztwo, a tym bardziej, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej".
Zwykły błąd, którego prokurator dopuścił się w trakcie prowadzonego postępowania i nieuwaga
Postępowanie dyscyplinarne
Oprócz śledztwa toczyło się wobec prokuratora Piotra Piątka również postępowanie dyscyplinarne. Jak poinformował nas prokurator Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zostało ono umorzone.
- Nastąpiło przedawnienie karalności deliktu dyscyplinarnego, upłynęło ponad pięć lat - przekazał nam Janicki.
Wskazał również, że postępowanie "w sprawie przewinień służbowych związanych z ujawnieniem wadliwego postanowienia o umorzeniu" objęło inną osobę, czyli "przełożonego prokuratora", którego czyn nie przedawnił się. Chodzi właśnie o Ewę K., byłą naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach.
Jej "delikt dyscyplinarny" nie przedawnił się, gdyż nie dotyczył braku właściwego nadzoru nad pracą podległego jej prokuratora Piątka. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, chodzi o zaniechanie rozpoczęcia ścigania prokuratora Piątka już po tym, gdy ujawniliśmy jego błąd, czyli np. brak złożenia zawiadomienia o popełnieniu przez niego przestępstwa.
Jak sprawdziliśmy, aktualnie w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego toczy się postępowanie na wniosek samej prokurator. Toczy się ono z jej wniosku, gdyż sama prokurator chce, by sędziowie uchylili nałożoną na nią karę "upomnienia".
Zgodnie z przepisami ustawy o prokuraturze jest to najniższa z możliwych kar. W praktyce oznacza, że tak ukarany śledczy nie może co najwyżej awansować przez trzy kolejne lata.
- Sprawa była wyznaczona na 5 listopada, lecz z powodu kwarantanny jednego z uczestników postępowania została odwołana - usłyszeliśmy w pionie prasowym Sądu Najwyższego.
- Gdybym się czuła winna, nie odwoływałabym się - powiedziała dziennikarzowi tvn24.pl sama prokurator Ewa K.
Brak aktu zgonu
Jak wcześniej ujawniliśmy, prokurator Piotr Piątek uznał generała Michała Janiszewskiego za nieżyjącego bez żadnych dowodów jego śmierci.
- To elementarz naszego zawodu. Bez aktu zgonu nie wolno podjąć takiej decyzji. Nigdy, przenigdy wcześniej nie słyszałem o takim przypadku, a pracuję już niemal 30 lat - mówi doświadczony oskarżyciel.
Ten wątek badała prokuratura w Gliwicach. Sprawdzała m.in., dlaczego braku tego podstawowego dokumentu nie zauważyła naczelnik Ewa K.
- Z jej zeznań wynika, że nie zapoznała się z treścią postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci niektórych członków związku przestępczego, który wprowadził stan wojenny w Polsce, ponieważ w tym czasie przebywała na urlopie wypoczynkowym - napisała w swoim umorzeniu prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka.
Tymczasem sam prokurator Piotr Piątek miał szansę naprawić swój błąd. Był bowiem obecny na sali sądowej, gdy w październiku 2008 roku generał Wojciech Jaruzelski krytykował akt oskarżenia. Wytykał wtedy liczne błędy, m.in. uznanie za zmarłego właśnie generała Michała Janiszewskiego, choć ten jeszcze wówczas żył.
Gliwicka prokuratura uznała jednak, że prokurator Piątek był wtedy "rozproszony" i bez skupienia słuchał oskarżonego Jaruzelskiego.
"Największy skandal"
- Historia z wyreklamowaniem z ławy oskarżonych generała Michała Janiszewskiego to największy skandal związany z rozliczaniem komunizmu w wolnej Polsce - komentuje senator Krzysztof Brejza.
Kilkukrotnie zwracał on uwagę, że mogą istnieć inne przyczyny prokuratorskich błędów. - Michała Janiszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego łączy osoba Barbary Skrzypek, bliskiej współpracownicy obydwu - mówi Brejza.
Barbara Skrzypek najpierw była asystentką Janiszewskiego, gdy ten był szefem kancelarii prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Gdy prezydentem został Lech Wałęsa, szefem kancelarii został Jarosław Kaczyński. Zaczął współpracę ze Skrzypek i ta współpraca trwała przez kolejne dekady. - Trudno nie mieć wrażenia, że ktoś trzymał parasol ochronny nad Janiszewskim.
Jeden z czterech generałów
O znaczeniu generała Michała Janiszewskiego dla całej dekady lat 80. w Polsce mówił nam w ubiegłym roku profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
- Można go uznać za jedną z najważniejszych postaci dla całej dekady lat 80. w Polsce. Był jednym z trzech najbliższych generałowi Jaruzelskiemu współpracowników. Wojskiem rządził generał Florian Siwicki, aparatem bezpieczeństwa - generał Czesław Kiszczak, a faktyczną rolę premiera pełnił - jako szef Urzędu Rady Ministrów - Michał Janiszewski - wyjaśniał profesor Dudek, w przeszłości członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej.
Michał Janiszewski urodził się w 1926 roku w Poznaniu, w inteligenckiej rodzinie, jego ojciec był lekarzem. Od 1950 roku Janiszewski był członkiem PZPR oraz zawodowym żołnierzem. Najbliższym współpracownikiem generała Wojciecha Jaruzelskiego został w 1973 roku, obejmując funkcję szefa gabinetu Ministra Obrony Narodowej. W latach 80. pełnił funkcję szefa Urzędu Rady Ministrów, aż do końca istnienia PRL, gdy objął funkcję szefa Kancelarii Prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Ze skąpych zapisów Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że ukończył liczne kursy wojskowe, w tym Wyższy Akademicki Kurs Łączności w ZSRR, w Leningradzie, trwający od września 1962 roku do lipca 1963 roku. W 1974 roku uzyskał tytuł doktora nauk wojskowych.
Źródło: tvn24.pl