W poniedziałek zmarł ośmioletni Kamil, nad którym znęcał się jego ojczym. Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami instytucje i osoby lekceważyły niepokojące sygnały, płynące ze strony rodziny. O tym w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" dyskutowali Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, Jolanta Zmarzlik, psycholog, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholog i terapeuta, oraz Michał Janczura, dziennikarz TOK FM.
Ośmioletni Kamil zmarł 8 maja, po 35 dniach pobytu na szpitalnym oddziale intensywnej opieki medycznej. Nad chłopcem znęcał się jego ojczym, jednak według dotychczasowych ustaleń różne instytucje oraz osoby lekceważyły wcześniej ślady pobicia i inne niepokojące sygnały.
Zmarzlik: panuje powszechne przekonanie, że dziecko jest własnością rodziny
- U nas panuje powszechne przekonanie, że dziecko jest własnością rodziny - powiedziała Jolanta Zmarzlik, psycholog, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, stwierdzając, że Kamil rodzicom "został zwrócony jak pakunek". - Dziecko nie ucieka dlatego, że jest jakimś Jaśkiem Wędrowniczkiem, ucieka dlatego, że chce się uratować z miejsca opresji i piekła - dodała.
Psycholog opowiedziała o swoich własnych emocjach związanych ze sprawą. - Ja pracuję na co dzień z takimi rodzinami, z takimi dziećmi, może nie z aż takimi jak u Kamila, ale z podobnymi i jedne mnie poruszają bardziej, drugie mniej. Ja Kamila nie widziałam na oczy, ale mnie rozwalił po prostu totalnie. Pomyślałam sobie, że cała moja praca jest o kant rozbić, że to wszystko nie ma sensu, jeśli będziemy tak funkcjonować - powiedziała.
- Problem jest taki, że część pracowników nie ma przygotowania - ocenił Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, stwierdzając, że już "zaniedbywanie jest formą przemocy". - Nawet jeśli służby zareagowały, to brakowało kontynuacji - dodał.
Maczyński stwierdził, że problemem są także wypowiedzi "nierozważnych polityków, którzy mówią, że system działa", w momencie, kiedy "procedury są niedostosowane do realiów, które są". Szkodliwe są także według niego wypowiedzi sugerujące, że dzieci odbierane są rodzicom "za biedę", co ma powodować wśród pracowników socjalnych efekt mrożący.
Janczura: w Polsce nikt nie zlicza danych na temat dzieci zabitych przez rodziców
Michał Janczura, dziennikarz TOK FM, powiedział, że tylko w tym roku "kilkanaście dzieci zmarło z rąk swoich rodziców". - Tych danych nikt w Polsce nie zlicza - stwierdził. - Nie rejestrujemy, ile dzieci zginęło z rąk rodziców, bo te dane są przerażające - dodał.
- Nigdzie nie mówi się o wsparciu dziecka, tam wszędzie mówi się o wsparciu rodziny - przekonywał. - Chyba wszyscy się zgodzą, że w tym systemie nie dziecko jest w centrum - dodał, określając słowo "system" jako "najgorsze słowo z możliwych, bo odpowiedzialność się rozmywa".
Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholog i terapeuta, stwierdziła, że problemem polskiego systemu jest to, iż "dziecko nie jest traktowane podmiotowo. - Jest to wynik kulturowych zaszłości, w których nie doszła jeszcze fala, że dziecko powinno mieć głos na swój temat - dodała.
Oceniła, że "głęboko zakorzenione" jest w Polsce "fetyszyzowanie rodziny, rodzina jest celem działania systemu". - Potrzeba znacznie więcej wykwalifikowanych funkcjonariuszy tego systemu - zwróciła uwagę.
- Media donoszą cały czas o podobnych przypadkach, o okrucieństwie, o morderstwach, o traktowaniu nawet dzieci w wieku szkolnym, także niemowląt, w sposób straszliwy, o torturowaniu. (...) To są rzeczy, które nie mieszczą się w głowie. Może z tego powodu to jest jak trudno postronnym obserwatorom, czy nauczycielom, czy sąsiadom, czy innym rodzicom, którzy mają jakiś kontakt pośredni z tymi dziećmi, wyobrazić sobie, że może dochodzić do takich straszliwych rzeczy - stwierdziła.
"nagle to wszystko umarło"
Jolanta Zmarzlik powiedziała, że Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę "ustawicznie i bez przerwy" składa na ręce rządzących własne inicjatywy w zakresie ochrony dzieci przed przemocą, w tym m.in. przekazała Kancelarii Prezydenta projekt ustawy. - Projekt ustawy dopracowany co do przecinka, z prawnikami. Wpierw (przekazany - red.) do kancelarii prezydenckiej. Były wielkie obietnice, że ta ustawa będzie prezydencka i przejdzie. Umarła śmiercią właściwie cichą i bez żadnych wytłumaczeń. Potem przejął ją w swoje ręce Rzecznik Praw Dziecka. Chyba tylko i wyłącznie po to, by ją utopić na amen - stwierdziła.
Słowa Zmarzlik potwierdził Michał Janczura. - Ustawa stworzona przez fundację była gotowa, ja ją widziałem, minister prezydencki Andrzej Dera mi ją pokazał. Zapowiedział mi w lipcu 2021 roku, że w sierpniu ta ustawa trafi do Sejmu, że już pan prezydent się na wszystko zgodził i nagle to wszystko umarło - powiedział dziennikarz TOK FM .
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24